"Widziałem dużo zdarzeń, gdzie ludzie ginęli na budowie, a nie było o tym żadnej notatki"

Źródło:
TVN24
"Superwizjer". Fragment reportażu "Dźwigi, wypadki, szara strefa"
"Superwizjer". Fragment reportażu "Dźwigi, wypadki, szara strefa"TVN24
wideo 2/3
"Superwizjer". Fragment reportażu "Dźwigi, wypadki, szara strefa"TVN24

Dziesiątki wypadków śmiertelnych, tragedie ludzkie zamiatane pod dywan, praca po kilkanaście godzin na dobę bez dostępu do toalety, mobbing, wyzysk, potężna szara strefa i fatalny stan techniczny maszyn – taki portret polskiej branży dźwigów budowlanych wyłania się ze wspólnego śledztwa "Superwizjera" i "Dużego Formatu". Jak głęboko sięgają oszustwa i urzędnicza niemoc? Aby pokazać, jak ten system działa od środka, jeden z reporterów wcielił się w rolę początkującego operatora dźwigu i z ukrytą kamerą przeszedł wszystkie etapy: od szkolenia, przez egzamin, aż po pierwszą pracę na budowie. Reportaż Marcina Wójcika i Bartosza Józefiaka z "Gazety Wyborczej".

19 września 2019 roku na budowie w Międzyzdrojach tuż nad głowami pracujących tam robotników pękła stalowa lina dźwigu. Pod ładunkiem, który spadł na ziemię zginął czterdziestoletni Mołdawianin Vitali Ionas. Na miejscu był jego kolega, przedsiębiorca w branży dźwigowej, Jarosław Fidut. Pokazuje zdjęcie ładunku o wadze około 2,7 tony, który spadł na człowieka. Podkreśla, że na miejscu wypadku był członek rodziny mężczyzny w momencie wypadku. – Reanimował brata na miejscu. Do tej pory nie otrzymał żadnego odszkodowania – mówi.

ZOBACZ CAŁOŚĆ NA TVN24 GO>>>

Dziennikarze "Superwizjera" dotarli do operatora dźwigu, który odmówił pracy na tym urządzeniu zaledwie dwa tygodnie przed wypadkiem. Mężczyzna anonimowo stwierdza, że "na linie było parę pęknięć, wypadające zabezpieczenia ze sworzni, przecinająca linka konstrukcję żurawia". – Najbardziej się obawiałem tego, że jeśli lina tnie nam o konstrukcję, w pewnym momencie pęknie. Operator został przeze mnie poinformowany o wadach. Tak samo pracodawca też dostał informację – wyznaje były pracownik budowy. – Dla mnie to jest dziwna sytuacja, jak inspektor, który sprawdza nas, musi się podpisać pod tym, a później dochodzi do tragedii – dodaje.

Mimo że prokuratura prowadzi równolegle dwa śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków przez osobę odpowiedzialną za bezpieczeństwo i higienę pracy, i doprowadzenie do śmiertelnego wypadku, oraz niedopełnienie obowiązków przez osobę odpowiedzialną za nadzór techniczny dźwigu, to do dzisiaj żadna z tych spraw nie została nawet skierowana do sądu.

- Brat był wesołym człowiekiem. Miał rodzinę, syna, żonę, ale syn, jak miał sześć lat to zmarł od białaczki i później został singlem. Ja go zabrałem tu do siebie, żeby zaczął inne życie – mówi Alexandru Ionas, brat zmarłego Vitalija Ionasa. – Najbardziej mi brakuje jego uśmiechu – mówi.

19 września 2019 roku na budowie w Międzyzdrojach pod ładunkiem, który spadł z dźwigu zginął czterdziestoletni Mołdawianin Vitali IonasTVN24

Jarosław Fidut uważa, że wypadki na budowach zdarzają się często. – Dopóki dźwig nie wywróci się zabijając 50-70 ludzi w centrum Warszawy nie ma to żadnego echa medialnego – stwierdza. – Wywrócił się dźwig, to się wywrócił. Po co drążyć temat? – dodaje.

Liczba zgonów przy pracy na dźwigach w ciągu ostatniej dekady oscyluje od 90 do 180. Wygląda na to, że nikt nie dba o poznanie prawdziwych statystyk, a branża traktuje śmierć, jak ryzyko wpisane w zawód. Pracować w niej może każdy, kto zda egzamin prowadzony przez Urząd Dozoru Technicznego, czyli instytucję, która odpowiada także za kontrolę sprawności żurawi.

- W 2017 roku robiłem kurs na operatora żurawi. Praktyka na żurawiu trwała łącznie trzy i pół godziny. To jakby ktoś zrobił prawo jazdy po trzech i pół godzinie i znalazł pracę jako zawodowy kierowca. Ma pan uprawnienia, niech pan jedzie, nauczy się pan po drodze – mówi Jarosław Fidut. – A że zginie po drodze kilka osób, kogo to obchodzi? – dodaje.

Zdobycie uprawnień

Dziennikarze sprawdzają, czy szkolenia i praca w branży dźwigowej to faktycznie taka farsa, jaką opisali informatorzy. Zapisali się na kurs operatora dźwigu w Bydgoszczy. W ciągu zaledwie sześciu godzin szkolenia teoretycznego instruktor podyktował uczestnikom 300 pytań, które mogą wylosować na egzaminie, nie wspominając ani słowem o tym jak zbudowany jest żuraw, jakie materiały wolno przenosić czy choćby jakie są obowiązki operatora.

Do tego doszło kilka godzin praktyki na dźwigu w postaci ćwiczeń na sucho, bez załadunku. Egzamin okazał się taką samą farsą, jak samo szkolenie. - Panowie, tak jak widzicie przed sobą formularz odpowiedzi: piętnaście pytań, jedna poprawna odpowiedź na każde pytanie. Macie na to trzydzieści minut – informuje prowadzący egzamin.

Po odpowiedzi na kilka znanych z góry pytań, dochodzi do egzaminu praktycznego. – Jak wiesz, jak ten, to ci pomogę, przecież chodzi o to, żebyś miał uprawnienia, nie? Czas na naukę będziesz miał na budowie – stwierdza operator towarzyszący egzaminatorowi.

W kabinie siedzi doświadczony operator, egzaminator nie wychodzi nawet na górę. Nie widzi, kto naprawdę kieruje dźwigiem. – Ja będę miał tak rękę, ty sobie położysz na mojej, tylko tak, żeby było widać, że ty operujesz i nikt nie zwidzi, że to ja operuję. Już tak trzy egzaminy zdałem dla ludzi – zdradza mężczyzna.

Po zejściu z dźwigu egzaminator zadaje kilka pytań. Mimo że reporter w roli kursanta ma ewidentne braki i nie odpowiada na żadne pytanie Inspektora Urzędu Dozoru Technicznego, bez problemu zdobywa uprawnienia i staje się pełnoprawnym operatorem dźwigu. – Tylko wypada się doszkolić – kwituje egzaminator.

Po tej farsie sprawdzianu reporter udał się bezpośrednio do centrali Urzędu Dozoru Technicznego. O przyczyny marnej jakości egzaminów zapytał rzecznika instytucji odpowiedzialnej za ich przeprowadzanie. – Nie mieliśmy żadnych zgłoszeń od chociażby osób zdających, że coś jest nie tak, jeśli chodzi o zdawanie egzaminów – mówi rzecznik prasowy Urzędu Dozoru Technicznego Maciej Zagrobelny. – To jest też kwestia tego, jak ktoś chce zdać ten egzamin. Jak ktoś chce oszukać egzaminatora, to pewnie da się to technicznie zrobić – dodaje.

Maciej Zagrobelny wyjaśnia, że żeby podejść do egzaminu "nie trzeba przechodzić kursu czy szkolenia". – Nie posiadamy danych, żeby było inaczej – odpowiada zapytany, czy wierzy w to, że egzaminy rzeczywiście weryfikują umiejętności.

Rzecznik prasowy Urzędu Dozoru Technicznego Maciej Zagrobelny TVN24

Poszukiwanie zatrudnienia

Zanim jeszcze formalnie reporter odbiera uprawnienia do pracy na dźwigu, zaczyna szukać zatrudnienia. Brak doświadczenia nikomu nie przeszkadza, a w trakcie rozmów zaskakująco rzadko pada pytanie o formalne pozwolenie na wykonywanie zawodu. Już podczas spotkania z pierwszym pośrednikiem pracy operatorów dziennikarz słyszy, jak omijać przepisy, żeby zarobić jak najwięcej.

- Jedziemy na jak najniższym ubezpieczeniu, żeby był tak zwany "dupochron", co do na przykład szpitala. Na konto wchodzi to, co jest na umowie, a reszta idzie z koperty – mówi pośrednik pracy operatorów. – Średnio około 200-230 godzin to jest nominalny czas pracy. Dobre stosunki z kierownikiem, pisali operatorowi soboty, pomimo że to tam nie było, to on wycisnął 375. Z tego miał chyba 280 przerobionych – dodaje. - To, że coś uderzysz, w coś przypier…, komuś przypier…, to nie znam operatora, który by czegoś nie odpier… - przyznaje mężczyzna.

- W interesie pośrednika i właścicieli żurawi, i budowli jest, aby ten operator pracował jak najwięcej. Budowy nie obchodzi, ile on zarabia. Pomiędzy operatorem a budową jest kilka szczebli i każdy stara się zyskać jak najwięcej dla siebie – opowiada Jarosław Fidut. – Mobbing pracownika przez budowę, pośrednika do nieprzestrzegania zasad bezpieczeństwa, do pracy w ciężkich warunkach, w ogromnych porywach wiatru. Przestrzegania Kodeksu pracy absolutnie nie ma – stwierdza.

W rozmowie na ten temat z rzecznikiem Państwowej Inspekcji Pracy jako dziennikarze dowiedzieliśmy się, że w całej Polsce pracuje zaledwie 150 inspektorów nadzorujących prace na żurawiach. Urzędnicy są niedopłacani, trudno więc zwerbować chętnych do pracy a jedynym narzędziem egzekwowania prawa, którym dysponują, są mandaty do kilku tysięcy złotych bądź żmudne i bezowocne batalie sądowe z wielkimi firmami budowlanymi.

- Nasze możliwości ogranicza prawo. Nie wolno nam ani prawa falandyzować, ani przekraczać, bo możemy narazić się na zarzut niedopełnienia uprawnień lub przekroczenia uprawnień – mówi dyrektor departamentu Nadzoru i Kontroli Państwowej Inspekcji Pracy Jakub Chojnicki. – Trzeba zmienić prawo tak, aby inwestor był odpowiedzialny za kwestie bezpieczeństwa i higienę pracy na budowie, którą wznosi – uważa. – Prowadzimy kontrole, na ile pozwalają nam możliwości kadrowe i sytuacja ogólnosektorowa – wyjaśnia.

Pierwsza część rozmowy po reportażu "Dźwigi, wypadki, szara strefa"
Pierwsza część rozmowy po reportażu "Dźwigi, wypadki, szara strefa"TVN24

Warunki pracy

Zanim reporter zatrudnił się na budowie, dziennikarze sprawdzili, jakie warunki pracy na niego czekają. O to, jak traktowani są polscy operatorzy dźwigów przez pracodawców zapytali najpopularniejszego blogera tej branży – Tomasza Klarkowskiego. – Jeżeli ja pokazuję na YouTube do jakiej patologii dochodzi na żurawiach, to nie za bardzo już mnie wszędzie chcą. W swoim byłym miejscu pracy w Bydgoszczy zarabiałem 17 złotych na godzinę, to ludzie nie wierzyli, że za taką odpowiedzialność można tyle zarabiać – mówi Tomasz Klarkowski.

- Przychodzimy na przykład do takiej kabiny, gdzie ktoś cały dzień pracował przez 16 godzin. Czuć pot, nieład, nieporządek, zostawione spleśniałe jedzenie, butelki. Przerwę w Polsce trzeba sobie wywalczyć, więc tych przerw nie ma – stwierdza bloger branży budowlanej. Przyznaje, że praca w takich warunkach jest upokarzająca.

Tomasz Klarkowski prowadzi blog na temat pracy na dźwiguTVN24

Pierwszy dzień pracy

Po kilku zaledwie rozmowach o pracę łatwo udaje się zatrudnić na budowie w Łodzi. Nikt nie poprosi o okazanie licencji operatora dźwigu czy badań lekarskich. Do pracy przyjmują praktycznie z ulicy, od razu na 11-godzinne zmiany. Mężczyzna na budowie opowiada, że poprzednik pracował pod wpływem alkoholu. – Przyjechała policja i zabrała. Nie chciał zejść na test na alkohol – opowiada. – 1,44 albo coś takiego – podkreśla.

Natychmiast po przyjściu dziennikarz zostaje dopuszczony do samodzielnej pracy na dźwigu. Wciąż nikt nie sprawdza uprawnień ani nie instruuje jak bezpiecznie pracować na tej konkretnej budowie. Już po kilku chwilach na żurawiu reporter rezygnuje z pracy. - Co to się dzieje z panem? Pan pierwszy raz w ogóle jest na dźwigu? – pyta mężczyzna. – Jak pan mówi, że nie, to w takim razie dziękujemy. Ja zadzwonię, żeby przysłali mi tu kogoś z doświadczeniem – rzuca.

Według różnych statystyk w ciągu ostatniej dekady w Polsce doszło nawet do 181 wypadków śmiertelnych podczas pracy na dźwigachTVN24

Pracodawcy

Brat zmarłego Mołdawianina opowiada, że po zdarzeniu z udziałem jego brata nie doszło do zmiany operatora dźwigu. Zwraca uwagę, że sprawca wypadku nie przyszedł do niego i w ogóle z nim nie rozmawiał.

Właściciel firmy, która dostarczyła feralny dźwig na budowę w Międzyzdrojach ani jego pracownicy nie ponieśli jak dotąd żądnych konsekwencji za ten wypadek. Unikają także kontaktu z rodziną ofiary. Reporter udał się do biura przedsiębiorstwa, żeby się w nim zatrudnić i sprawdzić, jak jest zarządzane od wewnątrz. Przy rozmowie kwalifikacyjnej Grzegorz H. był niezwykle ostrożny i uprzejmy.

- Pana jedyna możliwość, żeby pana wpuścić, to wpuścić na sygnalistę. Naprawdę, to nie jest prosta rzecz. Zobaczymy, dam panu tydzień czasu, to zobaczy pan, czy pan da radę, czy pan ucieknie – mówi Grzegorz H.

Właściciel żurawia, pod którym zginął w Międzyzdrojach Vitali Ionas unika obecnie kontaktów z pracownikami – wielu z nich domaga się od niego lepszych warunków pracy oraz wypłaty zaległych wynagrodzeń. Dziennikarze dotarli do mężczyzny, który pracował dla Grzegorza H. przez kilka ostatnich lat. Opowiada o groźbach. – Słowa, że zaraz ci przypier… albo zaraz ci przyje… to normalne, na porządku dziennym – stwierdza. – Dla niego jego ludzie to są: "śmiecie, pedały, frajerzy". Tak on do nich gada. Wszystko jest robione na hura – mówi.

Mężczyzna zwraca uwagę, że "nie ma zachowanych żadnych zasad bezpieczeństwa". – Wysyłamy dźwig na budowę, który wiemy, że jest niesprawny, żeby go montować, bo jest umowa z deweloperem i trzeba ten dźwig zawieźć tam, żeby nie było, że kary umowne – podkreśla. – Nigdy w życiu nie spotkałem się z człowiekiem, który ma taki brak szacunku do pracowników – dodaje.

Mężczyzna pokazuje dźwig w Środzie Wielkopolskiej. – On do dzisiaj nie ma odbioru Urzędu Dozoru Technicznego – zdradza mężczyzna. Mężczyzna dzwoni do inspektora w sprawie odbioru technicznego dźwigu. – On nadal jest bez UDET-u, z tego, co wiem. Tam trzy badania już chyba były na tym żurawiu, wszystkie negatywne – odpiera urzędnik. – Nie wiem, o co tam chodzi, ale tam musi być ostro nakombinowane, że on tyle razy dostał "negata" – przyznaje. Urzędnik przypuszcza, że żuraw może mieć dorobione sterowanie na radio.

Firma Grzegorza H. ma ponad 25 pięć żurawi obsługujących budowy praktycznie w całej Polsce. Pracownicy przedsiębiorstwa często zmuszeni są do obsługi niesprawnych dźwigów, nierzadko pracujących bez odbioru Urzędu Dozoru Technicznego, jak ten w Środzie Wielkopolskiej. Z tego powodu co chwila dochodzi do wypadków. Pod koniec lutego na terenie bazy firmy przy załadunku żurawia do transportu zginął 34-letni obywatel Ukrainy.

- Prokuratura zleciła przeprowadzenie sekcji zwłok pokrzywdzonego, wstępne wyniki wykazały, że śmierć nastąpiła na skutek wielonarządowych obrażeń ciała – mówi prokurator i rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Łukasz Wawrzyniak. – Badamy wszelkie okoliczności zdarzenia, także czy śmierć tego mężczyzny była wynikiem czyichś zaniedbań czy zaniechań - zapewnia.

Po wielokrotnych próbach osobistego i telefonicznego kontaktu, w końcu udało się połączyć z Grzegorzem H. Zapytany, czemu każe pracować robotnikom na niesprawnych dźwigach odpowiada, że dziennikarz "opowiada jakieś bzdury". – Na to jest UDT, tak że proszę zgłosić się do UDT, jeżeli pan tak twierdzi, a jak chce pan się umówić, to proszę się umówić na spotkanie, a nie nękać ludzi – mówi. – Jak pan ma informacje, to niech pan udzieli to odpowiednim służbom – kończy.

- PIP nie może być wszędzie, a i tak mi się wydaje, że to jest duża forma układów, układzików – podejrzewa były pracownik firmy. – Jak patrzę na to z boku, to mojego szefa firma funkcjonuje na matactwie i na niczym innym – uważa.

ZOBACZ CAŁOŚĆ NA TVN24 GO>>>

Wypadki

We wrześniu 2017 roku na budowie w centrum Łodzi przewrócił się dźwig z operatorem w kabinie. Tomasz Klarkowski nagrał niepublikowany dotąd nigdzie wywiad z ojcem mężczyzny, który wówczas zginął. – Syn zaczął w pierwszym momencie uciekać, później się wrócił do kabiny, obrócił cały żuraw w prawą stronę – opowiada Czesław Popławski, ojciec Zdzisława Popławskiego. Wyjaśnia, że zrobił tak, dlatego że po lewej stronie, tam gdzie by upadł, były ogródki piwne i tam było wielu ludzi. – Żuraw upadł przy samej kamienicy. Ponoć zgniótł cztery samochody, ale na szczęście nikogo tam nie było. Wyjęto go z kabiny i jeszcze był przytomny – opowiada.

Czesław Popławski zwraca uwagę, że inspektor UDT "nawet nie wszedł na żuraw". – Odbiór niby się odbył, ale ten żuraw to był po prostu trup. Wielu operatorów ginie, ale rzadko kto o tym mówi, bo to są pojedyncze osoby – podkreśla.

Opole, 2016 rok - Pracownik budowy ginie podczas pracy na dźwigu. Drugi trafia do szpitala w ciężkim stanie. Żerań, 2019 rok - Podczas budowy elektrociepłowni od dźwigu odrywa się ramię. Operator wychodzi z wypadku ranny. Gdańsk, 2021 rok - W trakcie pracy z powodu wady technicznej pęka podstawa dźwigu. Tym razem obywa się bez ofiar.

Według różnych statystyk w ciągu ostatniej dekady w Polsce doszło nawet do 181 wypadków śmiertelnych podczas pracy na dźwigach. Prawdziwej liczby wszystkich zdarzeń nie zna prawdopodobnie nikt. Dane różnych urzędów są niespójne i wszystko wskazuje na to, że wiele wypadków jest ukrywanych.

- Ja chyba pamiętam wszystkie zwłoki, co widziałem na budowach. Zdarzyło mi się ubierać zwłoki w szelki, bo przyszedł kierownik budowy i poprosił, żebyśmy ubrali go w szelki, bo nie założył szelek, a jak przyjedzie prokurator, to będzie że zginął niezgodnie z przepisami – opowiada były pracownik Grzegorza H. – Widziałem ludzi, którzy robili sobie selfie ze zwłokami, zanim prokurator przyjechał i potem wrzucali to na Facebooka – zwraca uwagę. Mężczyzna zapewnia, że widział "dużo zdarzeń, gdzie ludzie ginęli na budowie, a nie było o tym żadnej fiszki, żadnej notatki". – Gdybym nie był na miejscu, tobym nawet nie wiedział, że coś takiego się stało – dodaje.

- Połamane dźwigi, poprzewracane, katastrofy budowlane, które gdzieś ktoś zamiata pod dywan. Szukam w internecie i nie ma o tym żadnej wzmianki, nawet notatki. Czyli ktoś to ukrywa – mówi mężczyzna.

Druga część rozmowy po reportażu "Dźwigi, wypadki, szara strefa"
Druga część rozmowy po reportażu "Dźwigi, wypadki, szara strefa"TVN24

Kontrole

Jarosław Fidut mówi, że kontrole bezpieczeństwa pracy w Polsce są prowizoryczne. – Do momentu aż coś się stanie. Często się zdarza, że inspekcja pracy informuje budowę o nadchodzącej inspekcji dwa-trzy dni wcześniej, czyli daje czas dla budowy na skompletowanie pełnej dokumentacji. A jak dajemy budowie dwa-trzy dni to dokumenty będą się zgadzać – zapewnia.

Zarówno żuraw w Międzyzdrojach, jak i ten w Łodzi zostały legalnie dopuszczone do pracy przez inspektorów Urzędu Dozoru Technicznego. Wygląda na to, że pomimo kontroli, w obu tych przypadkach ludzie ginęli właśnie z powodu złego stanu technicznego dźwigów.

- Często są to żurawie zakupione na Zachodzie. Dochodzi nawet do takich skrajności, że w cenie złomu, bo są traktowane jak złom, przyjeżdżają do Polski, są ewentualnie odmalowywane i polscy operatorzy na tym pracują - mówi Tomasz Klarkowski. – Takie żurawie są w Polsce standardem, bo jest ich aż tak dużo. UDT-owiec odbierając taki żuraw robi to z dołu, a nie wchodzi tu na górę i nie sprawdza, czy mamy manetki sprawne, jak wygląda silnik i inne rzeczy – podkreśla.

- Byłem świadkiem, gdzie inspektor nawet nie widział dźwigu, tylko był w biurze. Porozmawiał z konserwatorem, zdał się na opinię konserwatora i podbił pieczątkę – wspomina Jarosław Fidut.

Jarosław Fidut zwraca uwagę na nieprawidłowości w branży budowlanejTVN24

Rzecznik prasowy Urzędu Dozoru Technicznego Maciej Zagrobelny zapewnia, że nie mają miejsca takie sytuacje, żeby inspektorzy UDT nie sprawdzali, w jakim stanie technicznym są dźwigi. – Do nas nie docierają takie sygnały – stwierdza.

- Wszystkie dźwigi są odbierane przez inspektorów UDT. Nie sądzę, aby jakikolwiek inspektor Urzędu Dozoru Technicznego świadomie podejmował decyzje złe, bo on wie, że za to ponosi odpowiedzialność – mówi Maciej Zagrobelny. – My uważamy, że obsługa żurawi i urządzenia są w Polsce bezpieczne. Uważam, że wszystko jest w porządku, jeśli chodzi o pracę Urzędu Dozoru Technicznego – dodaje.

- Każde zwłoki, każdy wypadek, wszystko zostaje gdzieś tam w głowie. Znam ich rodziny, znam żony, znam dzieci. Nagle się okazuje, że dźwig się przewrócił, trzech zginęło, jeden przeżył. Gdzieś tam przez te moje 16 lat tyle ludzi mi odeszło, że młodzi nie chcą tego robić – mówi były pracownik Grzegorza H. Z kolei Jarosław Fidut uważa, że, "żeby w Polsce dało się normalnie pracować w tym zawodzie, należałoby zacząć od mentalności nastawienia do drugiego człowieka". – Że nie jest tylko maszynką do zarabiania pieniędzy, nie jest jednorazówką, którą zużyjemy, wyrzucimy, weźmiemy kolejnego – stwierdza.

Autorka/Autor:Marcin Wójcik, Bartosz Józefiak, asty

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

- Dochodzą do mnie sygnały, że w niektórych urzędach te procedury znowu stają się barierą dla ludzi. Niektórzy urzędnicy wymagają danych, które nie są potrzebne - powiedział Donald Tusk na zakończeniu posiedzenia sztabu kryzysowego. Premier zwrócił się do urzędników z "uwagą, która może niektórym zepsuć humor". Podkreślił, że na szczegółową weryfikację przyjdzie jeszcze czas.

Tusk do urzędników z "uwagą, która może niektórym zepsuć humor"

Tusk do urzędników z "uwagą, która może niektórym zepsuć humor"

Źródło:
tvn24.pl

Zmarł Felicjan Andrzejczak, były wokalista Budki Suflera - potwierdził w rozmowie z tvn24.pl Tomasz Zeliszewski, perkusista zespołu. Andrzejczak śpiewał przeboje takie jak "Jolka, Jolka pamiętasz", "Czas ołowiu" czy "Noc komety". Miał 76 lat.

Nie żyje Felicjan Andrzejczak

Nie żyje Felicjan Andrzejczak

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Przetrwaliśmy. Były chwile trudne, były chwile grozy, ale na szczęście niewiele złego się stało - mówiła w "Tak jest" prezydentka Świdnicy (województwo dolnośląskie) Beata Moskal-Słaniewska. Jak opowiadała, podczas przygotowań zabrakło regularnej dostawy worków. - Wszystkie procedury trzeba zweryfikować, bo taka sytuacja może się powtórzyć - mówiła gościni TVN24.

"Czekanie trwało kilka godzin. Mieszkańcy się niecierpliwili, my także"

"Czekanie trwało kilka godzin. Mieszkańcy się niecierpliwili, my także"

Źródło:
TVN24

- Najważniejsze, żeby nie doszło do osłabienia wałów - powiedział premier Donald Tusk podczas środowego, popołudniowego posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu. Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz wskazywał, że "wały są zmęczone naporem wody". Szef IMGW Robert Czerniawski mówił, że "najbardziej niepokojąca sytuacja jest na rzece Bóbr w Nowogrodzie Bobrzańskim".

Powódź 2024. "Wały są zmęczone naporem wody". Ważny apel Tuska

Powódź 2024. "Wały są zmęczone naporem wody". Ważny apel Tuska

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, TVN24., PAP

Gdzie jest burza? W środę 18.09 nad Polską pojawiają się wyładowania atmosferyczne. Grzmotom i błyskom towarzyszą opady deszczu. W Głuchołazach spadł grad. Śledź aktualną sytuację pogodową w kraju na tvnmeteo.pl.

Gdzie jest burza? Miejscami zjawiska są gwałtowne, sypie grad

Gdzie jest burza? Miejscami zjawiska są gwałtowne, sypie grad

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl
"Jaka ewakuacja? Ja nic nie wiem. Przydałaby się szczekaczka, żeby ktoś mówił, co robić"

"Jaka ewakuacja? Ja nic nie wiem. Przydałaby się szczekaczka, żeby ktoś mówił, co robić"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Fala wezbraniowa na Odrze przemieszcza się przez Oławę i zbliża do Wrocławia. Z prognozy IMGW wynika, że kulminacji we Wrocławiu należy spodziewać się w nocy ze środy na czwartek.

Tej nocy fala wezbraniowa ma dotrzeć do Wrocławia

Tej nocy fala wezbraniowa ma dotrzeć do Wrocławia

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl, IMGW, PAP

Trzy osoby zginęły, a setki są ranne w wyniku kolejnych eksplozji w Libanie w środę - podał Reuters, powołując się na źródła. Znów doszło do wybuchów urządzeń elektronicznych, tym razem są to krótkofalówki.

Kolejne eksplozje w Libanie. Tym razem krótkofalówki

Kolejne eksplozje w Libanie. Tym razem krótkofalówki

Źródło:
Reuters, PAP

Fala wezbraniowa na Odrze zmierza w kierunku Wrocławia. Jak obecnie wygląda stan rzeki w stolicy Dolnego Śląska - można to śledzić na żywo, dzięki kamerze internetowej z widokiem na rzekę oraz panoramę centrum miasta. Obraz live można oglądać w TVN24 GO.

Wrocław. Fala powodziowa na Odrze - kamera na żywo

Wrocław. Fala powodziowa na Odrze - kamera na żywo

Źródło:
tvn24.pl

- To miasto nie jest gotowe na zarządzanie kryzysowe, te władze nigdy nie przeżywały czegoś takiego. Służby siedzą na chodniku i nie wiedzą, co mają robić, bo nikt nimi nie zarządza - mówiła na antenie TVN24 pani Katarzyna, mieszkanka Stronia Śląskiego. Zareagował premier Donald Tusk i poinformował o przejęciu zarządzania kryzysowego. Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, który odwiedził miejscowość, powiedział, że na miejscu jest 600 żołnierzy. - Różnego rodzaju sprzęt ciężki dociera i dotarł już - zapewnił wicepremier.

"Siedzą na chodniku i nie wiedzą, co mają robić". Zareagował premier

"Siedzą na chodniku i nie wiedzą, co mają robić". Zareagował premier

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24

Ogrom zniszczeń po przejściu powodzi w Stroniu Śląskim, Lądku-Zdroju i innych miejscowościach Doliny Białej Lądeckiej jest porażający. Dlatego pojawiają się głosy, że najbardziej potrzeba fachowców, którzy potrafią zarządzać sytuacją kryzysową.

Uzdrowiskowe miasta zamieniły się w ruinę, ale mieszkańcy się nie poddają. Liczą, że turyści wrócą

Uzdrowiskowe miasta zamieniły się w ruinę, ale mieszkańcy się nie poddają. Liczą, że turyści wrócą

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Czeska policja poinformowała w środę, że odnaleziono ciało zaginionej 70-letniej kobiety z miejscowości Kobyla nad Vidnavkou w regionie Jesionika. To już czwarta śmiertelna ofiara powodzi. Po raz pierwszy od czterech dni liczba zagrożonych powodzią terenów jest niższa niż sto. W 23 miejscach obowiązuje najwyższy poziom alarmu powodziowego.

Wróciła do domu z centrum ewakuacyjnego. Jej ciało znaleziono zaplątane w ogrodzenie

Wróciła do domu z centrum ewakuacyjnego. Jej ciało znaleziono zaplątane w ogrodzenie

Źródło:
PAP, Reuters

Hubert Różyk złożył w środę rano rezygnację z funkcji rzecznika prasowego Ministerstwa Klimatu i Środowiska. W ostatnim czasie pojawiły się kontrowersje związane z zapowiedziami programów pomocowych resortu klimatu, w którym zatrudniony był Różyk.

Dymisja w ministerstwie po kontrowersyjnej wypowiedzi

Dymisja w ministerstwie po kontrowersyjnej wypowiedzi

Źródło:
tvn24.pl

Kiedy po ucieczce przed powodzią mieszkańcy wsi pod Kłodzkiem wrócili w końcu do swojego domu, zauważyli na szczycie instalacji fotowoltaicznej budę. W środku był pies. - Dryfował z nurtem gigantycznej fali, po obolałym i poranionym psiaku widać, że w ciągu ostatnich dni przeżył wiele - komentuje Konrad Kuźmiński z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt.

Dryfował w budzie z nurtem fali. "Przeżył wiele"

Dryfował w budzie z nurtem fali. "Przeżył wiele"

Źródło:
TVN24

Beata Kempa, była europosłanka PiS, ma nowe stanowisko. Będzie doradzać prezydentowi. "Czas trudny, w moim regionie kataklizm powodzi i ogrom cierpienia. Pierwsze sprawy związane z kierunkami działań zostały omówione" - napisała.

Beata Kempa ma nowe stanowisko

Beata Kempa ma nowe stanowisko

Źródło:
tvn24.pl

Salon sukien ślubnych z Kłodzka został kompletnie zniszczony. Anna Gdowik prowadziła go w tym miejscu od ośmiu lat. Udało się uratować tylko kilka sukien i maszyny do szycia. - Nie mogę patrzeć na to, co tam się stało - mówi właścicielka. Ale nie przestaje pracować.

"Była kryzysowa narzeczona, są powodziowe panny młode"

"Była kryzysowa narzeczona, są powodziowe panny młode"

Źródło:
tvn24.pl

Podczas gdy południowo-zachodnia Polska zmaga się z katastrofalnymi powodziami, wschodnio-centralna część kraju odnotowuje susze. Jednak wątpiących w ocieplenie klimatu nawet to nie przekonuje, że właśnie doświadczamy jego skutków. Eksperci tłumaczą, dlaczego przeciwne zjawiska występują jednocześnie. I przestrzegają, że tak już będzie.

Powódź i susza jednocześnie? "Nienormalność staje się nową normalnością"

Powódź i susza jednocześnie? "Nienormalność staje się nową normalnością"

Źródło:
Konkret24

Ukraiński pięściarz Ołeksandr Usyk, który został zatrzymany na krakowskim lotnisku, miał przemycać 20 kg kokainy - przekazują użytkownicy mediów społecznościowych. Rzekomo postawiono mu też zarzut prania brudnych pieniędzy. To wszystko nieprawda. Fałszywą narrację o Ukraińcu podgrzewana aparat rosyjskiej dezinformacji.

Usyk w kajdankach i "20 kg kokainy". Dezinformacja ze Wschodu

Usyk w kajdankach i "20 kg kokainy". Dezinformacja ze Wschodu

Źródło:
Konkret24; europosport.pl

Na 25 lat pozbawienia wolności Sąd Okręgowy w Tarnowie skazał Czesława K. oskarżonego o zabójstwo swojej żony w nocy z 3 na 4 stycznia 2019 roku w Borzęcinie. Ciało 35-latki zostało znalezione w rzece Uszwica, ponad miesiąc po jej zaginięciu. Wyrok nie jest prawomocny.

Wróciła z Anglii do Polski i ślad po niej zaginął. Mąż skazany za zabójstwo

Wróciła z Anglii do Polski i ślad po niej zaginął. Mąż skazany za zabójstwo

Źródło:
PAP

Księżna Kate poprowadziła pierwsze służbowe spotkanie od czasu zakończenia chemioterapii - informują brytyjskie media. Zwrócono uwagę, że w nadchodzących miesiącach można się spodziewać kolejnych publicznych aktywności księżnej.

Media o ważnym kroku księżnej Kate po chemioterapii. "Pierwsza oficjalnie odnotowana aktywność"

Media o ważnym kroku księżnej Kate po chemioterapii. "Pierwsza oficjalnie odnotowana aktywność"

Źródło:
BBC, "Guardian", tvn24.pl

Nowy podwariant wirusa SARS-CoV-2 o nazwie XEC rozprzestrzenia się na świecie i za kilka tygodni może być dominujący - ostrzega BBC News. Stwierdzono go już między innymi w Norwegii, Ukrainie i Niemczech, w Polsce eksperci na razie nie potwierdzają wykrycia podwariantu. - Pojawienie się XEC być może da się odczuć jeszcze tej zimy - przewiduje w rozmowie z tvn24.pl wirusolog prof. dr hab. Agnieszka Szuster-Ciesielska.

Rozprzestrzenia się nowy podwariant koronawirusa. "Być może da się to odczuć jeszcze tej zimy"

Rozprzestrzenia się nowy podwariant koronawirusa. "Być może da się to odczuć jeszcze tej zimy"

Źródło:
PAP, The Independent, tvn24.pl

W ostatnią sobotę policja zatrzymała dowód rejestracyjny pojazdu, którym podróżował Jarosław Kaczyński. Kierowca samochodu został dodatkowo ukarany mandatem. Powodem interwencji były zbyt ciemne szyby auta. Co przepisy mówią o takich modyfikacjach?  

Modyfikacja, która unieruchomiła samochód wożący Jarosława Kaczyńskiego. Kiedy jest niedozwolona?

Modyfikacja, która unieruchomiła samochód wożący Jarosława Kaczyńskiego. Kiedy jest niedozwolona?

Źródło:
tvn24.pl

Sytuacja powodziowa w środkowej Europie poprawia się, ale wciąż jest trudna. W Austrii potwierdzono piątą ofiarę śmiertelną żywiołu. Niektóre akweny w Czechach wciąż grożą wylaniem. Fala powodziowa na Dunaju przechodzi przez Węgry, szykuje się na nią Budapeszt.

Wiele ofiar śmiertelnych, ogromne zniszczenia, a to jeszcze nie koniec

Wiele ofiar śmiertelnych, ogromne zniszczenia, a to jeszcze nie koniec

Źródło:
Reuters, PAP, tvnmeteo.pl

Ubezpieczenie AC chroni przed rozmaitymi rodzajami szkód, najczęściej również tych będących wynikiem zalania. Warto jednak pamiętać, że na to, czy dostaniemy odszkodowanie i w jakiej kwocie, wpływ będzie miało kilka ważnych czynników. Co zrobić, by dostać odszkodowanie po powodzi?

Zalany samochód a odszkodowanie z autocasco. Co trzeba wiedzieć?

Zalany samochód a odszkodowanie z autocasco. Co trzeba wiedzieć?

Źródło:
tvn24.pl

W związku z powodziami w południowo-zachodnich częściach Polski rząd wprowadza stan klęski żywiołowej na terenie kolejnych powiatów. Gdzie w tej chwili obowiązują i czego mogą się spodziewać ich mieszkańcy?

Sprawdź, gdzie obowiązuje stan klęski żywiołowej. Lista powiatów i mapa

Sprawdź, gdzie obowiązuje stan klęski żywiołowej. Lista powiatów i mapa

Źródło:
tvn24.pl

W niedzielę woda wlewała się do Kłodzka w zastraszającym tempie. Kamera TVN24 zarejestrowała, jak szybko podnosił się jej poziom. Najlepiej widać to na przykładzie jednego z zaparkowanych w centrum samochodów.

Jeden samochód i zdjęcia, które pokazują, jak szybko woda wlewała się do Kłodzka

Jeden samochód i zdjęcia, które pokazują, jak szybko woda wlewała się do Kłodzka

Źródło:
TVN24

Według najnowszych prognoz kulminacyjna fala ma dotrzeć do Wrocławia w nocy ze środy na czwartek. W czasie wieczornego sztabu kryzysowego prezeska Wód Polskich Joanna Kopczyńska powiedziała, że przewidywany stan wody w czasie fali kulminacyjnej to 559 cm, „co wynosi 170 cm mniej niż maksimum z 1997 roku". "Czyli to powinno przejść przez Wrocław bez większych szkód" - podkreśliła. Prezydent miasta przyznał, że "największym zmartwieniem będzie utrzymująca się wysoka woda".

"To powinno przejść przez Wrocław bez większych szkód"

"To powinno przejść przez Wrocław bez większych szkód"

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

W Nowogrodzie Bobrzańskim poziom wody osiągnął 470 centymetrów. Służby pracują nad umacnianiem wałów. Największy niepokój budzi obecnie sytuacja w Oławie i Brzegu, gdzie w tej chwili jest największy stan wody.

Apogeum fali w Nowogrodzie Bobrzańskim. Groźnie w Oławie i Brzegu

Apogeum fali w Nowogrodzie Bobrzańskim. Groźnie w Oławie i Brzegu

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, TVN24

Powódź w południowo-zachodniej Polsce widać na mapach opracowanych przez firmę ICEYE na podstawie danych zebranych przez satelity radarowe. Można na nich zobaczyć, jak wielka woda rozlała się w pięciu miastach i ich okolicach.

Powódź w Polsce. Wielka woda na mapach. Dane z satelitów

Powódź w Polsce. Wielka woda na mapach. Dane z satelitów

Źródło:
tvn24.pl, ICEYE

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski ma się spotkać z szefem dyplomacji Zjednoczonych Emiratów Arabskich podczas rozpoczynającej się w czwartek wizyty w Stanach Zjednoczonych. Jednym z omawianych tematów ma być wydanie stronie polskiej Sebastiana M., poszukiwanego w sprawie tragicznego wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina.

Tragiczny wypadek na A1. Szef MSZ będzie domagał się wydania Polsce Sebastiana M.

Tragiczny wypadek na A1. Szef MSZ będzie domagał się wydania Polsce Sebastiana M.

Źródło:
PAP, Gazeta Wyborcza, Interia

Trzy osoby zginęły w wyniku wypadku, do którego doszło w miejscowości Pawłowo (Warmińsko-Mazurskie). Jak przekazała policja, tir wjechał tam w auto osobowe.

Tir wjechał w stojące auto osobowe. Trzy osoby nie żyją, a dwie, w tym 11-latka, są ranne

Tir wjechał w stojące auto osobowe. Trzy osoby nie żyją, a dwie, w tym 11-latka, są ranne

Źródło:
tvn24.pl

Tempo przyrostu jest bardzo duże, widać je wręcz gołym. Spodziewamy się, że w weekend będzie około dwóch metrów - mówi Jan Piotrowski, pełnomocnik prezydenta Warszawy do spraw Wisły, pytany o sytuację na stołecznym odcinku rzeki.

Rośnie poziom Wisły w Warszawie. "Tempo przyrostu jest bardzo duże"

Rośnie poziom Wisły w Warszawie. "Tempo przyrostu jest bardzo duże"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Południowo-zachodnia Polska mierzy się z powodzią. Na wielu terenach trwa walka z żywiołem, w innych miejscach mieszkańcy przygotowują się do nadejścia wielkiej wody lub usuwają skutki kataklizmu. Są miejscowości niemal doszczętnie zniszczone. Jak o tej dramatycznej sytuacji rozmawiać z dziećmi? O czym pamiętać, by nie wzmagać w nich lęku? Na te pytania odpowiada w rozmowie z tvn24.pl Marta Wojtas, psycholożka z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

Jak rozmawiać z dziećmi o powodzi? Psycholog wskazuje "kluczowy element"

Jak rozmawiać z dziećmi o powodzi? Psycholog wskazuje "kluczowy element"

Źródło:
tvn24.pl

Komisja Europejska poinformowała w środę, że potrąci 200 milionów euro Węgrom z przynależnych im funduszy unijnych, ponieważ Budapeszt nie zapłacił na czas grzywny za łamanie unijnego prawa, między innymi poprzez przetrzymywanie osób ubiegających się o ochronę w strefach tranzytowych i wydalanie z kraju tych, które czekały na rozpatrzenie odwołań.

Milion euro dziennie kary. Węgrzy ukarani za łamanie prawa

Milion euro dziennie kary. Węgrzy ukarani za łamanie prawa

Źródło:
PAP

W oscarowym wyścigu w najbliższych miesiącach Polskę reprezentować będzie "Pod wulkanem" Damiana Kocura. - Ta bardzo autorska wypowiedź jest niezwykle inkluzywna i uniwersalna - powiedział w rozmowie z tvn24.pl Mikołaj Lizut, producent filmu. Dodał, że jest "przeszczęśliwy" w związku z werdyktem komisji oscarowej. Dyrektorka PISF-u Karolina Rozwód zapewniła, że w budżecie instytutu "są zabezpieczone pieniądze" na kampanię oscarową filmu. Kwoty jednak nie zdradziła.

Film "szalenie delikatny", dotyka "najtrudniejszych tematów"

Film "szalenie delikatny", dotyka "najtrudniejszych tematów"

Źródło:
tvn24.pl

Tony składowanej rosyjskiej amunicji w pobliżu okupowanego Mariupola wyleciały w powietrze w wyniku akcji przeprowadzonej przez siły ukraińskie - podało dowództwo ukraińskiej marynarki wojennej. W środę w nocy Ukraińcy zaatakowali magazyn amunicji w obwodzie twerskim w Rosji.  

Tony rosyjskiej amunicji wyleciały w powietrze

Tony rosyjskiej amunicji wyleciały w powietrze

Źródło:
Ukraińska Prawda, NV, tvn24.pl, PAP

Warren Buffett, zaliczający się do grona najbogatszych ludzi na świecie, odesłał córkę do banku, gdy ta poprosiła go o pieniądze na remont kuchni. Ujawniono to w raporcie firmy Benzinga, zajmującej się publikowaniem informacji finansowych i rynkowych.

Multimiliarder w sprawie pożyczki zaproponował córce wizytę w banku

Multimiliarder w sprawie pożyczki zaproponował córce wizytę w banku

Źródło:
PAP