Pan Marcin mówi, że to był odruch. Zobaczył, jak jeden z pasażerów autobusu w Swarzędzu (woj. wielkopolskie) popycha kontrolerkę biletów i ucieka z pojazdu. Pozostali pasażerowie zachowywali się, jakby nic się nie stało, on jeden nie. Wybiegł z autobusu i zatrzymał mężczyznę. Szef swarzędzkich strażników miejskich nie kryje dumy z takiej postawy funkcjonariusza i tłumaczy, dlaczego w ich przypadku takie interwencje to spore ryzyko.
Straż Miejska w Swarzędzu (woj. wielkopolskie) opublikowała zdjęcia z interwencji funkcjonariusza, który nie będąc na służbie, ujął jednego z pasażerów. Do zdarzenia doszło we wtorek, w godzinach popołudniowych w autobusie linii 412. - Jechałem tym autobusem do pracy. Sytuacja była dość prozaiczna. Pojawiły się dwie panie kontrolerki i oświadczyły, że będą sprawdzać bilety. Jedna z pań prowadziła czynności z pasażerem, który stał przy tylnych drzwiach. W pewnym momencie głośno poprosiła kierowcę autobusu, żeby nie otwierał na przystanku tych jednych drzwi - relacjonuje Marcin Rożniakowski, strażnik miejski ze Swarzędza.
Strażnik miejski: to był zwykły odruch, nikt nie będzie popychał kobiet
Niestety, gdy autobus zatrzymał się na przystanku przy ulicy Kwaśniewskiego, tylne drzwi również się otworzyły. Pasażer, który najprawdopodobniej podróżował bez ważnego biletu, postanowił wykorzystać tę sytuację. Gwałtownie odepchnął kontrolerkę i opuścił pojazd. Na nagraniu z monitoringu widać, że kobieta stała akurat tyłem do drzwi, więc przez takie odepchnięcie mogła stracić równowagę i wypaść z pojazdu na chodnik. Mimo to żaden z pasażerów nie zareagował. Wyjątkiem był pan Marcin.
- To był zwykły odruch, tutaj nie ma czasu na rozważanie. Tak zostałam wychowany, więc tak postępuję. Nikt nie będzie popychał kobiet. Wybiegłem z autobusu i zatrzymałem tego mężczyznę, przytrzymując go za odzież - opowiada strażnik. I dodaje: - Kary za brak biletu nie są szczególnie wysokie, bo to około kilkudziesięciu złotych. Jeśli z powodu takiej kwoty ktoś jest w stanie zaryzykować zdrowie lub życie innej osoby, to gratuluję postawy.
Czytaj też: Poznań. Zanim stracił przytomność, zdążył powiedzieć: mam cukrzycę. Strażnicy miejscy rzucili się na pomoc
Komendant Straży Miejskiej w Swarzędzu: jestem dumny z postawy podwładnego
Komendant Straży Miejskiej w Swarzędzu dowiedział się o sytuacji z autobusu od swoich podwładnych i jak mówi, nie kryje dumy. - Jestem bardzo dumny z mojego podwładnego. Każdy powinien tak zadziałać. Nie wyobrażam sobie, że któryś z moich podwładnych zachowałby się inaczej - podkreślił komendant Piotr Kubczak.
Według Kubczaka postawa pana Marcina zasługuje na uznanie, bo podejmując się interwencji poza godzinami pracy, ryzykuje własnym zdrowiem. - Strażnik miejski poza godzinami swojej pracy jest zwykłym cywilem. To zupełnie inaczej niż w przypadku policji. Gdy policjant interweniuje po służbie, jest chroniony przez prawo z urzędu, tak jakby był na służbie. A strażnik miejski jest traktowany jak zwykły Kowalski - zaznacza Kubczak. I dodaje: - Krajowa Rada Komendantów wielokrotnie wskazywała, że jest to nieprawidłowe. Przypominaliśmy, że strażnik, tak jak i policjant, składa ślubowanie, w którym przyrzeka chronić bezpieczeństwa mieszkańców swojej gminy. Ponadto podejmując służbę w straży miejskiej, rezygnuje z części swoich praw pracowniczych i obywatelskich jak na przykład z prawa do strajku.
Czytaj także: Krwawiąca kobieta siedziała na chodniku, obok płakała 10-latka. Przechodnie? Nikt się nawet nie zatrzymał
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Swarzędzka Komunikacja Autobusowa