Premier Mateusz Morawiecki ma udzielić w Sejmie informacji "w sprawie protestów polskich transportowców i rolników na granicy polsko-ukraińskiej". - Uwzględniłem wniosek Konfederacji i zaprosiłem premiera na jutro na posiedzenie plenarne - poinformował marszałek Szymon Hołownia. Dodał, że sam chce też porozmawiać z premierem na temat jego expose.
Marszałek Szymon Hołownia rozmawiał z dziennikarzami na konferencji prasowej przed wtorkowym posiedzeniem Sejmu.
- Wpłynął dziś wniosek Konfederacji o to, żeby zaprosić do Sejmu premiera, by udzielił informacji w sprawie narastającego kryzysu na granicy polsko-ukraińskiej. Jest tam dramatyczna sytuacja branży transportowej. Uwzględniłem ten wniosek, wystosowałem do premiera pismo, zapraszając go jutro na godzinę 15 na posiedzenie plenarne - poinformował.
Z harmonogramu środowego posiedzenia opublikowanego na stronie Sejmu wynika, że przemówienie premiera jest przewidziane na godzinę 15.30.
Ocenił, że to, co dzieje się na granicy, "to jest kryzys realny, bardzo poważny, międzynarodowy". - Rozumiem, że rząd, który mamy w Polsce, zajmuje się tym palącym problemem - dodał Hołownia.
Hołownia poinformował też, że zaprosił Morawieckiego na "rozmowę o expose". - Rozumiem, że na to zaproszenie pozytywnie odpowie i że tym tygodniu będziemy mieli okazję o tym porozmawiać - powiedział marszałek.
Hołownia o nominacji rządu bez większości: lubię teatr, ale nie zawsze odpowiada mi repertuar
W poniedziałek prezydent Andrzej Duda zaprzysiągł rząd Mateusza Morawieckiego. W uroczystości nie uczestniczył Szymon Hołownia, ani marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, ale nie było także prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. We wtorek w Sejmie Hołownia był pytany o powody swojej nieobecności.
- Nie mamy zwyczaju, choć może powinienem się nad tym zastanowić, koordynowania swoich kalendarzy z panem prezesem Kaczyńskim. Nie wiem, dlaczego on się nie pojawił - powiedział.
- Jeżeli chodzi o moje pojawienie się tam, mogę powiedzieć krótko, pewnie dobitnie i brutalnie: lubię teatr, ale nie zawsze odpowiada mi repertuar. Mam wrażenie, że to, co wczoraj stało się w Pałacu Prezydenckim - i chyba nie tylko ja mam takie wrażenie - jest czymś, co nie powinno wydarzyć się w Rzeczypospolitej. Wyborcy bardzo jasno i czytelnie 15 października (w dniu wyborów - PAP) wskazali, kto ma rządzić Polską" - podkreślił Hołownia.
Sejm ma mnóstwo pracy. Hołownia do PiS-u: gdzie byliście dwa miesiące?
Wskazał, że najpierw miało miejsce opóźnienia posiedzenia Sejmu, później - kolejny miesiąc trwało symulowanie tworzenia rządu z przegranej większości. - Nie podoba mi się to. Widzę z poziomu Sejmu, ile czasu marnujemy. Ile tracimy czasu, spraw ważnych dla Polaków - VAT na żywność, wakacje kredytowe, te wszystkie rzeczy, o które teraz wnosi PiS. I które my musimy przeprocedować w poczuciu odpowiedzialności za państwo - powiedział.
- Gdzie byliście przez te dwa miesiące, kiedy nie działał Sejm? Kiedy najpierw nie był zwoływany, bo (Morawiecki - red.) pojechał już na kampanię wyborczą 30 sierpnia, a później prezydent, który dzisiaj jasno mówi, z jakiego obozu się wywodzi i z jakim obozem pracuje, stwierdził że jeszcze miesiąc możemy poczekać. I dzisiaj jesteśmy w sytuacji, w której pewne rzeczy trzeba nadganiać, a oni tworzą rząd na dwa tygodnie. Rząd, który tak naprawdę nie zrobi w Polsce nic. Bo za dwa tygodnie będzie nowy rząd. A ten rząd odejdzie z odprawami i tyle będzie z tego rządzenia - stwierdził marszałek Sejmu.
Przyznał, że dla niego "to rzecz, która wymyka się cywilizowanym standardom demokracji, przekazywania władzy, kultury politycznej". - Ktoś chyba po prostu nie umie przegrywać. Formalnie wszystko jest w porządku - prezydent miał prawo do takiego zachowania (...) Ale ja i nie tylko ja mam prawo do oceny - uważam, że to działanie na szkodę Rzeczpospolitej - podkreślił Hołownia.
W wyborach do Sejmu, które odbyły się 15 października, PiS zdobyło 194 mandaty, co nie daje większości co najmniej 231 posłów, dlatego w przypadku nieuzyskania wotum zaufania w Sejmie misja rządu Morawieckiego zakończy się po dwóch tygodniach.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24