Jest mi wstyd. Mam tylko prośbę, żebyście państwo oddzielili wspaniałą kampanię proszczepionkową od mojej osoby, która zaplątała się tam fatalnie, przypadkowo i popełniła błąd - powiedziała w nagraniu w mediach społecznościowych aktorka Maria Seweryn, odnosząc się do przyjęcia szczepionki poza kolejką. Oświadczenie w tej sprawie wydał także jej ojciec, Andrzej Seweryn. "Ubolewam nad tym, że nasze intencje zostały mylnie odczytane. Muszę to jednak zaakceptować i wyrazić żal, że tak się stało" - napisał aktor.
Od 27 grudnia trwa w Polsce akcja szczepienia przeciwko COVID-19. Jako pierwsi - na etapie zero - mają być zaszczepieni przede wszystkim medycy i pracownicy ochrony zdrowia. W ostatnich dniach jednak zaszczepione zostały osoby spoza tej grupy. Do przyjęcia preparatu przyznali się między innymi aktorzy Krystyna Janda, Maria Seweryn i Wiktor Zborowski czy były premier, a obecnie europoseł Leszek Miller.
W Narodowym Programie Szczepień zapisano zastrzeżenie, że "w przypadku dostępności szczepionek ponad zainteresowanie, ze szczepienia będą mogły korzystać osoby z kolejnych grup".
Warszawski Uniwersytet Medyczny informował w czwartek, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił między innymi 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki.
Maria Seweryn: rozumiem państwa oburzenie i zbulwersowanie, jest mi wstyd
Jedna z zaszczepionych osób, aktorka Maria Seweryn, odniosła się do sprawy w niedzielę rano w mediach społecznościowych. Wcześniej tłumaczyła się w rozmowie z TVN24.
- Uważam, że kampania WUM proszczepieniowa, polegająca na tym, żeby zaszczepić znanych seniorów, jest kampanią wspaniałą. W sytuacji, w której tak niewielu ludzi w Polsce chce się szczepić i tak niewielu ludzi wierzy w szczepionkę, myślę, że należy robić wszystko, żeby przekonać Polaków do szczepień. Dlatego z wielką radością jechałam z moim tatą, wiozłam go na szczepionkę do szpitala WUM. Wiozłam go, ponieważ jest po ciężkiej operacji, nie może chodzić, chodzi o kulach. Nie jechałam tam z zamiarem zaszczepienia się i nie jechałam jako ambasador. Tam popełniłam błąd, ponieważ zaproponowano mi szczepienie, a ja się na nie zgodziłam - powiedziała w nagraniu opublikowanym na Twitterze.
- Po kilku dniach zorientowałam się, że narracja w internecie dotycząca kampanii proszczepieniowej zaczyna być bardzo negatywna. I dlatego, gdy dzisiaj rano zadzwonił do mnie dziennikarz Polsatu, na pytanie, czy się zaszczepiłam, z odruchu i ze strachu odpowiedziałam "nie", z obawy przed tym, że być może zrobiłam coś złego, że zaszczepiłam się, a nie jestem seniorem i że być może wpłynie to źle na kampanię. Bardzo państwa za to przepraszam, nie przywykłam kłamać, więc jest to dla mnie duże przeżycie - kontynuowała.
- Rozumiem państwa oburzenie i zbulwersowanie, jest mi wstyd. Mam tylko prośbę, żebyście państwo oddzielili wspaniałą kampanię proszczepionkową od mojej osoby, która zaplątała się tam fatalnie, przypadkowo i popełniła błąd - przyznała aktorka.
Andrzej Seweryn: nasze intencje zostały mylnie odczytane
Oświadczenie w tej sprawie wydał także jej ojciec, aktor Andrzej Seweryn.
"To co miało być gestem obywatelskiej zachęty do szczepień przeciw COVID-19, stało się okazją do ataków na kilka znanych osób, które poddały się temu szczepieniu" - ocenił.
"Zaakceptowałem możliwość, jaką stworzył mi WUM z głębokim przekonaniem, że będzie to miało sens wybiegający poza mój prywatnych interes, 75-letniego obywatela z grupy wysokiego ryzyka. Ubolewam nad tym, że nasze intencje zostały mylnie odczytane. Muszę to jednak zaakceptować i wyrazić żal, że tak się stało" - dodał aktor.
Miszczak: byłem przekonany, że to część akcji proszczepionkowej
Przyjęcie pierwszej dawki szczepionki potwierdził również dyrektor programowy TVN Edward Miszczak.
- Zostałem powiadomiony przez szpital, którego kiedyś byłem pacjentem, że istnieje możliwość wzięcia szczepionki pod warunkiem, że stawię się w szpitalu w przeciągu godziny. Mam 65 lat i liczne choroby współistniejące. Skorzystałem z tej sposobności, będąc przekonanym, że jest to część akcji proszczepionkowej - tłumaczył.
Rektor WUM: będzie wewnętrzna kontrola
W sobotę rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego profesor Zbigniew Gaciong powołał wewnętrzną komisję, która ma wyjaśnić sprawę szczepień przeciwko COVID-19 osób spoza grupy zero. - Na pewno nie jestem zadowolony. To, że taka sytuacja miała miejsce, to nie jest powód do zadowolenia. Ale chciałbym, żeby akcja szczepień przebiegała sprawnie - oświadczył dziennikarzom w sobotę po południu.
Prezes ARM: nie było żadnej dodatkowej puli dawek szczepionek dla Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego
Sprawę skomentował w rozmowie z Polską Agencją Prasową prezes Agencji Rezerw Materiałowych Michał Kuczmierowski. Powiedział, że Warszawski Uniwersytet Medyczny mija się z prawdą, twierdząc, że była jakaś dodatkowa pula dawek szczepionek, niezależna od etapu zerowego obejmującego personel medyczny. - Oczekujemy od WUM zaprzestania mijania się z prawdą i sprostowanie nieprawdziwych informacji - podkreślił.
Jak dodał Kuczmierowski, każdy szpital przeprowadzający szczepienia przeciw COVID-19 "zamawia tyle szczepionek, ile deklaruje wykorzystać". - WUM otrzymał 450 dawek i tyle dawek powinno zostać zużytych do zaszczepienia osób z grupy zero - mówił.
- Nie było żadnej dodatkowej puli dawek szczepionek dla Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, tym bardziej specjalnej puli dla celebrytów. Wszystkie szpitale otrzymały tak samo opisane, zdefiniowane przesyłki szczepionki. To były szczepionki dedykowane wyłącznie dla osób z grupy zero - podkreślił prezes ARM.
Premier: nie ma żadnego uzasadnienia dla łamania zasad
Premier Mateusz Morawiecki ocenił wcześniej, że informacje medialne o znanych osobach między innymi ze świata kultury i polityki, które zaszczepiły się poza kolejnością to "prawdziwy skandal". - Nie ma żadnego uzasadnienia dla łamania zasad. Każda dawka szczepionki przekazana z naruszeniem harmonogramu to dawka, której może zabraknąć osobom najbardziej potrzebującym - powiedział premier.
Morawiecki dodał też, że "osoby publiczne, które postanowiły wykorzystać swoją pozycję do uzyskania szczepionki poza kolejnością nie tylko kompromitują siebie, ale szkodzą Narodowemu Programowi Szczepień". - Tak samo jest z placówkami, które dopuściły do tego procederu - zaznaczył.
- W czasie, kiedy naszymi przykazaniami powinny być solidarność i odpowiedzialność pojawili się ludzie, którzy dobro własne stawiają nad dobrem wspólnoty. Nie ma na to zgody i nie będzie dla takich postaw usprawiedliwienia. Reguły są jasne dla wszystkich - takie same dla zwykłych obywateli, jak dla aktorów, polityków czy dziennikarzy. Każdy przypadek nadużycia zostanie wyjaśniony, a osoby odpowiedzialne powinny zostać ukarane - podkreślił premier.
- Nie możemy dopuścić i nie dopuścimy, by nadużycia i lekceważenie zasad zaburzyły realizację Narodowego Programu Szczepień - zapewnił Morawiecki.
Niedzielski: będzie kontrola w jednostkach związanych z WUM
Do sprawy odniósł się także minister zdrowia Adam Niedzielski. Podczas konferencji prasowej w piątek poinformował, że poprosił prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia o przeprowadzenie szczegółowej kontroli w jednostkach związanych z WUM. Jak mówił, kontrola ma ruszyć w poniedziałek, 4 stycznia.
Źródło: TVN24