Zdjęcie z fotoradaru może kosztować kierowcę nawet tysiąc złotych i choć nie należy do miłych pamiątek, skutkuje. Tam, gdzie zainstalowano nowoczesne urządzenia, spada liczba wypadków i wykroczeń drogowych. Dlatego do końca roku na polskich drogach pojawi się trzy razy więcej fotoradarów niż obecnie, a w stolicy zainstalowane zostaną nowe "superradary".
Warszawski superfotoradar, stojący na skrzyżowaniu ulic Sobieskiego i Witosa, rejestruje prędkość każdego wjeżdżającego na skrzyżowanie pojazdu. Cztery aparaty robią zdjęcia kierowcom i natychmiast przekazują je straży miejskiej. Ta dzięki nim może wystawiać mandaty kierowcom łamiącym przepisy - nie tylko dotyczące prędkości, ale też przejeżdżania na czerwonym świetle, jazdy bez pasów czy rozmawiania przez komórkę.
Zyskuje na tym budżet miasta - w ciągu miesiąca nowoczesny fotoradar zarobił milion złotych. Dlatego miasto chce zainstalować kolejne - na najbardziej niebezpiecznych skrzyżowaniach stolicy. Bo nie chodzi tylko o pieniądze, ale poprawę bezpieczeństwa. Od ustawienia urządzenia na skrzyżowaniu nie było żadnego wypadku, a liczba wykroczeń spadła o 85 procent.
Trzysta nowych fotoradarów
Nowoczesna technika przychodzi też z pomocą policji na Śląsku. Funkcjonariusze dostali tam trzy nowoczesne zestawy fotograficzne. Policjanci robią nimi zdjęcia jeżdżącym bez pasów czy kierowcom rozmawiającym przez telefony.
Dodatkowo, jeszcze w tym roku w Polsce pojawi się ponad trzysta nowych fotoradarów. To ponad trzykrotnie więcej, niż obecnie. Urządzenia będą mogły robić zdjęcia samochodom i motocyklom z przodu i z tyłu, a fotografie mają być lepszej niż obecnie jakości. Wszystkie zdjęcia trafiać mają bezpośrednio do centrum nadzoru nad ruchem drogowym. Ich instalacja rozpocznie się latem.
Źródło: Fakty TVN