Za Błaszczaka jest większa czystka, niż gdy Antoni Macierewicz przyszedł po mnie - podkreślał Tomasz Siemoniak, były minister obrony narodowej, w internetowej dogrywce "Jeden na jeden" w tvn24.pl. Poseł PO komentował zmiany, do jakich dochodzi w MON pod rządami nowego ministra. Jako kompromitację ocenił fakt, że Błaszczak nie mógł wprowadzić się do siedziby ministerstwa, gdzie nadal urzęduje Macierewicz.
Siemoniak odniósł się szeroko do zmiany w resorcie obrony. Prawie miesiąc temu ministerstwem przestał kierować po ponad dwóch latach Antoni Macierewicz i zastąpił go Mariusz Błaszczak, dotychczasowy minister spraw wewnętrznych i administracji.
- Nastąpił armageddon personalny, jeśli chodzi o ludzi Macierewicza. To wyraz braku zaufania - tak zmiany w departamentach MON ocenił Siemoniak. Gość internetowej dogrywki "Jeden na jeden" w tvn24.pl podkreślił, że nie spodziewał się tak wielu zmian w resorcie.
"Wyraz słabości ministra Błaszczaka"
- Za Błaszczaka jest większa czystka, niż gdy Antoni Macierewicz przyszedł po mnie - ocenił Siemoniak.
Jego zdaniem szczególnie kompromitujący dla Błaszczaka jest fakt, że musi urzędować w innym miejscu niż wszyscy poprzedni szefowie resortu obrony i że nie wprowadził się jeszcze do siedziby ministerstwa przy ulicy Klonowej w Warszawie. - Wewnątrz MON-u jest to powszechnie odbierane jako wyraz słabości ministra Błaszczaka, skoro nawet nie potrafił sprawić, żeby poprzednik odszedł z ulicy Klonowej - podkreślił były szef MON.
- Błaszczak może siedzieć gdzie chce, ale Macierewicz nadal jest na Klonowej - wskazał.
Nie ucieszy się z odwołania Czarneckiego
Gość internetowej dogrywki "Jeden na Jeden" odniósł się również do wniosku o odwołanie ze stanowiska wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego, europosła PiS Ryszarda Czarneckiego. Czarnecki porównał europosłankę z PO Różę Thun do "szmalcownika" za jej krytyczne słowa pod adresem rządu. Europarlament zajmie się wnioskiem w środę.
- Wypowiedział się skandalicznie, to bardzo przykra sprawa i nie przeprosił - ocenił Siemoniak. Były szef MON zaznaczył jednak, że nie ucieszy się z odwołania Czarneckiego i podkreślił, że przyszłość polityka PiS w europarlamencie jest już przesądzona. - Jak mało kto zjednoczył wszystkie największe frakcje w Parlamencie Europejskim. Myślę, że jeśli taka decyzja zapadnie, to PiS powinien wysunąć inną osobę na to stanowisko - dodał.
Wiceprzewodniczący PO powiedział, że konsekwencje wypowiedzi Czarneckiego pokazują, że w Europie liczą się słowa wypowiadane przez polityków. - Marzyłbym o polityce w Polsce, gdzie szanuje się słowa i wolność słowa. To nie znaczy, że każdego można obrazić, nabluzgać - komentował były szef MON.
Giertych z PO? "Nie ma takiego pomysłu"
Siemoniak komentował również sprawę wyrzucenia z klubu Platformy Obywatelskiej trzech posłów: Marka Biernackiego, Joanny Fabisiak i Jacka Tomczaka.
- Doceniane jest w Platformie to, że nie pobiegli za żadnym ugrupowaniem i deklarują chęć powrotu - podkreślił. Potwierdził jednocześnie, że o wykluczonych posłach nadal rozmawia się wewnątrz partii.
Były szef MON i wiceprzewodniczący PO zaprzeczył spekulacjom, że na listach ugrupowania w najbliższych wyborach znajdzie się Roman Giertych. Według spekulacji adwokat miałby przejąc konserwatywne skrzydło w PO. - Nie ma takiego pomysłu. Ja rozumiem, że to jest taki refleks zaangażowania się go we wsparcie i pomoc dla posła Gawłowskiego [którego Giertych jest obrońcą - przyp. red.] - powiedział Siemoniak.
Przewodniczący PO zaznaczył, że nie wyklucza szerokiej koalicji wyborczej, ale nie widzi szans na porozumienie z ugrupowaniami lewicowymi. Jego zdaniem Sojusz Lewicy Demokratycznej, Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej oraz partia Razem powinny we własnym gronie wspólnie walczyć o głosy wyborców lewicowych.
Autor: PAP//now / Źródło: tvn24