Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych nałożył na gdańską podstawówkę 20 tysięcy złotych kary za przetwarzanie danych biometrycznych dzieci w czasie korzystania przez nie ze szkolnej stołówki. Dyrekcja zapowiada odwołanie.
Szkoła Podstawowa nr 2 w Gdańsku przetwarzała dane biometryczne, a dokładniej odciski palców, by dzieci mogły korzystać ze szkolnej stołówki. Zdaniem prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) robiła to bez podstawy prawnej i mogła wykorzystywać inne metody, nie ingerujące tak głęboko w prywatność dzieci. Podstawówka przetwarzała w ten sposób dane 680 dzieci.
5 marca UODO poinformowało o nałożeniu na szkołę kary administracyjnej w wysokości 20 tysięcy złotych. Prezes UODO nakazał też placówce usunięcie danych osobowych, a dokładniej "przetworzonych do postaci cyfrowej informacji o charakterystycznych punktach linii papilarnych palców dzieci". Szkoła nie może też już dalej zbierać tych danych.
Zgoda rodziców to nie wszystko
Postępowanie administracyjne prowadzone było z urzędu. W jego trakcie okazało się, że szkoła korzysta z czytnika biometrycznego przy wejściu do stołówki szkolnej. W ten sposób identyfikowała dzieci i sprawdzała, czy ich rodzice uiścili opłatę za posiłek. Podstawówka co prawda pozyskała wcześniej zgody pisemne rodziców, ale to zdaniem UODO nie było wystarczające.
W tej sprawie trzeba podkreślić, że przetwarzanie danych biometrycznych nie jest niezbędne dla osiągnięcia celu, jakim jest identyfikacja uprawnienia dziecka do odebrania obiadu. Szkoła może przeprowadzić identyfikację za pomocą innych środków, które nie ingerują tak dalece w prywatność dziecka.
UODO zwraca uwagę, że szkoła miała możliwość innego weryfikowania tożsamości dzieci, które mają m.in. karty elektroniczne. Mogła to też zrobić za pomocą nazwiska i numeru umowy na posiłki.
W praktyce działało to jednak tak, że dzieci, które nie posiadały identyfikacji biometrycznej, musiały przepuszczać wszystkich i oczekiwać na obiad na końcu kolejki. Zdaniem prezesa UODO wprowadzało to nierówne traktowanie uczniów i ich bezpodstawne zróżnicowanie.
"Ponadto w ocenie organu wykorzystywanie danych biometrycznych w zestawieniu z celem, w jakim są one przetwarzane, jest w istotny sposób nieproporcjonalne" - czytamy w komunikacie UODO.
W uzasadnieniu decyzji prezes UODO podkreślił, że szczególnej ochrony danych osobowych wymagają właśnie dzieci. A ewentualny wyciek danych biometrycznych może skutkować dużym ryzykiem naruszenia praw i wolności osób fizycznych.
Tak chciała rada rodziców
- Takie rozwiązanie było sugestią rady rodziców, bo poprzedni system weryfikacji za pomocą kart magnetycznych nie sprawdził się - powiedziała dyrektorka szkoły Marlena Grzelak w rozmowie z Radiem Gdańsk. - Na pobieranie odcisków palców szkoła miała zgodę rodziców uczniów. Dane z czytnika zastały już usunięte - dodała. I zapowiedziała, że szkoła odwoła się od decyzji UODO do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock