- Ta debata jest potrzebna - mówią zgodnie ekonomiści, których Jarosław Kaczyński zaprosił do dyskusji o finansach i gospodarce. Skontaktowaliśmy się z blisko połową zaproszonych. Większość z nich chce uczestniczyć w dyskusji. Zastrzegają jednak, że debata nie może mieć charakteru politycznego.
Jarosław Kaczyński do udziału w debacie na temat sytuacji gospodarczej i finansów państwa zaprosił 39 ekonomistów. Udało nam się skontaktować z blisko połową zaproszonych.
"Rozmowa ma sens"
Większość z nich pomysł debaty ocenia pozytywnie i uważa, że jest ona potrzebna. - Jeżeli ktoś chce mnie zaprosić do merytorycznej debaty, która dotyczy ważnych spraw dla kraju, a do tego zaproszenie przychodzi ze strony opozycji, to ja mówię "tak" - powiedział w rozmowie z tvn24.pl prof. Witold Modzelewski.
Prof. Ryszard Bugaj komentował z kolei w TVN24: - To, co ogłosił Jarosław Kaczyński w czasie swojego expose, średnio mi się podobało. Są tam rzeczy zarówno nie do zaakceptowania, nierozsądne, jak i takie, nad którymi warto się pochylić. Więc taka rozmowa ma sens.
Pomysł odpowiada także prof. Adamowi Glapińskiemu z Rady Polityki Pieniężnej. - Zawsze jest dobrze posłuchać tych, którzy mają zupełnie przeciwne zdania. To rozszerza światopogląd. Myślę, że brakuje takich spotkań, nawet na uczelniach. Jeżeli debata będzie miała niepartyjną formułę, to to jest dobry pomysł - uznał.
"Debata to obowiązek"
Idea debaty podoba się także prof. Leokadii Oręziak. W rozmowie z "Newsweekiem" powiedziała, że jest gotowa wziąć udział w konfrontacji ekonomistów o różnych poglądach. - Wiele z tych osób było przy władzy, więc to nie jest bez znaczenia, co powiedzą - dodała.
W debacie chce uczestniczyć też prof. Stanisław Gomułka, który powiedział "Newsweekowi", że udział w takich dyskusjach traktuje jako swój obowiązek.
Na wyznaczenie daty i godziny czeka także dr Andrzej Sadowski. - Przyjmujemy zaproszenie na debatę, nie widzimy powodu, by było inaczej i nigdy nie robiliśmy założeń z góry, by w takich debatach nie brać udziału - powiedział "Newsweekowi".
Wątpliwości w sprawie uczestnictwa w debacie nie ma poseł PiS i ekonomista w jednej osobie - prof. Jerzy Żyżyński. Jego zdaniem taka debata jest potrzebna. - Ona powinna już się odbyć rok temu - powiedział w rozmowie z tvn24.pl. Dodał, że to bardzo dobry pomysł, aby ekonomiści skonfrontowali swoje poglądy. - Zawsze trzeba rozmawiać - dodał prof. Żyżyński.
Bez polityki proszę...
W dyskusji chce też wziąć udział przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbieta Mączyńska. - Uważam, że dyskusja o fundamentalnych problemach gospodarczych jest potrzebna - powiedziała portalowi tvn24.pl. Ekonomistka dodała, że jeśli dyskusja przyjmie formę politycznej debaty, to albo wyjdzie, "albo wypowie swoją merytoryczną opinię".
Część ekonomistów skłania się ku udziałowi w debacie, pod warunkiem, że nie będzie ona polityczna. - Chodzi mi tylko o to, by to była dyskusja ekonomistów, którzy nie będą tylko tłem dla polityków. Jeżeli tak będzie, to nie widzę przeciwwskazań, by w takiej debacie wziąć udział - mówi "Newsweekowi" dr Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich.
Podobnego zdania jest prof. Elżbieta Chojna-Duch z Rady Polityki Pieniężnej. - Jeśli będę mogła uczestniczyć w debacie, to dlaczego nie? Ale nie może mieć ona charakteru politycznego - stwierdziła w rozmowie z tvn24.pl. Dodała również, że nie otrzymała dotąd oficjalnego zaproszenia.
... ale polityki uniknąć się nie da?
O tym, że polityki w debacie raczej nie uda się uniknąć, przekonany jest prof. Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha. Na debatę chce jednak przyjść.
- Możliwość podzielenia się naszymi programami, pomysłami i uwagami dotyczącymi sytuacji gospodarczej i otoczenia gospodarczego w kraju z poważnym politykiem, bo za takiego należy uznać lidera opozycji może mieć dużą wartość - uważa. Jego zdaniem jednak "nie można rozmawiać na tematy gospodarcze z politykiem, unikając debaty politycznej". - Ja będę unikał sporów partyjnych. Tych musimy unikać, ale polityką w sensie zajmowania się sprawami publicznymi uniknąć już się nie da - mówi Jabłoński portalowi tvn24.pl.
Podobnie problem widzi prof. Marek Zuber. - Jeżeli to będzie wiec propagandowy PiS, to nie zamierzam się tam pojawiać. W innym wypadku, nie widzę w tym nic złego i nie wykluczam swojej obecności - powiedział nam.
Martwi go również formuła spotkania, na którym może pojawić się kilkudziesięciu specjalistów. - Jeżeli spotkanie będzie miało formułę dość otwartą, w której będziemy mówili o naszych pomysłach na zmiany w systemie fiskalnym i podatkowym, to w gronie 40 osób nie da się tego przeprowadzić - uważa.
Bez decyzji
Niektórzy zaproszeni popierają sam pomysł debaty, ale nie podjęli jeszcze decyzji, co do uczestnictwa w spotkaniu. - Jeśli dostanę zaproszenie z datą i godziną, które nie będzie kolidowało z moimi obowiązkami, to wezmę w nim udział - powiedział "Newsweekowi" prof. Krzysztof Rybiński.
Decyzji nie podjął również prof. Jerzy Osiatyński. Choć, jak powiedział "Newsweekowi", uważa debatę za potrzebną, do zaproszenia odniesie się dopiero, gdy je dostanie.
Zdanie to podziela też prof. Witold Orłowski. Jak zaznaczył w rozmowie z tvn24.pl, pomysł ocenia pozytywnie, ale z decyzją chce poczekać do oficjalnego zaproszenia.
Na zaproszenie czeka również dr Stanisław Kluza. - Pomysły PiS to raczej punkt wyjscia do dyskusji o problemach. Prawdziwe pomysły zrodzą się w trakcie debaty. Szkoda, że wcześniej rządzący nie wykreowali takich debat, mimo że jest na nie miejsce w przestrzeni publicznej - mówi tvn24.pl.
O ewentualnym udziale nie chciał mówić szef NBP prof. Marek Belka. - Zaproszenie na debatę nie wpłynęło do NBP. Dlatego trudno cokolwiek komentować - napisał w mailu do tvn24.pl Przemysław Kuk z Biura Prasowego NBP.
Z kolei pytany przez tvn24.pl wykładowca Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie prof. Stanisław Owsiak powiedział, że na razie nie otrzymał zaproszenia i nie wie czy weźmie udział w debacie. - Wszystko zależy od formuły - powiedział w rozmowie z nami.
Podobne stanowisko w tej sprawie wyraził inny pracownik naukowy krakowskiej uczelni ekonomicznej, dr Mariusz Adrzejewski. Jak nam powiedział propozycja uczestnictwa w debacie "zaskoczyła go", ale czeka na oficjalne zaproszenie i wtedy podejmie decyzję w sprawie uczestnictwa. Dodał, jednak, że sama możliwość "wymiany poglądów między ekonomistami to bardzo dobry pomysł".
Są na "nie"
Zdecydowane "nie" debacie powiedział w rozmowie z TVN CNBC prof. Leszek Balcerowicz. - Nie mam zamiaru brać udziału w czymś, co debatą będzie tylko z nazwy, szczególnie jeżeli to jest pod auspicjami jakiejś partii - powiedział były wicepremier i minister finansów.
Dodał, że w Polsce są za niskie standardy "egzekwowane przez media wobec polityków". - Wszystko jest nazywane tak, jak nazywają to politycy, jeżeli polityk byle głupstwo nazwie debatą, to wszyscy nazywają to debatą, a gdy stek absurdów nazwie programem, to wszyscy mówią, że to jest program - komentował Balcerowicz.
Zaproszenie zamierza też odrzucić prof. Grzegorz Kołodko. - Z zaproszenia nie będę mógł skorzystać, bo ja osobiście nie cierpię na brak możliwości zgłaszania swoich poglądów w sprawach istotnych dla Polski, Europy i świata - tłumaczył w "Faktach po Faktach" w TVN24. Popiera sam pomysł dyskusji, ale sam skupiony jest na "innych obowiązkach". Udziału w dyskusji nie weźmie też prof. Anna Zielińska-Głębocka. Jak powiedziała tvn24.pl, sam pomysł jest dobry, ale debata nie uniknie charakteru politycznego.
Ku odmowie udziału skłania się też prof. Teresa Lubińska. Według niej, będzie to polityczne, a nie eksperckie spotkanie. - Polska nie dojrzała do debaty ekonomicznej - uważa.
39 zaproszonych
Zapytany przez nas o ewentualny udział w debacie prof. Jerzy Kropiwnicki nie chciał na razie skomentować sprawy. Zaznaczył, że ustosunkuje się do niej w późniejszym terminie.
Jarosław Kaczyński zaprosił 39 ekonomistów na debatę, która ma odbyć się 24 września. Prezes PiS chce rozmawiać m.in. o zmianie systemu podatkowego, ulgach dla rodzin czy bezrobociu, a także wprowadzenia możliwości wyboru między ZUS a OFE.
Autor: km, dp, adso, jk//kdj/k / Źródło: tvn24.pl, "Newsweek", TVN24