Operacja miała kryptonim "Jodła". Jeszcze przed północą 12 grudnia zaczęły się zatrzymania w domach. Tylko w ciągu pierwszych dni stanu wojennego (dziś przypada 41. rocznica jego wprowadzenia) do ośrodków internowania trafiło ponad trzysta kobiet. Odizolowanie od rodzin, przyjaciół, z dala od rodzinnych miast miało być karą za działalność przeciwko komunistycznemu reżimowi. Wśród zatrzymanych, oprócz działaczek, były żony działaczy, które potraktowano jak zakładniczki, by zastraszyć czy ukarać działających w opozycji mężów. Były też kobiety z różnych zakładów pracy z całego kraju, które domagały się swoich pracowniczych praw. Niektóre niewiele wiedziały o działalności opozycyjnej, internowano je, by zastraszyć środowisko, w którym żyły i pracowały.