36 lat po zamachu na papieża Jana Pawła II, turecki napastnik Ali Agca nie przekonuje już do kolejnych, sprzecznych wersji o ewentualnych mocodawcach. Nawiązując do setnej rocznicy objawień fatimskich twierdzi, że właściwie był narzędziem w rękach Boga. Z zamachowcem spotkał się dziennikarz TVN24 Jacek Tacik. Materiał "Superwizjera" TVN.
Nazwisko Ali Agcy obiegło świat 13 maja 1981 roku, kiedy dokonał zamachu na życie papieża. Jan Paweł II zamach przeżył, a zamachowiec trafił do więzienia.
Po trzech latach starań wywiad z nim udało się przeprowadzić, jako pierwszemu polskiemu dziennikarzowi, Jackowi Tacikowi z TVN24. To, co powiedział zamachowiec, dziennikarz skonfrontował z wiedzą włoskich prokuratorów, którzy prowadzili dochodzenia w sprawie zamachu na Jana Pawła II.
Agca pytany, czy żałował kiedykolwiek, że dokonał zamachu na Jana Pawła II, odpowiada: - Nie można tego interpretować w ten sposób. Gdyby to był akt ludzki, to tak, ale kiedy mówi się o planie boskim, nie może się mówić o żalu - mówi.
- Papież był darem dla narodu polskiego i dla całego świata. Ja zapamiętam papieża jako przyjaciela, jako brata, z miłością i wdzięcznością - dodaje.
Wziął całą winę na siebie
Pierwsze śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II zakończyło się już po dwóch miesiącach. Proces - zaledwie po trzech dniach. Wyrok zapadł 23 lipca 1981 roku. Agca wziął na siebie całą winę. Został skazany na dożywocie, nie apelował. Utrzymywał, że był samotnym wilkiem, który bez niczyjej pomocy przygotował i sfinansował zamach na Jana Pawła II.
Media i włoski wymiar sprawiedliwości miały jednak wątpliwości, czy Agca mógł rzeczywiście być samotnym wilkiem. Ilario Martella rozpoczął w związku z tym drugie dochodzenie, które doprowadzi do "procesu stulecia".
Zdaniem Martelli, do papieża strzelał nie tylko Ali Agca, ale także jego wspólnik i przyjaciel z lat młodości Oral Celik. - Padły trzy strzały. Dwa z pistoletu Agcy, a jeden z pistoletu wspólnika - mówi. - Badania balistyczne potwierdziły, że kule, które zraniły papieża, zostały wystrzelone z dwóch różnych miejsc - dodaje. Potwierdzenie jego teorii jest jednak trudne, bo brakuje dowodów. Do Celika nie udało się wówczas Martelli dotrzeć.
Natomiast Ali Agca zdecydował się w końcu na współpracę i podał mu nazwiska trzech bułgarskich dyplomatów, którzy mieli pomagać w organizacji zamachu. Zagadka spisku na życie papieża wydawała się bliska rozwiązania.
Dwóch ze wskazanych dyplomatów nie było już jednak w Rzymie, a trzeci - Siergiej Antonow - zaprzeczył, by kiedykolwiek rozmawiał z Agcą. Mężczyzna ten został jednak rozpoznany przez Martellę na zdjęciu wykonanym tuż przed zamachem na papieża - stoi na nim obok zamachowca.
Dwóch bułgarskich śledczych
Punktem zwrotnym w historii okazał się przyjazd do Rzymu dwóch bułgarskich śledczych. Jordan Ormankow i Stefan Markow Petkow mieli dokumenty wystawione przez bułgarskie ministerstwo sprawiedliwości, z których wynikało, że są prokuratorami badającymi bułgarski wątek w sprawie zamachu na papieża. Przyjechali do Rzymu w połowie października 1983 roku. Martella dopuścił ich do Agcy. Jak później wyjaśniał Jackowi Tacikowi, nie mógł postąpić inaczej. Po kilku godzinach przesłuchania zaproponował swoim bułgarskim kolegom kawę. Ormankow przyjął zaproszenie, ale Petkow odmówił i został w celi z Agcą.
Zamachowiec zdradził później, że Petkow groził jemu i jego rodzinie śmiercią za dalsze pogrążanie bułgarskich dyplomatów oraz obiecał pomoc za milczenie. Cztery miesiące przed przyjazdem "bułgarskich prokuratorów", którzy okazali się tajnymi agentami, zaginęła piętnastoletnia obywatelka Watykanu - Emanuela Orlandi. Domniemani porywacze mieli chcieć ją wymienić za Agcę.
Turek zerwał wówczas współpracę z Martellą i wycofał zeznania. Podczas procesu wykrzykiwał, że jest Jezusem Chrystusem i zapowiadał koniec świata. Ślad bułgarski, zbudowany na zeznaniach jednego człowieka - Alego Agcy, zawalił się jak domek z kart. To był koniec drugiego procesu, Sergiej Antonow odzyskał wolność. Do wymiany zamachowca za porwaną dziewczynę nigdy nie doszło, a Emanuela nie odnalazła się do dzisiaj.
- To były kłamstwa całego świata - mówi Agca pytany przez polskiego dziennikarza dlaczego wcześniej, jak twierdzi, kłamał na temat powiązań z bułgarskimi dyplomatami. - Reagan i szef CIA mówili, że za zamachem stał Związek Radziecki, chcieli w ten sposób zaszkodzić Moskwie, osłabić ją. Wiesz co powiedział Reagan? Że gdybyśmy doprowadzili do odkrycia prawdy o zamachu na papieża, mogłoby to sprowokować wybuch trzeciej wojny światowej - twierdzi.
Trzecie i ostatnie śledztwo
Ostatnie dochodzenie w sprawie zamachu na Jana Pawła II prowadził Rosario Priore. Jego zdaniem Martella popełnił błąd oskarżając Bułgarów, a na zdjęciu sprzed zamachu, na którym obok Agcy miał być widoczny Antonow, w rzeczywistości widoczny jest amerykański turysta.
Priore był pierwszym prokuratorem, który dotarł do Orala Celika. Turek zaprzeczył jednak, żeby miał jakikolwiek związek z zamachem na papieża. Spytany o to sam Agca mówi, że "Celik i inni członkowie Szarych Wilków (ultranacjonalistycznej organizacji, do której należał Agca - red.) rezydowali w Wiedniu". - Stali się moimi wrogami, bo nie wiedzieli o tym, że planuję zabić papieża. Policja próbowała łączyć ich z zamachem i zaczęła ich nękać - mówi.
Sprawa prowadzona przez Priore po kilku latach została umorzona. Agca otrzymał akt łaski od prezydenta Włoch w 2000 roku, ale nie odzyskał wówczas wolności. Trafił na kolejnych dziesięć lat do zakładu karnego w Stambule za morderstwo popełnione przed zamachem na papieża.
Trzecia tajemnica fatimska
Po zamachu Jan Paweł II odwiedził zamachowca. Jak mówią pracownicy więzienia, Ali Agca nie ubrał się odświętnie, nie ogolił się, jakby gardził człowiekiem, którego próbował zabić.
- Najważniejsze to spotkanie, przytulenie, ludzkie pogodzenie, także z Watykanem. Na Placu Świętego Piotra nie został postrzelony obywatel Polski Karol Wojtyła, to nie o to chodzi. Polska nie ma z tym nic wspólnego. Najważniejsza sprawa: został zrealizowany sekret fatimski, plan boski, żeby móc zapowiedzieć nadchodzący koniec świata - mówi Ali Agca w rozmowie z "Superwizjerem".
Trzecia tajemnica fatimska była zapowiedzią śmierci biskupa odzianego w biel - czyli papieża. Została jednak upubliczniona dopiero w 2000 roku. Skąd więc Agca o niej wiedział?
W celi poza papieżem był także sekretarz papieża ksiądz Stanisław Dziwisz. Jak przyznaje, od razu zaczęło go zastanawiać, skąd Agca wiedział o sekretach fatimskich.
- Skąd się dowiedział o sekretach fatimskich, nie wiem. To mnie interesowało, trzeci sekret fatimski - mówi Dziwisz.
Prokurator badający sprawę zamachu uważa, że skoro Agca znał treść tajemnicy przed jej upublicznieniem, musiał mu ją przekazać ktoś z Watykanu.
Trzy dni przed zamachem Jan Paweł II wizytował parafię Świętego Tomasza w Rzymie. Na wykonanej tego dnia fotografii widać, że cztery metry od papieża stoi Ali Agca lub mężczyzna łudząco do niego podobny. By dostać się na wizytę, konieczne było okazanie zaproszenia. Rozdawali je watykańscy urzędnicy. Czy jeden z nich był w zmowie z Agcą? Prokuratorzy nie odpowiadają na tak postawione pytanie.
Kto wysyła pieniądze Agcy?
Agca dziś prezentuje się jako religijny fanatyk, który straszy końcem świata i każe się nawracać. - Polska to jeden procent świata, Turcja to też jeden procent. Moja ojczyzna i twój kraj nie są tu ważne. Mówimy tu o setkach miliardów istnień ludzkich, które żyły na ziemi i które jeszcze się tu pojawią, do końca 2099, czyli do dnia, kiedy nadejdzie koniec świata - mówi.
Z tych słów powstaje jednak obraz cynika i umiejętnego gracza, a nie osoby głęboko wierzącej czy religijnego fanatyka.
Agca z łatwością odpowiadał na pytania dotyczące zamachu. Uśmiechał się triumfalnie, gdy dziennikarz TVN24 potakiwał głową, przekonany, że ten we wszystko uwierzył. Miał jednak problem, gdy usłyszał pytanie: "Z czego pan żyje?".
Odpowiedział, że nie pracuje, bo "człowiek taki jak ja nie może się niczym zajmować". Spytany skąd w takim razie ma pieniądze, wyjawił: "Wydaję około tysiąca euro miesięcznie. Jeden mieszkaniec Europy, który mnie ceni, pomaga mi żyć. Nie mogę teraz wyjawić, kim jest". Agca jakby zorientował się, że wypowiedział o jedno słowo za dużo i urwał wątek. Zmienił temat.
Dlaczego i komu zależałoby, żeby pomagać finansowo byłemu przestępcy? Może tym, którzy kupują milczenie Agcy? Spytany o to prokurator Priore miał gotową odpowiedź: "W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku pieniądze płynęły z Niemiec Wschodnich. Może i dziś pochodzą z Niemiec. Może wciąż żyją tam osoby, które były zamieszane w spisek na życie papieża, a które nie chcą, żeby prawda wyszła na jaw".
W sprawie zamachu na Jana Pawła II wciąż jest wiele pytań, na które można znaleźć odpowiedzi.
Autor: mw,mm/tr / Źródło: Superwizjer
Źródło zdjęcia głównego: tvn24