- Takie przypadki się zdarzają. Ale są problemy z dotarciem do tych osób - powiedział w TVN24 były żołnierz Tomasz Kloc, który był na tej samej zmianie w Iraku co Włodzimierz N., którego tydzień temu ratownicy odnaleźli w Tatrach. Zdaniem Kloca powodów jest kilka: - To przede wszystkim duma, wcześniej był strach przed przełożonymi, przed kolegami w jednostkach wojskowych, aby przyznać się, że ma się problemy - powiedział były żołnierz.
Włodzimierz N. został odnaleziony w Tatrach w ubiegły piątek. Z licznymi odmrożeniami trafił on do szpitala w Zakopanem. Był przytomny, ale nie udawało się nawiązać z nim kontaktu. Nic nie mówił lub odpowiadał lakonicznie na zadawane pytania, ale poruszał się samodzielnie. Wtedy jeszcze nie było wiadomo, kim jest. Tożsamość mężczyzny (zaginął w czerwcu ub. roku) potwierdziły w środę jego matka i siostra, które rozpoznały go na podstawie zdjęcia. Okazało się, że jest byłym żołnierzem. Jeszcze dziś mężczyzna trafi do szpitala wojskowego w Warszawie.
"Wychodzą z tego"
Według Tomasza Kloca, "znaczna część żołnierzy, którzy poddali się leczeniu, wychodzi z tego problemu i ma się całkiem przyzwoicie". Przyznał jednak, że przypadki żołnierzy, którzy odeszli z armii i porzucili mundur nie są do końca monitorowane. - Jednak w tym momencie zauważa się bardzo wysokie zainteresowanie w kwestiach opieki psychologicznej i psychiatrycznej żołnierzami wracającymi z misji - zauważył były żołnierz.
I dodał: - Ja jestem pełen uznania zarówno dla ministerstwa, jak i Dowództwa Wojsk Lądowych, które bardzo intensywnie interesuje się tymi żołnierzami.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, Wojsko Polskie