Animator Orlika w Wiązownicy (woj. podkarpackie) został zwolniony po tym, gdy w czasie procesji jego podopieczni grali na boisku w piłkę. Wójt gminy tłumaczy swoją decyzję o zwolnieniu w liście przesłanym do tvn24.pl. Twierdzi, że udało mu się uspokoić nastroje i zapobiec postępowaniu karnemu przeciw animatorowi. Sam zwolniony miał zostać ostatecznie przywrócony do pracy.
"Pragnę poinformować, że cały incydent z zachowaniem młodzieży i procesją Bożego Ciała miał miejsce w sobotę, a wypowiedzi księdza zaraz w niedzielę. Po południu tej niedzieli dowiedziałem się, że cztery lub więcej kobiet z pewnej formacji kościelnej działającej przy parafii zgłosi do prokuratury fakt obrazy ich uczuć religijnych w trybie Kodeksu Karnego. Ta informacja głównie zadecydowała o mojej decyzji – zakładałem, że jeżeli sprawę tak poprowadzę (ukarzę animatora), 'wytrącę oręż' z rąk uronionych parafianek wspartych kazaniem księdza. W poniedziałek po rozmowie z animatorem orlika, który zrozumiał i zgodził się na moje działanie wobec jego osoby, podjąłem tę trudną decyzję" - napisał w liście wójt gm. Wiązownica Marian Ryznar.
Wójt tłumaczy, że decyzja o zwolnieniu animatora była dla wielu osób zaskoczeniem. Sam ksiądz proboszcz tłumaczył, że nie chciał swoją wypowiedzią nikomu zaszkodzić. Animator twierdził, że na boisku znajdowała się grupa spoza Wiązownicy, a cała wina spadła na niego.
Wójt tłumaczy
"Może moje działania wydają się mało zrozumiałe, ale proszę zrozumieć, że Wiązownica leży w woj. podkarpackim i jest wioską o określonych realiach społecznych i określonych przez większość wartościach i zasadach. Najważniejsze dla mnie w tym wszystkim, że w związku z tą sytuacją udało mi się osiągnąć dwa najistotniejsze cele – uspokoić nastroje i zapobiec postępowaniu karnemu przeciw tak naprawdę mało winnemu młodemu nauczycielowi, równocześnie może dając przestrogę przed brakiem odpowiedzialności i niewłaściwemu zachowaniu w określonych sytuacjach" - pisze wójt.
"Tak naprawdę to całe zamieszanie na Orliku było zwykłą prowokacją. Ksiądz proboszcz z Wiązownicy nigdy nie był po mojej stronie – a przy wsparciu jednego z lokalnych polityków (parlamentarzysty) od 10 lat próbuje pozbawić mnie urzędu" - dodaje.
Idzie procesja, piłkarze grają
28 maja na zarządzanym przez gminę orliku, który od lokalnego kościoła oddziela tylko wysoka siatka, grali piłkarze. W tym samym czasie z kościoła ruszyła procesja. Animator przekonywał wcześniej w rozmowie z tvn24.pl, że prosił chłopców, żeby na czas procesji zawiesili grę. Ci nie posłuchali. Następnego dnia podczas mszy ksiądz zarzucił, że podczas procesji z boiska padły przekleństwa. Niedługo potem animator stracił stanowisko.
Wójt w piątek w rozmowie z tvn24.pl przekazał, że animator został przywrócony do pracy. - Oburzeni ochłonęli - tłumaczył Ryznar.
Autor: kło/kk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook