Czy górnicy, którzy pracują "na dole", będą nadal przechodzić na wcześniejszą emeryturę? Rząd chce to zmienić, zapewniając przywileje tylko tym pracującym bezpośrednio przy wydobyciu. Reporter "Faktów" TVN sprawdził jednak na własnej skórze, że przy pracy w kopalni trudno dokonać jasnego podziału emerytów.
800 metrów pod ziemią warunki pracy są więcej niż ciężkie. I to nie tylko dla tych, którzy pracują np. przy górniczym kombajnie, ale także dla elektryków czy mechaników. Dlatego ci, którzy pracują w najtrudniejszych z możliwych warunkach, o żadnych podziałach słyszeć nie chcą. - Nie można dzielić tak, że ty pracujesz tu, a ja tu, to idę na wcześniejszą emeryturę. Bo on tak samo zjeżdża na dół, pracuje w zagrożeniu - mówi o kolegach Sławomir Brygier, górnik przodowy z kopalni Węgla Kamiennego "Krupiński". W expose z 2011 roku premier Donald Tusk zapowiedział jednak, że na wcześniejsze emerytury będą przechodzić tylko ci, którzy pracują bezpośrednio przy wydobyciu.
Kilka dni temu minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że przegląd stanowisk dołowych w górnictwie pod kątem uprawnień emerytalnych górników powinien być gotowy w ciągu najbliższych dwóch miesięcy.
Nie wszyscy górnicy zgadzają się z planami rządu. - Każdy kiedy zjechał na dół, mógł liczyć, że za 25 lat będzie emerytura - przyznaje Jarosław Tesluk, elektryk.
"Musimy z czegoś żyć" Gdyby zrealizowano zapowiedź premiera, to w kopalni "Krupiński" z dwóch tysięcy pracowników dołowych na wcześniejszą emeryturę mogłoby liczyć około 900 osób. Pozostali musieliby pracować dłużej. Ale kilkaset metrów pod ziemią każdy ma poczucie, że bez jego pracy wydobywczy łańcuch nie działałby tak, jak powinien. Górnicy twierdzą jednak, że nawet po mniej niż 25 latach "na dole", jest im ciężko - mają kłopoty ze zdrowiem, bo warunki pracy wyniszczają organizm. Przyznają jednak, że muszą pracować, bo nie mieliby z czego żyć. Nie jest tajemnicą, że część z nich pracuje także na emeryturze. Niektórzy - w firmach zewnętrznych obsługujących kopalnie, z których odeszli. Wszyscy jednak zgodnie przyznają, że sprawa ich emerytur zupełnie inaczej wygląda z perspektywy ulicy Wiejskiej w Warszawie i z kopalni, położonej kilkaset metrów pod ziemią.
Autor: jk/k / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN