W Polsce zaszczepione jest blisko pięć procent populacji - poinformował w trakcie posiedzenia sejmowej komisji zdrowia minister Adam Niedzielski. Jednocześnie wskazywał, że dwa główne ryzyka dla przebiegu akcji szczepień, to zmniejszanie dostaw preparatów i wzrost liczby zakażeń. - Chcemy w 2021 roku zapanować nad pandemią - dodał szef KPRM i pełnomocnik rządu do spraw szczepień Michał Dworczyk.
Sejmowa komisja zdrowia zajmuje się w czwartek informacją dotyczącą realizacji Narodowego Programu Szczepień zaprezentowaną przez przedstawicieli rządu - ministra zdrowia Adama Niedzielskiego oraz szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnika rządu do spraw programu szczepień Michała Dworczyka.
Dworczyk: chcemy zapanować nad pandemią
- Chcemy w 2021 roku zapanować nad pandemią dzięki programowi szczepień, aby jak najmniej osób zapadało (na chorobę - red.), jak najmniej trafiało do szpitali - powiedział Dworczyk.
Przypomniał chronologię szczepień przeciw COVID-19. Zaznaczył, że trwają one od 27 grudnia w ramach przyjętego przez rząd Narodowego Programu Szczepień. Od 15 stycznia ruszyła rejestracja na szczepienia dla seniorów, a od 25 stycznia rozpoczęły się szczepienia populacyjne na razie osób powyżej 70. roku życia.
Dworczyk zaznaczył, że celem jest to, by do końca I kwartału przynajmniej pierwszą dawką zaszczepić 3 miliony osób. Wspomniał również, że w grupie zero zaszczepiono już 94 procent medyków. Przypomniał, że szczepienia tej grupy trwają, a "osoby reprezentujące zawody medyczne w znakomitej większości zostały zaszczepione".
"Bufor zapasowy w dużej części wykorzystany"
Szef KPRM wskazał także na to, że problemy związane z harmonogramem szczepień związane są z ograniczeniami dostaw od producentów.
- 15 stycznia otrzymaliśmy informacje o ograniczeniu dostaw od firmy Pfizer i to przełożyło się na szczepienia. W kolejnych tygodniach zmniejszyły się też dostawy kolejnych firm, czyli Moderny i AstraZeneki. Zdarzyło się już kilkakrotnie, że zmieniły się terminy dostaw. Dlatego musieliśmy zmieniać kilkanaście tysięcy terminów zarezerwowanych dla seniorów, co było niedogodnością - wyjaśnił.
Zaznaczył, jednak, że polityka zabezpieczenia drugiej dawki pozwoliła na utrzymanie tempa szczepień i zagwarantowanie drugich dawek, ale ten "bufor zapasowy został w dużej części wykorzystany".
Bez konkretów
Podczas przedstawiania informacji na temat stanu realizacji Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19 Dworczyk przekonywał, że firmy dostarczające szczepionki wciąż nie udzieliły informacji na temat harmonogramu dostaw w drugim kwartale. - Słyszymy tylko, że te dostawy na pewno będą, że na pewno będą większe, ale żadnych konkretów oficjalnie nie mamy - powiedział.
- To się wiąże z tym, że nie możemy przedstawić harmonogramu działań na drugi kwartał. Jak tylko dostaniemy te informacje, to od razu przekażemy je opinii publicznej - dodał. Zaapelował jednocześnie o cierpliwość tych, którzy na te szczepionki czekają.
"Wielki sukces"
Dworczyk zwrócił uwagę, że pod koniec ubiegłego roku chęć na zaszczepienie się deklarowało około 30 procent Polaków. Dzisiaj - mówił - różne badania różnie pokazują, ale ta chęć wzrosła do około 60-70 procent. - To wielki sukces (...) wszystkich zaangażowanych (w proces szczepień - red.), bo taka zmiana postawy z punktu widzenia państwa jest bardzo pozytywna - przekonywał. I dodał, że w wielu krajach ta tendencja jest odwrotna.
Szef KPRM mówił też, że "ważnym celem było, żeby ten program szczepień był przesunięty poza nawias bieżącej polityki".
Wskazywał, że w proces realizacji zaangażowanych jest szereg instytucji rządowych, między innymi: Ministerstwo Zdrowia, Narodowy Fundusz Zdrowia, ale też Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwo Edukacji i Nauki, Ministerstwo Obrony Narodowej, a także Agencja Rezerw Materiałowych.
- To, co bardzo pozytywnie oceniam, to też bieżący kontakt z samorządami, które zostały włączone do procesu szczepień nie tylko w związku z akcją promocyjną (...) czy frekwencyjną, ale też na przykład z dowozem osób z ograniczoną mobilnością do punktów szczepień - mówił Dworczyk. - Tu wielkie podziękowania należą się ochotniczej straży pożarnej i państwowej straży pożarnej, a przede wszystkim samorządom, które wzięły na siebie te obowiązki - podkreślił.
Zaznaczył również, że podczas rozmów rządowych między innymi z jednostkami samorządu terytorialnego "w znakomitej większości przypadków nie ma żadnych kwestii natury politycznej". - Wszyscy jesteśmy skupieni na realizacji tego programu i o to nadal prosimy - (...) o prowadzenie merytorycznych dyskusji i współpracę wszędzie tam, gdzie jest to możliwe - zaapelował Dworczyk.
Niedzielski: zaszczepione jest blisko pięć procent
Minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział, że zmniejszenie przez producentów dostaw szczepionek i przebieg pandemii wpływają na zmiany w realizacji Narodowego Programu Szczepień. Przekonywał jednocześnie, że w Polsce udało się utrzymać płynność szczepień m.in. dzięki odkładaniu dostaw szczepionek na drugą dawkę.
- Nie musieliśmy - tak jak inne kraje, chociażby Wielka Brytania - szukać rozwiązań, żeby na przykład wydłużać okres między podawaniem poszczególnych dawek w ramach szczepienia. Mogliśmy zgodnie z takimi podręcznikowymi zaleceniami realizować to, co zostało zapisane jako rekomendacja w charakterystyce produktu leczniczego - powiedział.
- Działania te spowodowały, że w skali europejskiej (...) osiągamy stosunkowo najwyższe tempo, jeżeli chodzi o poziom wyszczepienia. Mamy wyszczepione już blisko 5 procent populacji. Te wskaźniki lokują nas stosunkowo wysoko, a na pewno stosunkowo najwyżej wśród dużych krajów unijnych - ocenił.
"Dwa główne ryzyka"
Niedzielski zwrócił uwagę na zmieniającą się sytuację pandemiczną. Przypomniał, że w ostatnim czasie "mieliśmy pewnego rodzaju poczucie uspokojenia sytuacji, jeżeli chodzi o rozwój pandemii", dzięki czemu pielęgniarki, lekarze i ratownicy mogli zajmować się z powrotem do standardowego trybu leczenia.
- Jeżeli popatrzymy w przyszłość, to wydaje się, że są dwa główne ryzyka dla akcji szczepień. Tym pierwszym ryzykiem, które już raz zmaterializowało się, jest kwestia dostaw, bo cały czas dostawy są głównym 'wąskim gardłem" w realizacji procesu szczepień. (....) Drugim ryzykiem, które wisi nad całą akcją szczepień, jest oczywiście sytuacja pandemiczna - powiedział.
Niedzielski o poluzowaniu dyscypliny
Niedzielski wskazywał także, jakie czynniki w największym stopniu odpowiedzialne są za skalę pandemii. Mówił, że jest to rozwój różnych mutacji wirusa, a także przestrzeganie dyscypliny społecznej.
- Niestety mamy bardzo duże poluzowanie dyscypliny społecznej w zakresie przestrzegania reguł. To poluzowanie dyscypliny zaczyna mieć wymiar ogólnokrajowy - powiedział.
Jak mówił, powodem tego może być to, że ludzie zaczęli się więcej przemieszczać po kraju, ponieważ zostały otwarte hotele.
"Nie będę rekomendować zamykania szkół"
Minister zdrowia mówił też o częściowym powrocie do naki w trybie stacojnarnym. Przypomniał, że powrót najmłodszych uczniów do nauki stacjonarnej w szkołach poprzedziły badania przesiewowe na obecność wirusa SARS-CoV-2 nauczycieli klas I-III.
Niedzielski przekazał, że wymazy pobrano wówczas od ponad 136 tysięcy osób. Zidentyfikowaliśmy, że 2 procent osób miało pozytywny wynik testu. To oznacza, że mimo tego, iż zgłaszali się nauczyciele, którzy raczej nie mieli poczucia, że są chorzy, bo inaczej byliby w kontakcie na przykład z POZ (Podstawową Opieką Zdrowotną - red.), to wirus jest obecny w tej populacji bezobjawowo bądź skąpo objawowo - powiedział.
Wskazał, że testy zostały powtórnie przeprowadzone w ubiegłym tygodniu (od 7 do 12 lutego). Tym razem - jak zaznaczył minister - na testy zgłosiła się zdecydowanie mniejsza grupa pedagogów - trochę powyżej 30 tysięcy.
- To cały czas jest jednak reprezentatywna grupa, bo pochodząca ze wszystkich regionów Polski. Po blisko czterech tygodniach funkcjonowania klas I-III, mamy w zasadzie powtórzenie wyniku, który mieliśmy w styczniu. On wynosi również około 2 procent zakażonych - powiedział Niedzielski.
Podkreślił, że testowanie nauczycieli to przykład polskich badań, które przekonują, że system nauczania w klasach I-III nie przyczynia się wyraźnie do przyspieszenia procesów pandemicznych. - Dlatego też patrząc na tę sytuację, która dzieje się dookoła nas, ja nie będę rekomendował ponownego zamykania szkół, bo wydaje się, że tutaj sytuacja pandemiczna jest stabilna - oświadczył minister zdrowia.
Uczniowie klas I-III szkół podstawowych i szkół specjalnych 18 stycznia, zaraz po feriach zimowych, wrócili do nauki stacjonarnej. Wcześniej, przed feriami i przerwą świąteczną z okazji Bożego Narodzenia, uczyli się zdalnie. Na takie nauczanie przeszli 9 listopada. Uczniowie z klas IV-VIII szkół podstawowych i szkół ponadpodstawowych od 26 października nadal uczą się zdalnie.
Jesienne zawieszenie zajęć stacjonarnych nie obejmowało przedszkoli, oddziałów przedszkolnych w szkołach podstawowych i innych form wychowania przedszkolnego. Przedszkolaki do nauki stacjonarnej wróciły pod koniec maja.
Niedzielski: prawie 120 tysięcy lekarzy zaszczepionych
Minister wyliczył, że w tej chwili zaszczepiono prawie 120 tysięcy lekarzy i 26,5 tysiąca dentystów, 143,5 tysiąca pielęgniarek, ponad 18 tysięcy farmaceutów oraz blisko 18 tysięcy położnych.
Dodał, że to są liczby, które świadczą o tym, że w tych zawodach zaszczepiono już powyżej 90 procent osób. - Budowanie obrazka, że jest wielu niezaszczepionych medyków, jest po prostu nieprawdziwe. Statystyki mówią co innego - podsumował.
Dworczyk: osoby przewlekle chore w następnej kolejności
Przedstawiciele rządu pytani byli między innymi o to, czy przewlekle chorzy będą szczepieni przed wojskiem i prokuratorami, podobnie jak rodzice dzieci po transplantacjach lub z nowotworami i czy będzie poszerzany katalog tych osób.
Dworczyk zauważył, że ta grupa została doprecyzowana w rozporządzeniu zgodnie z rekomendacją Rady Medycznej przy premierze. Dodał, że to około 70 tysięcy osób.
- Mogę wyłącznie odesłać do rekomendacji, które nam przedstawiła Rada Medyczna (...) Nie podejmuję się dyskutować, czy ktoś został tam pominięty, kto powinien być z jakimś schorzeniem czy nie. W tej sprawie powinni wypowiadać się lekarze - zauważył.
Dodał, że grupa 1b będzie szczepiona w następnej kolejności. - Jutro na konferncji przedstawimy, jak dokładnie oni zostaną zaszczepieni przed grupą 1c (służby mundurowe - red.) - powiedział.
Według rozporządzenia Rady Ministrów z 14 stycznia doprecyzowującego grupy priorytetowe do szczepień przeciw COVID-19 w grupie 1b zakwalifikowano "osoby urodzone po 1961 roku ze stanami zwiększającymi ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19, czyli dializowane z powodu przewlekłej niewydolności nerek lub z chorobą nowotworową leczone od 2020 roku chemioterapią lub radioterapią, poddawane przewlekłej wentylacji mechanicznej, jak również po przeszczepach komórek, tkanek, narządów, u których prowadzono leczenie immunosupresyjne".
Z kolei odpowiadając na pytanie dotyczące dokończenia szczepień w grupie zero, obejmującej między innymi personel medyczny, administracyjny i osoby współpracujące z podmiotami leczniczymi, rodziców wcześniaków zapewnił, że będzie miało miejsce od marca, tym razem szczepionką firmy AstraZeneki.
- Dlaczego nie teraz? Teraz szczepieni są nauczyciele, którzy mają wracać jak najszybciej do szkół. Liczba dostaw AstraZeneki pozwoli na to, by dokończyć szczepienie grupy zero - na rozpoczęcie tego procesu i zakończenie w marcu. Jutro na konferencji szczegółowo już przedstawimy oficjalną informację na temat tego, kiedy rozpoczęcie ostatniego etapu szczepienia grupy zero - zaznaczył.
Pytany o to, czy faktycznie brakuje ponad 30 tysięcy dawek na drugie szczepienie, odpowiedział, że to nieprawda. - Szczepionki na drugie szczepienie mamy zabezpieczone - zapewnił.
"Gazeta Wyborcza" w czwartek napisała, że według jej wyliczeń na postawie oficjalnego rządowego raportu "dla osób, które pierwszą dwawkę szczepionki już dostały, brakuje niemal 33 tysięcy drugich dawek".
Na sugestie, że po stronie rządowej widoczna jest "duża doza zadowolenia" wynikająca z realizacji szczepień, tymczasem szczepienia kojarzą się raczej z chaosem, złym doborem grup priorytetowym, nieprecyzyjnymi informacjami lub ich brakiem, szef KPRM zauważył, że rząd jest lekko sfrustrowany tym, że "nie może wymóc, nawet za pośrednictwem Komisji Europejskiej, by dostawy przychodziły regularnie i w wielkościach zapowiedzianych".
"Nie łudźmy się i utnijmy dyskusję"
Podczas obrad komisji zdrowia padło pytanie o możliwość produkcji szczepionki na koronawirusa w Polsce. - W Polsce nie ma firmy, która byłaby w stanie z miejsca zacząć produkować szczepionki - odpowiedział Dworczyk.
- Jest kilka firm, które interesują się tą sprawą, jedna z nich, o tej jednej wiemy, że prowadzi zaawansowane rozmowy, ale mówimy o licencji - poinformował. Potwierdził, że jest to polska firma i podkreślił, że prowadzone rozmowy to tajemnica biznesowa tej firmy.
- Nie łudźmy się i utnijmy dyskusję: w najbliższych miesiącach żadna szczepionka (na koronawirusa) nie będzie produkowana w Polsce - podkreślił Dworczyk, wskazując przy tym na czas potrzebny do załatwienia wszelkich formalności, czy to związanych z licencją czy z samodzielną produkcją. Zadeklarował jednocześnie gotowość rządu dla wsparcia "każdej firmy, która ma potencjał do tego, żeby rozpocząć produkcję, byle byłaby skuteczna i bezpieczna". - Wesprzemy każdą taką firmę, która ma kompetencje i zaplecze - mówił.
Kontynuując odpowiadanie na pytania posłów, Dworczyk wskazywał również na fakt, że obecnie są ograniczenia w możliwościach szczepień, ponieważ nie ma szczepionek. - Nie ma szczepionek dlatego, że w ramach umowy wynegocjowanej przez Komisję Europejską mamy ograniczone dostawy. Mamy do zaszczepienia 3 miliony osób do końca pierwszego kwartału i robimy to - podkreślił.
- Jak tylko będą nowe szczepionki i nowe terminy, to będzie się można zapisać na kolejne szczepienia, wcześniej to jest po prostu niemożliwe. Problemem jest brak szczepionek, a nie system, bo lekarze, pielęgniarki, pracownicy medyczni w punktach szczepień z zaangażowaniem i poświęceniem pracują i szczepią - przekonywał szef KPRM. I wskazał, że "kilkakrotnie, mimo wszystkich ograniczeń, dziennie było szczepionych ponad 140 tysięcy osób, co daje 4,2 miliona osób, które mogłyby być szczepione miesięcznie".
Źródło: PAP