Ojciec Rydzyk odmawia informacji o tym, ile publicznych pieniędzy dostał od rządu PiS. Odmawia, choć zgodnie z prawem i pod groźbą więzienia odmawiać nie powinien. Wyjaśnień brak, są za to zaskakujące zarzuty wobec tych, którzy informacji żądają. Materiał programu "Czarno na białym".
Polski Watchdog to stowarzyszenie, które zatrudnia zaledwie 10 osób i ma kilkudziesięciu wolontariuszy.
- Od wielu lat zajmujemy się przejrzystością wydatkowania pieniędzy publicznych. Dopytujemy różne organizacje pozarządowe, jak wydatkują pieniądze publiczne - tak działalność stowarzyszenia opisał Szymon Osowski, prezes zarządu Watchdog.
Działacze stowarzyszenia pytali o wydatkowanie pieniędzy od PZPN-u do Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Sprawdzali wszędzie tam, gdzie są przekazywane budżetowe pieniądze.
- My się tym bronimy, że mamy sprawy z każdą władzą, niezależnie od koloru politycznego. Jak jesteś u władzy, to my zawsze mówimy: "sprawdzam" - wyjaśniał Szymon Osowski.
26 milionów złotych odszkodowania
Na początku ubiegłego roku powiedzieli "sprawdzam" Państwowemu Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz fundacji Lux Veritatis.
- Zainteresowała nas ugoda, która została zawarta na tak zwaną geotermię - relacjonował prezes zarządu Watchdog.
Chodziło o wydarzenia, gdy w lutym 2016 roku Państwowy Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zawarł ugodę z fundacją Lux Veritatis. Fundacja ojca Rydzyka otrzymała ponad 26 milionów złotych odszkodowania za cofnięcie przez rząd Platformy dofinansowania projektu geotermii toruńskiej.
W niewielkiej siedzibie Watchdog Polska nikt nie spodziewał się, że sprawa kontroli fundacji ojca Rydzyka do dziś pozostanie niewyjaśniona.
Pytania zadane fundacjom ojca Rydzyka
Ojciec Tadeusz Rydzyk ma dwie fundacje. Pierwsza to Lux Veritatis, druga to Nasza Przyszłość. Stowarzyszenie Watchdog zgodnie z prawem wysyłało do obu wnioski o udostępnienie informacji publicznej. Za każdym razem domagało się następujących informacji:
- wskazania przedsięwzięć prowadzonych od 2008 roku, w których korzystano ze środków publicznych, - wskazania podmiotów przekazujących środki publiczne wraz z datami umów - także od 2008 roku, - podania wykazu wydatków tych środków, czyli celu, kwoty, daty, kontrahentów - od 1 stycznia 2016 roku.
Niestety, odpowiedzi na te pytania nie udało się uzyskać. Szymon Osowski ma nadzieję, że to wynika "tylko z niewiedzy i że tam niczego nie ma".
- Natomiast też nie mogę powiedzieć, że na pewno nic tam nie ma. Jest zlecane na przykład jakieś przedsięwzięcie ze środków publicznych przez ministerstwo i jednocześnie może się okazać, że politycy, którzy mają większość w parlamencie, są zatrudnieni przy tym projekcie. Potencjalnie mogłoby tak być. I wtedy możemy to ocenić. Po to chcemy te informacje wyciągnąć - zaznaczał prezes zarządu stowarzyszenia.
"Obowiązują, ale nie wszystkich"
Za pierwszym razem, kiedy Watchdog złożył skargę do sądu, fundacje broniły się, że nie dotarły do nich maile z wnioskami. Sąd uwierzył w to tłumaczenie. Za drugim razem Watchdog wysłał wnioski pocztą, ale fundacje próbowały przekonywać, że obowiązek udostępniania informacji publicznej ich nie dotyczy.
W przypadku Naszej Przyszłości sąd nie zgodził się z takim tłumaczeniem i nieprawomocnym wyrokiem zobowiązał fundację do udostępnienia informacji. Sprawa Lux Veritatis czeka na rozstrzygnięcie. Mecenas Piotr Schramm, poproszony o komentarz przez reportera TVN24, potwierdził, że fundacje "przepisy prawa obowiązują". Ale z drugiej strony zauważył: - I co z tego, że obowiązują, skoro nie obowiązują wszystkich.
Przepisy prawa mówią jasno, że wszystkie podmioty, które dysponują środkami publicznymi, są zobowiązane do udzielenia informacji o ich wysokości czy sposobie wykorzystania. Według prawa fundacje ojca Rydzyka miały maksymalnie dwa tygodnie na odpowiedź.
- Sankcje, w postaci nawet kary pozbawienia wolności do jednego roku, nie są realizowane przez podmiot, który najbardziej powinien dbać o przejrzystość. To są tak, nie tylko neutralne, ale umocowane i znajdujące swoją podstawę w przepisach prawa zagadnienia, że w ogóle one nie powinny budzić najmniejszych wątpliwości i emocji po stronie fundacji, która jest o udzielenie tych informacji pytana - stwierdził mecenas.
"Przyszła kontrofensywa ze strony fundacji, taka w stylu węgierskim albo rosyjskim"
Emocje pojawiły się przy kolejnym, trzecim już zapytaniu. Pytania postawiono te same. Ile publicznych pieniędzy popłynęło do fundacji ojca Rydzyka?
- Ta ostatnia odpowiedź, która stała się głośna, to jest trzeci wniosek. Dopytywaliśmy o protokoły z posiedzeń zarządu fundacji i o informacje o kolejnych wydatkach w projektach publicznych - wyjaśniał Szymon Osowski.
Stowarzyszenie Watchdog dostało list od fundacji Lux Veritatis, a w nim takie zdanie:
"Zważywszy na terytorialny zasięg, skalę, a także powiązania Wnioskodawcy z podmiotami zagranicznymi o nie w pełni transparentnej proweniencji (...) merytoryczne rozpatrzenie wniosku nie będzie możliwe".
Prezes zarządu stowarzyszenia ocenił, że to była "kontrofensywa ze strony fundacji, taka w stylu węgierskim albo rosyjskim".
- Tam organizacje pozarządowe, tak jak nasza, czyli utrzymujące się z niezależnych źródeł, czy też otrzymujące pieniądze z fundacji zagranicznych uznawane są za fundacje finansowane z zagranicy, w skrócie można powiedzieć - agentów zagranicznych. Ktoś, kto to pisał, nie zna naszej działalności - stwierdził Osowski.
Publiczne pieniądze na kontach fundacji ojca Rydzyka
Imperium ojca Rydzyka to fundacje, wyższa Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, Radio Maryja, Telewizja Trwam. Zwieńczeniem imperium jest toruński kościół, którego budowę podjęto z inicjatywy ojca Tadeusza Rydzyka i z datków wiernych. W kościele na witrażu obok papieża Jana Pawła II czy kardynała Stanisława Dziwisza jest Tadeusz Rydzyk.
Można wskazać przynajmniej kilka przykładów, kiedy to publiczne pieniądze wspierały wydarzenia albo wprost płynęły na konta fundacji ojca Tadeusza Rydzyka.
W połowie miesiąca, w miejskiej hali w Toruniu, leśnicy we współpracy z Wyższą Szkołą Kultury Społecznej i Medialnej zorganizowali konferencję pod nazwą "Jeszcze Polska nie zginęła - wieś”. Tego dnia to było pilnie strzeżone miejsce, do którego dostęp mieli tylko wybrani. Osiem tysięcy zebranych na konferencji osób przywitał ojciec Rydzyk.
- Oczywiście organizatorem jest pan minister (Jan Szyszko - przyp. red.) i wy jesteście. A my tylko tych drucików troszeczkę udostępniamy, mikrofon i tak dalej. Panie ministrze, to panu dziękujemy za taką niezłomność - przemawiał.
Pieniądze od Lasów Państwowych
Do konferencji Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu ojca Rydzyka dołożyły się Lasy Państwowe. Na miejscu byli minister Szyszko i politycy Prawa i Sprawiedliwości.
Anna Malinowska, rzeczniczka prasowa Lasów Państwowych, powiedziała reporterowi TVN24, że "nigdy nie było tyle zamieszania wokół żadnej konferencji". - Zdecydowaliśmy się na współorganizację z uwagi na tematykę, bo miała ona dotyczyć terenów wiejskich, a Lasy Państwowe są często motorem rozwoju terenów wiejskich - poinformowała.
Faktura, którą opłacą Lasy Państwowe, ma nie przekroczyć 120 tysięcy złotych.
- Te pieniądze zostaną wydane na wynajęcie sali, na wynajęcie nagłośnienia - dodała rzeczniczka.
Setki tysięcy od MSZ, miliony od Ministerstwa Sprawiedliwości
To nie jest jedyny przypadek, w którym po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach publiczne pieniądze przekazywane są fundacjom i mediom ojca Rydzyka.
200 tysięcy złotych otrzymała Fundacja Lux Veritatis od MSZ na zadanie "By pamięć o nich trwała". Chodziło o projekt Kaplicy Pamięci upamiętniającej Polaków ratujących Żydów podczas II wojny światowej. Powstała we wspomnianym wcześniej sanktuarium w Toruniu.
Kolejna dotacja, która również trafiła do fundacji Lux Veritatis z MSZ, to 200 tysięcy złotych dofinansowania w konkursie "Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2016".
To samo ministerstwo daje ponad 105 tysięcy złotych Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu na realizację zadania "Śmierć za kromkę chleba. Przywracanie pamięci na arenie międzynarodowej o polskiej pomocy Żydom w czasie II Wojny Światowej".
Ministerstwo Sprawiedliwości z kolei zapłaci prawie 3 miliony złotych szkole ojca Rydzyka za "Szkolenia kompetencji medialnych dla pracowników wymiaru sprawiedliwości", czyli między innymi sędziów i prokuratorów.
Narodowe Centrum Kultury przekazało Fundacji Lux Veritatis blisko blisko 70 tysięcy złotych na produkcję programu "Chrzest moja nadzieja" w ramach obchodów 1050-lecia Chrztu Polski.
"Nie chcę tego komentować"
Kolejny przykład - Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zawarła umowę z Telewizją Trwam. Stacja ma informować o programach pomocowych skierowanych do rolników i mieszkańców wsi. Za promocję w 16 programach otrzymała 218 tysięcy złotych.
- Współpracujemy zasadniczo z tymi mediami, które mają w swoim programie jakieś audycje skierowane do rolników - powiedział Łukasz Kubiak z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Zapytany przez reportera TVN24, czy uważa, że są to dobrze wydane pieniądze, odpowiedział, że "trudno się do tego odnosić". - Po prostu taki dostaliśmy kosztorys, tak została umowa podpisana, jeszcze za poprzedniego prezesa na początku 2017 roku. Nie chcę tego komentować - stwierdził Kubiak.
"Nie mamy kompetencji do tego, by kontrolować fundację"
Kto sprawuje nadzór nad fundacjami? Fundacja Lux Veritatis jest zarejestrowana w Warszawie. O kontrolę fundacji reporter TVN 24 zapytał Agnieszkę Kłąb z Urzędu m.st. Warszawy.
- W żaden sposób nie mamy kompetencji do tego, żeby kontrolować fundację pod kątem finansowym. Sprawdzamy, czy fundacja działa zgodnie z prawem w senie ogólnym, czy statut jest zgodny z prawem, czy powołane są wszystkie instytucje, które powinny być powołane. Analogiczne do naszych kompetencje ma minister właściwy dla działania fundacji - powiedziała zastępczyni rzecznika prasowego Urzędu m.st. Warszawy.
"Sąd nie stwierdził żadnych uchybień"
Wspomniany przez Agnieszkę Kłąb minister to minister kultury i dziedzictwa narodowego. Reporterzy TVN24 zapytali ministerstwo o przejrzystość finansowania fundacji ojca Rydzyka. W odpowiedzi napisano:
"(...) Głównym obowiązkiem związanym z nadzorem jest przesyłanie przez fundacje corocznych sprawozdań ze swojej działalności. Minister nie prowadzi kontroli funduszy fundacji, może natomiast zwrócić się do sądu o zbadanie zgodności działania fundacji z przepisami prawa i statutem oraz celem, w jakim fundacja została ustanowiona, co też uczynił w stosunku do fundacji „Nasza Przyszłość” i „Lux Veritatis” w 2012 roku. Sąd nie stwierdził żadnych uchybień.
W przypadku korzystania ze środków publicznych, to są one oczywiście każdorazowo rozliczane przez instytucję bądź podmiot, który je przyznał na określonych w odpowiednich przepisach zasadach".
Mówiąc wprost, to przekazujący kontroluje, czy za wpłacone pieniądze otrzymał na przykład telewizyjny program czy też tablicę upamiętniającą dane wydarzenie. O ewentualnych sprzecznościach czy niewywiązywaniu się z umowy decyduje sąd.
- Im więcej podmiotów, tym absolutnie trudniej jest dochodzić uzyskania informacji - ocenił mecenas Schramm.
30 milionów złotych na działania fundacji
Wliczając wspomnianą ugodę Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska na geotermię ojca Rydzyka, można szacować, że z publicznych pieniędzy już przekazano około 30 milionów złotych na działania fundacji i mediów redemptorysty. Ile dokładnie, to wciąż tajemnica.
- Nikt tego do końca nie zebrał, dlatego my też pytamy o dłuższy okres czasu - powiedział prezes zarządu stowarzyszenia Watchdog. Stowarzyszenie Watchdog, które ma pełne prawo dopytać o publiczne pieniądze, swoich praw dochodzić będzie w sądzie.
Reporterzy TVN24 mailowo dopytywali fundację Lux Veritatis, dlaczego nie chce odpowiadać na publiczne zapytania. Odpowiedzi wciąż nie ma.
- Tam jest mur tajemnicy. Te fundacje nie były w taki sposób dopytywane. Nikt nie pociągnął tego tematu do końca - skomentował Osowski.
Autor: bpm//now/jb / Źródło: tvn24