"Linda miała nadzieję, że zostanie zgwałcona przed nadejściem lata", "Tom zgwałci Lindę jutro" - m.in. takie zdania objaśniające angielską gramatykę znalazły się w książce, z której korzystają dzieci. To skandaliczy przykład dyskryminacji - uważa Rzecznik Praw Obywatelskich i prosi w liście do Pełnomocnika ds. Równego Traktowania o interwencję.
O tym, że książka "Angielskie Czasy – już prościej wytłumaczyć się nie da!" autorstwa Walta Warena zawiera szokujące zdania, Rzecznika Praw Obywatelskich zaalarmowała matka dziecka, które kupiło podręcznik.
W książce, jak pisze RPO, możemy m.in. znaleźć następujące zadnia tłumaczące czasy występujące w języku angielskim:
Linda is raped every day - Linda jest gwałcona codziennie.
Linda was raped yesterday - Linda została zgwałcona wczoraj.
Tom will rape Linda tomorrow - Tom zgwałci Lindę jutro.
Miss Puff won 't be raped by this man - Panna Puff nie zostanie zgwałcona przez tego człowieka.
Tom is raping Linda - Tom właśnie gwałci Lindę.
"Kobieta jako obiekt seksualny"
Rzecznik Praw Obywatelskich uważa, że te treści mogą naruszać godność innych osób i wpływać na traktowanie kobiet, a w skrajnych przypadkach mogą nawet prowokować do zachowań przestępczych na tle seksualnym.
"Takie formy przekazu są degradujące w stosunku do kobiet oraz uprzedmiatawiają je i traktują w charakterze obiektów seksualnych" - czytamy w piśmie Rzecznika Praw Obywatelskich.
I dlatego RPO zwrócił się do Pełnomocnika ds. Równego Traktowania o "podjęcie działań zmierzających do wyeliminowania opisanych praktyk".
- To skandaliczny przykład dyskryminacji, która rzadko się teraz zdarza - skomentowała w rozmowie z tvn24.pl sprawę Anna Błaszczak, zastępca dyrektora zespołu prawa konstytucyjnego i międzynarodowego w biurze RPO.
"Proszę zejść z tematu"
Książkę "Angielskie Czasy – już prościej wytłumaczyć się nie da!" autorstwa Walta Warena wydała Oficyna "NAJA-press".
Kiedy tam zadzwoniliśmy, usłyszeliśmy, że temat nie jest nowy, bo pojawił się już 20 lat temu, i już wtedy media zaczęły pytać o treści zawarte w książce.
- To temat wakacyjny. Proszę z niego zejść - uciął rozmowę przedstawiciel wydawnictwa.
Ministerstwo Edukacji Narodowej z kolei w specjalnym komunikacie wyjaśnia, że ta "publikacja nie jest podręcznikiem i nie została dopuszczona do użytku szkolnego". Nawołuje, by w odniesieniu do tej książki nie używać mylnie terminu "podręcznik", bo wprowadza to w błąd opinię publiczną.
Autor: MAC/mtom/k / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu