Mamy do wyboru: szczepić się szczepionką, która budzi w tej chwili niepokój, ale jest to głównie reakcja emocjonalna niż oparta na faktach, albo czekać. Tylko jak będziemy czekać miesiąc, dwa, trzy i w tym czasie zachorujemy, to miejmy w pamięci, że osoby zakażone koronawirusem mają skłonność do zakrzepów, bo taka jest natura tego wirusa - powiedział w TVN24 doktor habilitowany Ernest Kuchar, specjalista chorób zakaźnych. Odniósł się do kwestii szczepień preparatem AstraZeneki.
Kilkanaście krajów zdecydowało się na wstrzymanie szczepień preparatem AstraZeneki. W poniedziałek taką decyzję podjęły między innymi Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania, Portugalia. Powodem były pojedyncze przypadki wystąpienia zakrzepów krwi, a czasem zgonów wśród osób zaszczepionych.
Szef kancelarii premiera i rządowy pełnomocnik do spraw szczepień Michał Dworczyk przekazał w środę w "Rozmowie Piaseckiego", że "nie ma dzisiaj żadnych przesłanek" do wstrzymania szczepień preparatem AstraZeneki.
"Zdarzyło się 30 incydentów zatorowo-zakrzepowych, czyli sześć przypadków na milion"
Doktor habilitowany Ernest Kuchar, ekspert Luxmed, specjalista chorób zakaźnych i kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego powiedział we "Wstajesz i wiesz" w TVN24, że do tej pory "w licznych krajach podano łącznie pięć milionów dawek szczepionki AstraZeneca". – W tym czasie zdarzyło się 30 incydentów zatorowo-zakrzepowych, czyli sześć przypadków na milion – dodał.
- Występowanie czegoś "po" może wskazywać na związek przyczynowy, ale może być skutkiem po prostu przypadku – zauważył.
- Szczepimy starsze grupy wiekowe w Polsce, powiedzmy do 69. roku życia, ale w Wielkiej Brytanii bez ograniczeń wiekowych, więc nawet po 80. roku życia – dodał.
- Z takich zgłoszeń niepożądanych odczynów poszczepiennych możemy tylko wyciągać wnioski, że trzeba przyjrzeć się, podejść ostrożnie do zagadnienia - ocenił Kuchar.
Kuchar: musimy porównać dostępne możliwości
Mówił, że w badaniach klinicznych ocenia się działania niepożądane względem placebo. Dodał, że badane osoby, również z różnymi schorzeniami dzieli się losowo na dwie grupy. Jak mówił, z badań wynika, że "zdarzenia niepożądane o szczególnym znaczeniu rozkładały się równo w obu grupach". Dodał, że wniosek jest taki, że "szczepionka nie zwiększa ryzyka zdarzeń zakrzepowo-zatorowych, które występują również u osób nieszczepionych".
- Podejmując decyzję, musimy porównać dostępne możliwości. Mamy do wyboru: szczepić się szczepionką, która budzi w tej chwili niepokój, ale jak powiedziałem jest to głównie reakcja emocjonalna niż oparta na faktach, albo czekać. Tylko jak będziemy czekać miesiąc, dwa, trzy i w tym czasie zachorujemy, to miejmy w pamięci, że osoby zakażone koronawirusem mają skłonność do zakrzepów, bo taka jest natura tego wirusa, że powoduje w organizmie stan nadkrzepliwości - wyjaśnił specjalista chorób zakaźnych.
Dodał, że "u większości z tych osób zakażonych dojdzie do drobnych bądź poważnych incydentów zatorowo-zakrzepowych".
Zauważył również, że "nie ma pewności, czy osoby, które zostały zaszczepione nie były na przykład bardzo łagodnie zakażone koronawirusem, co tłumaczyłoby zwiększoną skłonność do zakrzepów".
- Decyzja o szczepieniu jest bardzo ważna, bo od tego być może zależy nasza przyszłość – podkreślił Kuchar.
Szefowa Europejskiej Agencji Leków (EMA) Emer Cooke poinformowała we wtorek, iż obecnie nie ma wskazań, że szczepienia preparatem firmy AstraZeneca spowodowały zakrzepy krwi. Przekazała, że agencja zwróciła się do ekspertów, by zbadali, czy zakrzepica może mieć związek z podaniem szczepionki AstraZeneki. Wyniki tych badań mają zostać podane do publicznej wiadomości w czwartek.
Źródło: TVN24