Trybunał Konstytucyjny miał w środę zająć się wnioskiem o stwierdzenie niekonstytucyjności niektórych przepisów o dostępie do informacji publicznej. Rozprawa została jednak odroczona, bo w TK nie stawił się żaden przedstawiciel Sejmu.
Składowi pięciorga sędziów Trybunału wyznaczonemu do tej sprawy przewodniczy sędzia Wojciech Sych, a sprawozdawcą jest sędzia Krystyna Pawłowicz. W składzie znaleźli się jeszcze sędziowie: Stanisław Piotrowicz, Bartłomiej Sochański i Michał Warciński.
Chodzi o obszerny wniosek o stwierdzenie niekonstytucyjności niektórych przepisów o dostępie do informacji publicznej, który prezes Manowska skierowała do TK w połowie lutego.
Rozprawa odroczona
W środę w TK nie stawił się żaden przedstawiciel Sejmu. Sędzia Wojciech Sych odczytał pismo, które do Trybunału skierowała we wtorek marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Napisała w nim, że w tym samym terminie co rozprawa - w środę o 11 - "odbędzie się drugi dzień obrad 44. posiedzenia Sejmu, w czasie którego o godzinie 11 planowane są głosowania".
"Sejm jako uczestnik postępowania może działać przed Trybunałem tylko przez umocowanych posłów będących jego przedstawicielami. Wobec zaistniałej koincydencji czasowej posłowie nie będą mogli wziąć udziału w rozprawie" - napisała Witek i zwróciła się o przesunięcie posiedzenia TK na inny termin.
- Trudno wyobrazić sobie postępowanie w tej sprawie bez udziału przedstawicieli Sejmu ze względu na rangę tego uczestnika i jego rolę w ewentualnym dalszym postępowaniu. Trybunał postanawia odroczyć rozprawę - powiedział sędzia Sych.
Poinformował, że termin rozprawy zostanie wyznaczony z urzędu i będą o nim poinformowani uczestnicy postępowania.
Czytaj więcej: Apel mediów w sprawie dostępu do informacji publicznej
Wniosek Manowskiej ws. dostępu do informacji publicznej
Według Manowskiej przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej w nieuprawniony sposób poszerzają rozumienie podmiotów, które są zobowiązane do udostępnienia informacji publicznej.
Rzecznik prasowy SN sędzia Aleksander Stępkowski w lutym mówił, że ustawa o dostępie do informacji publicznej posługuje się w wielu miejscach bardzo ogólnymi pojęciami, którym w orzecznictwie nadano często szeroki zakres. - Dotyczy to zwłaszcza pojęć takich jak "osoba mająca związek z pełnieniem funkcji publicznych". W praktyce oznacza to likwidację ochrony prywatności każdego pracownika urzędu publicznego - przekonywał.
Wniosek I prezes SN dotyczy ponadto przepisów w zakresie, w jakim nie definiują konkretnie pojęć: "władze publiczne", "inne podmioty wykonujące zadania publiczne" i "osoby pełniące funkcje publiczne". Według Manowskiej przepisy te w nieuprawniony sposób poszerzają rozumienie podmiotów, które są zobowiązane do udostępnienia informacji publicznej.
We wniosku zwrócono także uwagę, że przepisy zobowiązujące do udostępnienia informacji publicznej nie regulują kwestii anonimizacji danych osobowych lub innych danych ze strefy prywatności. Wskazano, że zaskarżone przepisy wymagają konkretyzacji, zapewniając w sposób ustawowy osobom pełniącym funkcje publiczne konstytucyjną ochronę prywatności.
Prezes Manowska zaskarżyła ponadto przepis tej ustawy przewidujący karę do roku więzienia dla tego, kto wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi nie udostępnia informacji publicznej. Jak oceniła, skoro przepisy mówiące o informacji publicznej nie są precyzyjne, to nie jest możliwe ustalenie podlegającego karze czynu zabronionego.
Prokurator generalny i Sejm popierają
O uznanie części zaskarżonych przepisów za niekonstytucyjne wniósł w swoim stanowisku skierowanym do TK w końcu lipca br. Prokurator Generalny. "Znacznemu rozszerzeniu zakresu podmiotów, które są zobowiązane do udzielania informacji publicznej, sprzeciwia się choćby zasada rzetelności i sprawności działania instytucji publicznych, wyrażona w preambule Konstytucji RP" - zaznaczono w stanowisku podpisanym przez zastępcę PG prokuratora Roberta Hernanda.
Także Sejm w stanowisku z połowy listopada br. wniósł o uznanie części przepisów za niezgodne z ustawą zasadniczą. "Brak określoności przepisów w kwestii wyznaczenia kręgu podmiotów zobowiązanych do udzielenia informacji publicznej przekłada się na realizację prawa dostępu do informacji publicznej" - zaznaczono w stanowisku Sejmu.
Czytaj więcej: Paragraf 23. Ojciec Rydzyk i publiczny grosz
RPO przystąpił do sprawy
Do tej sprawy przed TK przystąpił także Rzecznik Praw Obywatelskich. "Nie można uznać, że przepisy ustawy są tak rażąco nieostre, że zupełnie uniemożliwiają kategoryczne stwierdzenie, czy dana informacja jest informacją publiczną. Podmioty, na które nałożono obowiązek jej udostępniania, powinny potrafić ocenić, czy dana informacja stanowi informację publiczną. Sytuacje, w których dokonanie takiej oceny nie jest możliwe, należy ocenić jako wyjątkowe" - wywodził natomiast w swoim stanowisku jeszcze poprzedni RPO Adam Bodnar. Wniósł on o uznanie części przepisów za zgodne z konstytucją, a w pozostałym zakresie o umorzenie sprawy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TK