To dymisja wizerunkowa. Premier uznał, że moje odejście będzie lepsze dla koalicji - powiedział Zbigniew Ćwiąkalski informując, że premier Donald Tusk przyjął jego rezygnację ze stanowiska ministra sprawiedliwości. Tymczasem media już spekulują o kolejnych głowach, które miałyby polecieć w związku z samobójstwem zabójcy Krzysztofa Olewnika.
Stanowisko - według radia RMF FM - miałby stracić prokurator krajowy Marek Staszak i wiceminister sprawiedliwości Marian Cichosz. Jednak Staszak zaprzeczył na antenie TVN24, by miał podawać się do dymisji. Jak powiedział, nic mu również nie wiadomo, by rezygnację miał złożyć Cichosz.
Kolejnych dymisji nie wykluczył jednak sam Ćwiąkalski. Po spotkaniu z szefem rządu, w rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że nie ma sobie nic do zarzucenia ani odnośnie postępowania w sprawie zabójstwa młodego Olewnika, ani w sprawie samobójstw jego zabójców (wszyscy trzej powiesili się w areszcie).
- Z politykami jest tak jak z saperami: saper myli się raz, ale ja nie czuję się winny, nie widzę mojej winy w tym co się stało. w ubiegłym roku było znacznie mniej śmierci samobójczych w więzieniach niż w latach 2006-2007 - powiedział odchodzący minister sprawiedliwości. I dodał: - Odpowiedzialność polityczna, nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością merytoryczną. W polityce nie ma sentymentów. Czasami trzeba wziąć odpowiedzialność za błędy innych i odejść.
Kto po Ćwiąkalskim?
Odchodzący minister przyznał, że zdecydowanie czuł się zmuszony do dymisji. - Po godzinnej dyskusji, w sytuacji, gdy rozpętała się duża histeria polityczna, i medialna oddałem się do dyspozycji pana premiera i pan premier przyjął moją rezygnację, uznając, że jest to najlepsze dla koalicji ze względu na ataki na mnie jako ministra sprawiedliwości oraz oczekiwania pana prezydenta i byłego ministra sprawiedliwości - powiedział Ćwiąkalski. I podkreślił, że nie ma żalu do szefa rządu.
- W polityce nie ma sentymentów i przyjaźni, liczą się twarde decyzje, i taką podjął premier Tusk - stwierdził Ćwiąkalski. Dodał, że jest zadowolony ze swojej pracy w resorcie i ma gdzie wracać. - Wrócę na uczelnię i będę się starał o ponowny wpis na listę adwokatów - poinformował.
Procedura odwołania Ćwiąkalskiego może potrwać klika dni. Ale pewne jest, że nie pojawi się on na wtorkowym posiedzeniu rządu. Nie wiadomo na razie, kto zastąpi go w resorcie sprawiedliwości.
Dymisja ministra sprawiedliwości ma związek ze śmiercią Roberta Pazika, który w poniedziałek rano powiesił się w płockim zakładzie karnym. To trzeci przypadek śmierci wśród sprawców porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.
"Prezydent ostrzegał"
Satysfakcji z dymisji Ćwiąkalskiego nie kryje Pałac Prezydencki i PiS. Prezydencki minister Michał Kamiński komentując decyzję premiera, przypomniał że Lech Kaczyński od początku był przeciwny tej kandydaturze. - Prezydent ostrzegł, że Zbigniew Ćwiąkalski nie będzie dobrym ministrem sprawiedliwości. To, że premier Donald Tusk zmusił go do dymisji, pokazuje że Lech Kaczyński miał racje - powiedział na antenie TVN24 Kamiński.
- Minister Ćwiąkalski zachował się zgodnie ze standardami państwa demokratycznego. Zawiódł go jednak refleks, bo sam nie deklarował tego rodzaju gotowości i dopiero na skutek żądań PiS podał się do dymisji - stwierdził w Radiu ZET minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Jednak Ćwiąkalski już w poniedziałek wieczorem w programie TVN24 "Kropka nad i" zapowiedział, że w każdej chwili jest gotów oddać się do dyspozycji premiera.
Dymisja ministra sprawiedliwości to nie jedyna decyzja premiera w sprawie, którą od poniedziałku znów żyją media. We wtorek o godz. 15 w imieniu szefa rządu - z rodziną zamordowanego Krzysztofa Olewnika: jego siostrą i ojcem - spotka się minister ds. walki z korupcją Julia Pitera. - Odcinam się od decyzji ministra i premiera. To sprawa polityczna, a my w politykę nie chcemy się mieszać - powiedziała w TVN24 Olewnik.
mac,ŁOs//mat
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/East News