Rząd wystąpił do prezydenta Andrzeja Dudy o wprowadzenie stanu wyjątkowego w 183 miejscowościach przy granicy z Białorusią. Marek Świerczyński z Polityki Insight ocenił w TVN24, że "to głównie krok o charakterze politycznym". Zaznaczył, że "o ile stan wyjątkowy jest narzędziem zwiększonej kontroli po stronie władz polskich, to jego zastosowanie wobec zagrożenia o charakterze militarnym jest ograniczone".
We wtorek Rada Ministrów wystąpiła do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego na obszarze części województw podlaskiego i lubelskiego. Ma on obowiązywać przez 30 dni w pasie przygranicznym i objąć 115 miejscowości na Podlasiu i 68 na Lubelszczyźnie. Zgodnie z przepisami prezydent "niezwłocznie" rozpatruje wniosek rządu o wprowadzenie stanu wyjątkowego i wydaje - jeśli uzna za stosowne - rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Rozporządzenie może zostać uchylone przez Sejm.
Duda podkreślił, że konieczne jest wzmocnienie tej granicy w związku z możliwym napływem migrantów na polską granicę, w tym z Afganistanu, a także w związku z rosyjskimi manewrami na Białorusi Zapad 2021.
Świerczyński o ćwiczeniach Zapad 2021
Świerczyński pytany w TVN24, czy te ćwiczenia są zagrożeniem, biorąc pod uwagę to, że we wcześniejszych lata również się odbywały, powiedział, że "w Europie w tej chwili już panuje niemal zgodne przekonanie, że te działania, których efekty obserwujemy na granicy Polski, Litwy oraz Łotwy, to jest element swego rodzaju wojny hybrydowej, bądź też działania agresywne poniżej progu wojny". - Pytanie, czy to jest bezpośrednio związane z ćwiczeniami Zapad. Tu jest pewnego rodzaju problem. Te działania, których efekty obserwujemy na granicy, pojawiły się stosunkowo niedawno, natomiast strategiczne ćwiczenia Zapad organizowane co cztery lata, mają na celu kompleksowe, systemowe, systematyczne przygotowanie bloku wojskowego Białorusi i Rosji do wojny z NATO, która ostatecznie ma mieć charakter konfliktu zbrojnego - mówił.
Świerczyński: stan wyjątkowy w zasadzie nie daje większych możliwości działania wojsku
Odnosząc się do reakcji polskich władz powiedział, że "z jednej strony inne kraje sojusznicze graniczące z Rosją i Białorusią oczywiście wprowadzają tego typu nadzwyczajne środki na swoim terytorium w reakcji na tę sytuację na granicy, ale z drugiej strony można powiedzieć, że podwyższony stopień zagrożenia militarnego, czyli to, do czego odwołuje się władza w tej narracji dotyczącej ćwiczeń Zapad, to jest przecież stan permanentny od kilku lat. Przynajmniej od momentu, jak Rosja jasno pokazała, że nie waha się użyć siły, żeby zmieniać granice w Europie, czyli od 2014 roku".
Zaznaczył, że "jeżeli myślimy o zagrożeniu zewnętrznym, zwłaszcza o charakterze zbrojnym, to należałoby raczej wprowadzać stan wojenny, a nie stan wyjątkowy". Dodał, że "o ile stan wyjątkowy jest narzędziem zwiększonej kontroli po stronie władz polskich, to jego zastosowanie wobec zagrożenia o charakterze militarnym, umówmy się, jest ograniczone".
- Stan wyjątkowy ze swej definicji wprowadza się w obliczu zagrożenia bezpieczeństwa obywateli, ładu, porządku konstytucyjnego, ale o charakterze wewnętrznym, natomiast stan wojenny wprowadza się w obliczu zagrożenia o charakterze zewnętrznym - zaznaczył.
Świerczyński ocenił, że "stan wyjątkowy jest środkiem, który w zasadzie nie daje większych możliwości działania wojsku","jeśli chodzi o praktyczne konsekwencje, które miałyby prowadzić do zwiększenia poziomu bezpieczeństwa Polski".
- Można powiedzieć, że to głównie krok o charakterze politycznym - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24