Reportaż "Człowiek Kamińskiego i wielki przemyt". Stachowiak: służby miały nagrania i nic nie zrobiły

Superwizjer
Jakub Stachowiak o swoim reportażu "Człowiek Kamińskiego i wielki przemyt"
Źródło: TVN24

Reporterzy "Superwizjera" dotarli do nagrania w sprawie przemytu olbrzymich ilości papierosów do Europy. W tej historii pojawia się nazwisko wpływowego człowieka powiązanego z jednym ministrów. Jeden z autorów reportażu Jakub Stachowiak mówił w TVN24, że nagrania w tej sprawie dotarły do wszystkich służb w kraju. - I nie dzieje się nic - dodał. Reportaż "Człowiek Kamińskiego i wielki przemyt" już teraz do obejrzenia w TVN24 GO, a w sobotę o 20 na antenie TVN24.

OGLĄDAJ REPORTAŻ SUPERWIZJERA "CZŁOWIEK KAMIŃSKIEEGO I WIELKI PRZEMYT" W INTERNECIE W TVN24 GO

Reporterzy "Superwizjera" dotarli do nagrania, które od kilku lat jest w posiadaniu polskich służb specjalnych. To zapis rozmowy, w której grupa mężczyzn omawia plan przemytu olbrzymich ilości papierosów do Europy. W tej historii pojawia się nazwisko wpływowego człowieka powiązanego z obozem władzy.

"Był jedną z kilku najbliższych osób Mariuszowi Kamińskiemu"

Jeden z autorów reportażu Jakub Stachowiak mówił w sobotę na antenie TVN24, że tytułowy "człowiek Kamińskiego" to Grzegorz P., "były dyrektor w CBA, można powiedzieć, że jeden z ojców założycieli Biura".

Dziennikarz "Superwizjera" mówił o nim, że to "człowiek z policyjną przeszłością i z zaskakującym, błyskawicznym i spektakularnym awansem do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów".

- Wtedy, kiedy Biuro powstało, został szefem bardzo ważnego, właściwie kluczowego działu w biurze, to jest Zarządu Operacyjno-Śledczego, to jest to miejsce, gdzie przygotowywano sprawy te najważniejsze, medialne, to jest willa Kwaśniewskich, tam gdzie pracował agent Tomek, pani poseł (Beata - red.) Sawicka. Wszystkie te historie, które potem medialnie wypływały w taki, a nie inny sposób - mówił dalej Stachowiak. Dodał, że "Grzegorz P. był jedną z kilku najbliższych osób Mariuszowi Kamińskiemu".

Nagrania trafiają do "wszystkich największych służb"

W reportażu przedstawiono dalsze losy Grzegorza P., po tym już skończył swoją pracę w CBA i zaczął pracę w spółce Skarbu Państwa - w PKP Cargo.

- Wykorzystując swoją wiedzę na temat bezpieczeństwa na kolei, leci do Dubaju, tam spotyka się z Igorem T., uznawanym przez polską prokuraturę za jednego z szefów mafii paliwowej. Tam panowie rozmawiają o tym, jak przemycić papierosy do Polski - mówił Stachowiak.

- Pan Grzegorz P. omawia z panem Igorem T. sposób chowania tych papierosów do wagonów, paierosów, które przypływają do Polski statkami, na przykład do Gdańska, albo przejeżdżają koleją przez wschodnią granicę - wskazywał.

Tłumaczył, że dzięki nagraniom o sprawie dowiedziały się polskie służby. - Te nagrania przylatują do Polski, zostają przywiezione przez ludzi ze służb i trafiają do wszystkich największych służb i, co ważne, do szefów tych służb. Mówimy o CBA, mówimy o ABW, mówimy o policji. I nie dzieje się nic - powiedział autor reportażu.

Czytaj także: