Jeszcze kilka lat temu kojarzył się przede wszystkim z nocnymi klubami ze striptizem. Z roku na rok zyskuje coraz większą popularność - co ważne, nie wśród panów, a pań. Mowa o tańcu na rurze. Jego miłośniczki chcą, by został uznany za dyscyplinę olimpijską.
Rury do tańca w wielu klubach fitness stały się takim samym narzędziem do ćwiczeń, jak bieżnia czy steper. Nie tylko na świecie, ale również w Polsce.
Jak tłumaczą kobiety ćwiczące na rurze, nie chodzi o wyuzdanie, lecz o wysiłek i taniec. - Jest to również ćwiczenie cardio i przede wszystkim świetna zabawa. Nie trzeba mieć żadnego przygotowania, żeby przyjść na zajęcia - zachęca Jolanta Wiszniewska, trenerka jednego z warszawskich klubów fitness.
Chcą zawalczyć o medale
Niektórzy do tańca na rurze - którzy doczekał się już własnej organizacji - podchodzą o wiele poważniej. Anna Przeplasko z Międzynarodowej Federacji na Rurze, uczy tego tańca w wersji sportowej. - W ciągu kilku lat liczba ćwiczących wzrosła 50-krotnie. Komitet olimpijski powinien w końcu sobie zdać sobie z tego sprawę - mówi trenerka.
Tancerki chcą, by rura trafiła na igrzyska olimpijskie bo - jak tłumaczą - w niczym nie ustępuje ona innym sportom, w których walczy się o medale. - Trzeba pokazywać triki, ale trzeba też wyrażać się poprzez taniec. Chodzi o znalezienie równowagi. Tak jest w przypadku bardzo wielu dyscyplin olimpijskich - tłumaczy z kolei tancerka Mai Sato.
Pojawia się jednak pytanie: jakie byłoby kryterium oceniania? - I czy w komisji zasiadaliby tylko panowie? - zastanawia się instruktorka gimnastyki artystycznej, Anna Marek.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24