- Ta kula śnieżna ruszyła i zatrzyma się wtedy, gdy rząd zrozumie, ze trzeba rozmawiać, albo go po prostu nie będzie - powiedział Piotr Duda, szef "Solidarności". W środę rozpoczęły się w stolicy czterodniowe Ogólnopolskie Dni Protestu przeciwko polityce rządu pod hasłem "Dość lekceważenia społeczeństwa".
Duda poinformował, że pod każdym z sześciu ministerstw jest około 2 tysięcy demonstrantów. Ich przedstawiciele przekazują petycje poszczególnym ministrom. - Szkoda tylko, że odbierają to dyrektorzy departamentów. Widocznie Donald Tusk w dalszym ciągu nie chce prowadzić dialogu - mówił szef "Solidarności".
Przypomniał, że związkowcy postawili warunki powrotu do rozmów komisji trójstronnej. - Niech premier nie zagrywa PR-owsko, tylko niech siądzie i rozmawia o konkretach - mówił. Duda, pytany o to, czy wierzy w sukces związkowców, odpowiedział: - Gdybym nie wierzył, to bym nie stał tu, w tym miejscu - podkreślał i dodał, że w roku 1980 "ludzie też nie wierzyli i okazało się, że można, trzeba." - Nie, wręcz odwrotnie. Jesteśmy tu po to, żeby wykrzyczeć - podkreślał Duda.
Jak dodał, rządzącym chodzi o to "żebyśmy siedzieli w domu, narzekali na forach internetowych".
Kulminacja w sobotę
Piotr Duda podkreślił, że dla związkowców najważniejsza będzie sobota. - Wtedy będzie kulminacja - zapowiedział. - Dzisiaj jest dzień branżowy, by premier i rząd zobaczyli jakie są kłopoty w branżach - zaznaczył Duda.
Szef "S" dodał, że śmieszy go fakt, że marszałek Sejmu Ewa Kopacz zdecydowała, by nie odgradzać budynku Sejmu barierkami od protestujących.
- Marszałek się bała, że będziemy chcieli znowu okupować Sejm i żeby nam utrudnić spinanie czegokolwiek łańcuchami, to nie ma bramek - stwierdził Duda. Jego zdaniem "rząd i część koalicji rządzącej dawno się odgrodziła od społeczeństwa grubymi murami."
Piotr Duda będzie gościem "Faktów po Faktach" na antenie TVN24 o godz. 19.26.
Autor: db//gak / Źródło: tvn24