Odmowa orzekania przez sędziów TK to szczegóły. Istotne jest to, że rozpada się system polityczny - mówił w "Kropce nad i" Grzegorz Długi (Kukiz'15). - Trybunał ma obowiązek badać zgłoszone sprawy, czasy liberum veto się dawno skończyły - dodał Borys Budka, były minister sprawiedliwości (PO).
Przepisy o wyłanianiu kandydatów na prezesa Trybunału Konstytucyjnego są zgodne z konstytucją - orzekł w poniedziałek TK.
Zarazem uznał, że kandydaci przedstawieni prezydentowi RP muszą się cieszyć poparciem większości Zgromadzenia Ogólnego Trybunału.
"Najważniejsze jest to, że ustrój tego państwa nam się rozpada"
Poseł Borys Budka ocenił, że wyrok jest "bardzo dobry".
- Trzeba wsłuchać się w uzasadnienie i Trybunał wyraźnie przyznał rację skarżącym. Wskazał, że procedura mająca na celu wyłonienie kandydatów na kandydatów może być taka jak jest. Natomiast prezydentowi Zgromadzenia Ogólne jako całość, musi przedstawić trzech kandydatów, ale muszą mieć oni poparcie zgromadzenia - wyjaśniał.
Dowodził, że "absolutnie niedopuszczalna jest taka interpretacja albo takie przepisy, które chce wprowadzić teraz PiS i żeby mniejszość - pięciu, a nawet jeden sędzia - mógł wskazać swojego kandydata na prezesa".
- Taka interpretacja jest niedopuszczalna - kontynuował poseł PO. - I dzisiaj wyraźnie w uzasadnieniu TK na to wskazał.
"Nikt w tym kraju nic nie rozumie"
- Jedno jest pewne - że TK swoim orzeczeniem wskazał, jak głęboki jest kryzys - ocenił z kolei poseł Kukiz'15 Grzegorz Długi.
Podkreślił, iż spór wokół Trybunału jest na tyle skomplikowany, że dla większości społeczeństwa stał się niezrozumiały. - Nikt w tym kraju nic nie rozumie - powiedział.
Zdaniem Długiego nie jest istotne, że trzech sędziów odmówiło orzekania. - Najważniejsze jest to, że ustrój państwa nam się rozpada. Wszystko inne to są szczegóły, elementy tego rozkładu - ocenił.
Poseł równocześnie dodał, że sędziowie powinni wykonywać swoje obowiązki, ale należy skupić się na rozwiązaniu źródła problemu.
- Wszyscy powinni się zastanowić nad tym, do czego doprowadzamy - mówił poseł Kukiz'15. - Obowiązkiem sędziego TK jest wykonywać swoje obowiązki. Koniec kropka, tu nic nie trzeba dodawać - podkreślił.
Budka przyznał mu rację, mówiąc, że sędziowie powinni orzekać, ponieważ jest to ich obowiązkiem, ale ocenił, że dzisiejsza sytuacja nie jest szczegółem, tylko istotną kwestią. - W Polsce dawno skończyły się czasy liberum veto - powiedział.
Jak dodał, TK ma obowiązek badać zgłoszone sprawy.
- PiS osiągnął, co chciał od roku - sparaliżował i zohydził TK zwykłym ludziom, tylko po to, by ten nie był zdolny przez najbliższe trzy lata wydawać orzeczeń, by PiS mógł w oparciu o własne przepisy, niezgodne z konstytucją, zmieniać ustrój, nie mają większości konstytucyjnej - podkreślił Budka.
Jak ocenił, następnie PiS dokona "ataku" na sądy powszechne.
4 tys. zł niekonstytucyjnym świadczeniem?
Goście "Faktów po Faktach" mówili także o rządowym programie "Za życiem", który zakłada m.in., że z tytułu urodzenia ciężko chorego dziecka rodzicom przysługiwać będzie jednorazowe świadczenie w wysokości 4 tys. złotych.
- Trudno powiedzieć, że danie jakiegokolwiek wsparcia, które jest moim zdaniem dyskusyjne i bardzo niewielkie, że to jest złe - powiedział Długi.
Budka przypomniał, że TK wypowiedział się w analogicznej sprawie na wniosek posłów PiS. Jak mówił, przepisy zawarte w projekcie "Za życiem" są dyskryminujące i niezgodne z ustawą zasadniczą, ponieważ zakładają pomoc dla rodzin dzieci, których niepełnosprawność pojawiła się w okresie życia płodowego lub w wyniku porodu.
- Znowu, jak w przypadku programu 500 plus, dzieli polskie dzieci na lepsze i gorsze - podkreślił.
- Mieliście szansę to wyprostować i tego nie zrobiliście. PiS też tego nie wyprostował - odpowiedział posłowi PO Długi. - Najwyższy czas, żeby wszyscy usiedli i starali się wyprostować wiele rzeczy, które są do wyprostowania, i codziennie jest ich coraz więcej. Naprawdę ten kraj dysponuje odpowiednią ilością fachowców i, mam nadzieję, ludzi dobrej woli, którzy są w stanie to załatwić - podkreślił.
Obrady w niepełnym składzie
W poniedziałek troje sędziów Trybunału Konstytucyjnego wybranych przez obecny Sejm odmówiło udziału w rozprawie TK w pełnym składzie, dopóki nie będą do niego włączeni sędziowie niedopuszczani do orzekania.
Sędziowie wybrani przez obecny Sejm to Julia Przyłębska, Piotr Pszczółkowski i Zbigniew Jędrzejewski oraz Mariusz Muszyński, Lech Morawski i Henryk Cioch. Trzech ostatnich prezes TK Andrzej Rzepliński nie dopuszcza do orzekania, powołując się na rozstrzygnięcie Trybunału, w myśl którego miejsca te są zajęte przez wybranych w poprzedniej kadencji (Krzysztofa Ślebzaka, Romana Hausera i Andrzeja Jakubeckiego), od których prezydent nie odebrał ślubowania.
W poniedziałek rano, przed planowaną rozprawą TK w sprawie zasad wyłaniania kandydatów na prezesa Trybunału, cała szóstka wydała oświadczenie, w którym powołuje się na zapis ustawy i konstytucji, że TK składa się z 15 sędziów. Dziennikarzom powiedzieli, że ich zachowanie nie jest bojkotem, lecz niezgodą na łamanie prawa przez prezesa Trybunału.
- Prezes TK Andrzej Rzepliński odmówił uwzględnienia wniosku o włączeniu naszej trójki do składu TK - poinformował dziennikarzy sędzia Muszyński.
Wniosek PO i Nowoczesnej
Wniosek o zbadanie przepisu ustawy o TK z 22 lipca o wyłanianiu kandydatów na prezesa TK złożyły PO i Nowoczesna.
Zgodnie z ustawą z 22 lipca prezydent powołuje prezesa i wiceprezesa TK spośród trzech kandydatów przedstawianych mu przez ZO (według poprzedniej ustawy było dwóch kandydatów). Kadencja obecnego prezesa Rzeplińskiego kończy się 19 grudnia.
We wniosku podkreślono, że zaskarżona ustawa mówi, iż sędzia ma tylko jeden głos i może głosować tylko na jednego kandydata. Zgodnie zaś z Regulaminem TK, jak podkreślono, sędzia mógł wskazać po dwóch kandydatów na prezesa i wiceprezesa. Zdaniem wnioskodawców, dzięki temu każdy z dwóch kandydatów cieszył się poparciem większości TK. Według wniosku niedopuszczalne byłoby takie poszerzenie liczby kandydatów, które oznaczałoby "faktyczne przekazanie prezydentowi RP samodzielnego rozstrzygania w kwestii obsady funkcji prezesa lub wiceprezesa TK".
We wrześniu Rzepliński mówił, że "każdy z kandydatów, czy będzie jeden, dwóch, czy trzech, musi mieć poparcie przynajmniej ośmiu sędziów".
Zgłoszony 26 października przez PiS projekt ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK - nad którym pracuje Sejm - nie precyzuje liczby kandydatów na prezesa. Według projektu Zgromadzenie Ogólne ma przedstawiać prezydentowi wszystkich kandydatów, którzy otrzymali co najmniej 5 głosów.
Autor: mw//plw / Źródło: TVN24, PAP