20 czerwca był pechowy dla sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego. W tym samym czasie, gdy PiS cieszyło się z drugiego miejsca swojego kandydata w pierwszej turze wyborów prezydenckich, ktoś okradł call center sztabu. - Zniknęło 20 telefonów - przyznaje Paweł Poncyljusz, rzecznik sztabu.
Call center PiS ruszyło 12 czerwca w warszawskim Centrum Informacyjnym "Europejski". Siedzący przy 20 stanowiskach telefonicznych wolontariusze zaopatrzeni w ksero książki telefonicznej losowo wybierali numery, dzwonili do Polaków i namawiali do głosowania na Jarosława Kaczyńskiego.
W wieczór wyborczy 20 kwietnia telefony i dokumenty wolontariuszy były już spakowane w pudło. I właśnie to pudło zniknęło.
- Tego dnia było tam bardzo dużo ludzi, wiele ekip technicznych. Myśleliśmy na początku, że może któraś z nich je wzięła przez pomyłkę - powiedział tvn24.pl Paweł Poncyljusz, rzecznik sztabu wyborczego Kaczyńskiego.
- Nie chcę nikogo oskarżać, ale tego rodzaju wydarzenie, niezależnie od tego, czy jest to głupi żart, czy coś poważniejszego, nie powinno mieć miejsca - powiedział z kolei sam Jarosław Kaczyński.
Sprawą zajmuje się policja.
Oglądaj niedzielną debatę Kaczyński-Komorowski o godz. 20 w TVN24, transmisja także na portalu tvn24.pl Wszystko o wyborach: www.tvn24.pl/wybory
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24