- Zauważyłem, że jeden z pojazdów wpadł w poślizg, obróciło go dosyć znacznie, wpadł tylnymi kołami na pas zieleni rozdzielający pasy autostrady i wyrzucił tymi kołami błoto i kamienie - relacjonuje incydent z prezydencką limuzyną na A4 Paweł Tederycz, który był świadkiem zdarzenia.
Pan Paweł jechał autostradą A4 pasem ruchu przeciwległym w stosunku do tego, którym poruszała się kolumna prezydencka. - Z daleka zauważyłem kolumnę pojazdów z sygnałami świetlnymi i zorientowałem się, że to jest kolumna pojazdów rządowych - relacjonuje świadek.
- Zauważyłem, że jeden z pojazdów wpadł w poślizg, obróciło go dosyć znacznie, wpadł tylnymi kołami na pas zieleni rozdzielający pasy autostrady i wyrzucił tymi kołami błoto i kamienie - opowiada pan Paweł. - Usłyszałem huk kamieni odbijających się od mojej szyby - dodaje.
- Podejrzewałem, że albo auto dachowało albo wpadło do rowu, bo kąt, pod jakim było ustawione do kierunku jazdy był tak duży, że moim zdaniem nie było możliwości wyprowadzenia tego auta z poślizgu - mówi świadek. - Moim zdaniem mogło dojść nawet do dachowania - ocenia.
- Auto pana prezydenta wpadło w poślizg w trakcie manewru wyprzedzania i moim zdaniem była możliwość spowodowania kolizji z innymi samochodami - uznaje.
Wypadek prezydenckiej limuzyny
W czasie piątkowego przejazdu prezydenckiej kolumny autostradą A4 na terenie woj. opolskiego w jednym z pojazdów uszkodzeniu uległa opona. Prezydentowi Andrzejowi Dudzie ani żadnej z towarzyszących mu osób, nic się nie stało. Przyczyny zdarzenia bada też BOR.
Szef MSWiA Mariusz Błaszczak, któremu podlega BOR, powiedział w "Piaskiem po oczach", że samochód, w którym pękła opona, jest bezpieczny, był używany przez kilka lat i wielokrotnie sprawdzany. - Najważniejsze jest to, że nikt nie ucierpiał, ale to oczywiście nie powinno się wydarzyć - podkreślił minister.
Śledztwo ws. pękniętej opony
Prokuratura Okręgowa w Opolu wszczęła w sobotę śledztwo ws. piątkowego incydentu na autostradzie A4 z udziałem pojazdu, którym jechał prezydent Andrzej Duda. Śledztwo dotyczy nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Przestępstwo to jest zagrożone karą do 3 lat więzienia. Jak powiedziała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu Lidia Sieradzka na razie nikomu nie postawiono zarzutów w związku z piątkowym wypadkiem limuzyny prezydenckiej, bo postępowanie prowadzone jest w sprawie. Jak poinformowała, oględziny prowadzone na autostradzie przez prokuraturę i policjantów z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu zakończono. - Są zaplanowane inne czynności i te czynności są wykonywane - dodała. - W tej chwili zabezpieczane są wszelkie ślady i dowody w tej sprawie. Musimy ustalić, dlaczego doszło do zdarzenia, żeby móc ustalić, czy ktoś za to odpowiada.
Autor: dln//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24