Mieszkańcy Gdańska i Rybnika demonstrowali w sobotę wieczorem swoje poparcie dla strajkujących nauczycieli. - Zarabiają za mało. Chodzi o ich godność - podkreślali uczestnicy zgromadzeń. Pośród transparentów przyniesionych przez gdańszczan pojawiły się hasła: "Zatrzymać edukoszmar", "MEN mnie mnie" czy "PiS wyrzucił niepełnosprawne dzieci ze szkoły".
Sobota była szóstym dniem bezterminowego, ogólnopolskiego strajku nauczycieli i pracowników oświaty. Tego dnia ponownie odbyły się manifestacje wsparcia dla pracowników oświaty.
Według danych policji około 800 osób wzięło udział w demonstracji poparcia dla strajkujących nauczycieli, która odbyła się w sobotę wieczorem na Długim Targu w Gdańsku. Wśród manifestantów byli uczniowie i ich rodzice oraz sami pedagodzy.
Demonstranci przynieśli transparenty z napisami "Kocham swoją pracę, nienawidzę swojej pensji", "Zatrzymać edukoszmar", "MEN mnie mnie" czy "PiS wyrzucił niepełnosprawne dzieci ze szkoły".
Wiele osób miało na ubraniach naklejki lub przypinki ze znakiem wykrzyknika, który stał się symbolem poparcia dla nauczycielskiego strajku.
Do zgromadzonych wokół Fontanny Neptuna osób przemawiali między innymi uczniowie, rodzice i nauczyciele, a także działacze nauczycielskich związków zawodowych. W przerwach między przemówieniami organizatorzy demonstracji - Inicjatywa Rodziców Zatrzymać Edukoszmar - odtwarzali z głośników piosenki nagrane przez nauczycieli w czasie protestu. Na zakończenie tłum odtańczył poloneza.
"Ten niemy krzyk kumuluje w nas emocje buntu"
- Bardzo serdecznie dziękujemy za poparcie nauczycieli w wielkim nauczycielskim powstaniu - mówiła do zgromadzonych szefowa pomorskich struktur ZNP Elżbieta Markowska.
Jak mówiła, strajk nauczycieli "popierają uczniowie, rodzice, autorytety, instytucje kultury, naukowcy, pracownicy wyższych uczelni, studenci, sędziowie, lekarze i rezydenci".
- Przerażają nas puste klasy, brak gwaru na szkolnych korytarzach, waszych uśmiechów i radości. Ten niemy krzyk kumuluje w nas emocje buntu i jeszcze większej siły przetrwania - powiedziała Markowska, dodając, że "żal serce ściska", gdy w ważnych dla uczniów dniach - w czasie ich egzaminów - pedagodzy nie mogą być ze swoimi uczniami.
- Podejmujemy walkę w imię dobra polskiej edukacji, w imię przyszłych pokoleń Polaków. Zbyt wiele doznaliśmy upokorzeń ze strony prominentnych polityków, strachu i presji, niegodziwości, poniżania i hejtu. A to pod adresem tych odważnych, zdeterminowanych, którzy, nie bacząc na konsekwencje, trwają i trwać będą w strajku w imię polskiej szkoły, godności zawodu nauczyciela - mówiła Markowska.
- Wierzymy, że jesteśmy na tyle silni, że wytrwamy. Bo jak nie my, nauczyciele, to kto - dodała.
"Czuję się zakładnikiem rządu"
Ze strajkującymi nauczycielami w sobotę solidaryzowali się także mieszkańcy Rybnika.
- Nauczyciele zarabiają za mało. Chodzi o ich godność. Nie może być tak, że jedne grupy mają podwyżki, a nauczyciele nie mogą nic wywalczyć - mówił Mariusz Blacha, jeden z uczestników sobotniego wiecu.
Rozgoryczenia nie kryła Adrianna Kowalczyk, nauczycielka jednej ze szkół specjalnych. Na manifestację przyszła z transparentem z napisem "Tęsknię za swoimi uczniami". - Czuję się zakładnikiem rządu. I tęsknię za moimi uczniami. Rząd nie robi nic, żeby rozwiązać tę sytuację. Bierze nauczycieli na przeczekanie, zupełnie nie biorąc pod uwagę tego, jakie to ma konsekwencje emocjonalne - zarówno dla nauczycieli, jak i dla uczniów - mówiła.
Wiece poparcia dla strajkujących odbywały się także w czwartek i piątek wieczorem, między innymi w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Łodzi, Szczecinie, Bydgoszczy czy Katowicach.
Strajk nauczycieli
Strajk w szkołach zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych rozpoczął się w poniedziałek. Przystąpiła do niego też część nauczycieli z oświatowej Solidarności. Biorą w nim też udział nauczyciele niezrzeszeni w związkach.
Według ZNP we wtorek strajkowało 74,39 proc. szkół i przedszkoli. W środę i w czwartek, według związkowców, skala protestu była na podobnym poziomie.
Ministerstwo Edukacji Narodowej podawało w poniedziałek, że protestuje 48,5 proc. szkół i placówek.
Dane o liczbie placówek objętych protestem i strajkujących nauczycielach mogą się różnić w różne dni, gdyż nauczyciele codziennie rano, przychodząc do pracy do szkoły czy przedszkola, podejmują decyzję, czy w tym dniu będą protestować czy zawiesić udział w strajku na czas egzaminów.
W niedzielę zamiast "Faktów po Faktach" na antenie TVN24 o 19.20 zagości "Debata Faktów. Polska szkoła". Kim jest polski nauczyciel? Czy polskie szkolnictwo jest gotowe na kolejną reformę? Kogo kształci szkoła? - to niektóre pytania, na jakie spróbują odpowiedzieć goście Grzegorza Kajdanowicza.
Autor: kk / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24