Platforma Obywatelska ma przed sobą trudne zadanie. Przewaga poparcia dla Bronisława Komorowskiego systematycznie topnieje, a taktyka, którą obrała PO, zdaje się nie przynosić skutku. Namawianie najgroźniejszego konkurenta - Jarosława Kaczyńskiego do dyskusji, by móc wytykać mu wpadki i potem straszyć rywalem nie działa. Bo Kaczyński broni się milczeniem. Czy strategie PO mogą przynieść skutek w tej taktycznej walce?
- Czekamy aż PiS zacznie kampanię - zdradza metodę na skuteczną kampanię prezydencką szef klubu PO Grzegorz Schetyna.
Taktyka PiS lepsza
Ale PiS, a raczej kandydat partii kampanii zacząć nie zamierza. Jarosław Kaczyński, który przed katastrofą prezydenckiego samolotu słynął z ostrych wypowiedzi i "haków", po 10. kwietnia znacznie się zmienił. Wypowiada się bardzo rzadko, nie nawiązuje kontaktu z rywalami i zostawia całkowicie pole do popisu swoim szefom sztabu i rzecznikom - Joannie Kluzik-Rostkowskiej i Pawłowi Poncyljuszowi. Kaczyński z tonu zszedł nawet w swoich przekonaniach dotyczących Rosji - 10 maja podczas 65. rocznicy zakończenia II wojny światowej wygłosił apel "do przyjaciół Rosjan".
Zdaje się, że taktycznie - to właśnie Kaczyński punktuje Komorowskiego. A marszałek Sejmu jest w coraz trudniejszej sytuacji. - Lech Kaczyński byłby zdecydowanie łatwiejszym przeciwnikiem niż sytuacja, w której Platforma musi się zmagać z mitem Lecha Kaczyńskiego, z tego punktu widzenia taką kampanię prowadzi się trudno - przyznaje w rozmowie z programem "Polska i Świat" Robert Alberski, politolog.
A Platforma sama sobie szkodzi?
Według innych opinii, PO sama sobie sytuację pogarsza - Komorowski może bowiem stracić na sympatiach, a raczej antypatiach szefa klubu - Schetyny z szefem sztabu Komorowskiego - Sławomirem Nowakiem. Tajemnicą Poliszynela jest fakt, że Nowak i Schetyna nie pałają do siebie wielkim uczuciem. I stąd problem. - Bo z jednej strony koordynatorem kampanii jest Schetyna, a z drugiej szefem sztabu Nowak i z moich informacji wynika, że tam doszło do klinczu z jednej strony decyzyjnego, z drugiej ambicjonalnego - twierdzi Michał Krzymowski z Wprost.
Sytuację utrudnia również brak zaangażowania Donalda Tuska. Wprawdzie premier zadeklarował poparcie dla Komorowskiego, ale w czasie "wolnym od pracy". - Dobrze poinformowani politycy Platformy mówili wprost - Donald nie kiwnie palcem, żeby pomóc Bronkowi - twierdzi Andrzej Stankiewicz z Newsweeka.
I nawet strona nie działa
Porażka Komorowskiego może bowiem oznaczać... kolejne zwycięstwo w wyborach partii Donalda Tuska. - Gdyby Platforma te wybory przegrała, to znowu będzie mogła po wyborach prezydenckich mobilizować elektorat groźbą czwartej RP - zaznacza dr Sławomir Sowiński z Instytutu Politologii UKSW.
Tylko, że groźby w tym wypadku nie działają. Jarosław Kaczyński jak na złość "nie chce" wrócić to swojego tonu sprzed katastrofy. Jak na złość też podczas oficjalnej prezentacji, zepsuła się oficjalna strona Bronisława Komorowskiego.
Źródło: tvn24.pl, TVN24