Chcieliśmy powiedzieć o wszystkich naszych wątpliwościach - mówił w TVN24 o spotkaniu ministra zdrowia z Kolegium Lekarzy Rodzinnych doktor Michał Sutkowski. - Najważniejszą rzecz udało się uzgodnić - dużo większą liczbę testów i miejsc, gdzie może być testowany pacjent z COVID-19 oraz to, że na podstawie teleporady będzie możliwość zlecenia testu przez lekarza rodzinnego - wymienił. Dodał, że muszą być spełnione ściśle określone kryteria, żeby pacjent mógł udać się na test. - To jest sposób. Może nie najlepszy, ale jest jedyny możliwy - podkreślił.
Minister zdrowia Adam Niedzielski spotkał się w poniedziałek z Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce w celu omówienia strategii walki z COVID-19. Jej założenia przedstawił w ubiegłym tygodniu. Wśród podstawowych zaprezentowanych wówczas zasad były: utworzenie trzech poziomów szpitalnictwa, które będą odpowiedzialne za leczenie pacjentów z COVID-19, rozbudowanie sieci punktów testowania drive thru, włączenie lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej do systemu testowania pacjentów. Rządowe pomysły wzbudziły wiele kontrowersji i pytań, stawianych między innymi przez lekarzy pierwszego kontaktu.
W poniedziałek Ministerstwo Zdrowia opublikowało na swojej stronie internetowej szczegóły strategii dotyczącej walki z COVID-19.
"Chcieliśmy powiedzieć o tych wszystkich naszych wątpliwościach"
Doktor Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych, który uczestniczył w spotkaniu, mówił we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 o tych rozmowach. - Pan minister [Adam Niedzielski - red.] jest nowym panem ministrem od kilku tygodniu. Strategia została opisana przez pana ministra w czwartek. My spotkaliśmy się w poniedziałek. Myślę, że mamy dobre tempo. Przyjęliśmy zaproszenie, trochę się wprosiliśmy do pana ministra, chcąc porozmawiać o strategii - powiedział.
- Uznawaliśmy, że ta strategia ma charakter otwarty i że ma być początkiem rozmowy także o podstawowej opiece zdrowotnej w pandemii. Chcieliśmy powiedzieć o tych wszystkich naszych wątpliwościach. Te wątpliwości na szczęście zostały rozwiane w dużym stopniu, choć będziemy sprawę monitorować - zaznaczył.
Jak powiedział, "sprawa dotyczy testowania, dotyczy przyjść pacjentów z potencjalnym COVID-em do przychodni". - To niepokoiło naszych pacjentów, ale także personel medyczny. Wiele jeszcze innych spraw przed nami i takiej rozmowy, w trakcie której ta strategia będzie bardziej precyzyjnie określana - mówił.
Dodał, że "bez wątpienia najważniejszą rzecz udało się uzgodnić, czyli dużo większą liczbę testów, większą liczbę też tych miejsc, gdzie może być testowany pacjent z COVID-19" oraz to, że na podstawie teleporady będzie możliwość zlecenia testu przez lekarza rodzinnego.
"Ściśle określone kryteria muszą być spełnione, żeby pacjent mógł pójść poprzez teleporadę na test"
- Są ściśle określone kryteria, kryteria, które się ukażą w rozporządzeniu pana ministra. Dzisiaj zostanie to rozporządzenie podpisane i wejdzie w życie lada chwila. Kryteria, które są kryteriami klinicznymi, jak temperatura powyżej 38 stopni, kaszel, duszność, utrata węchu lub smaku. Te kryteria muszą być spełnione, żeby pacjent mógł pójść poprzez teleporadę na test - zaznaczył.
- Dlaczego poprzez teleporadę? Dlatego, bo my przyjmujemy w przychodniach wszystkich pacjentów. Mamy osoby, które są z przewlekłymi chorobami, osoby z cukrzycą, niewydolnością krążenia, chorobami nowotworowymi, kobiety w ciąży, małe dzieci, szczepimy w tym czasie. Zagrożenie epidemiologiczne zawsze jest w pandemii. Chodzi o to, żeby je zminimalizować. Poprzez wykonanie testu nie wejdzie do przychodni taki pacjent, który jest dodatni, jeżeli chodzi o zakażenie SARS-CoV-2, zakażenie objawowe, dodajmy. Bo ten test można wykonać wtedy, kiedy pacjent jest do tego wszystkiego objawowy, czyli kaszle, kicha, czyli krótko mówiąc zaraża - wyjaśnił prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.
Poinformował, że lekarze na test wysyłają poprzez aplikację gabinet.gov.pl albo "poprzez zwykłe skierowanie, które ręcznie, w takim drive thru, punkcie poboru tego wymazu, zostanie wpisane do rejestru elektronicznego".
- Ten rejestr wyświetla się następnego dnia lekarzowi, pacjent jest informowany możliwie jak najszybciej o wyniku tego testu i dalsze działania zależą oczywiście od stanu klinicznego pacjenta. Czy pacjent wymaga hospitalizacji z powodu pogarszającego się stanu zdrowia do oddziału jednoimiennego, czy do oddziału zakaźnego - wyjaśniał Sutkowski.
Ale - jak dodał - równocześnie pacjent może być pod opieką lekarza chorób zakaźnych w przychodzi ambulatoryjnej specjalistycznej . - Jeżeli pacjent będzie COVID minus, to wtedy pozostaje pod opieką lekarza rodzinnego i co więcej, przy takich objawach lekarz rodzinny w określonym rygorze sanitarnym może, nie musi, ale najczęściej tak zrobi, będzie badał pacjenta w przychodni - tłumaczył.
"To jest sposób. Może nie najlepszy, ale jest jedynym możliwym"
Sutkowski został również zapytany, czy teleporady będą nagrywane oraz na jakiej podstawie będzie można zweryfikować, jakie objawy ma pacjent. - Ja myślę, że pacjenci wcale się tak nie będą spieszyli do tego testu. Pacjenci bardzo często czekają dosyć długo, więc będą to sytuacje kliniczne, które będą jasne - ocenił.
Jak mówił, lekarze oceniają, że "wzrośnie liczba wykonywanych testów w porównaniu z tą formą, którą zaproponował pierwotnie minister zdrowia, ale nie wzrośnie dramatycznie".
- Pacjent zawsze nas może teoretycznie oszukać, ale my swoim pacjentom wierzymy. Poza tym choroba jest nie do odróżnienia nawet po badaniu klinicznym. W związku z epidemiologią i pandemią SARS-CoV-2, choroby, o której niedużo wiemy, przed którą musimy się zabezpieczać wszelkimi możliwymi sposobami, to to jest sposób. Może nie najlepszy, ale jest jedynym możliwym w sytuacji, w której można i trzeba leczyć pozostałych pacjentów, zabezpieczyć personel - podkreślił gość TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock