W takim dziwnym czasie rozwija się dzieciątko. W ciele mamy, ale bez mamy

Źródło:
TVN24
Niezwykłe narodziny Emilki. "Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją" (materiał z 22 sierpnia)
Niezwykłe narodziny Emilki. "Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją" (materiał z 22 sierpnia)
"Fakty TVN"
Niezwykłe narodziny Emilki. "Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją" (materiał z 22 sierpnia)"Fakty TVN"

- Rozumiem, że chciałaś sobie odpocząć. Pół roku minęło, a teraz pobudka, wstajemy. Najwyżej kupię ci wózek i będę cię wozić. Tylko się obudź! - pani Ania tak mówi Sylwii na ucho. - Nieba ci przychylę i zobaczysz, jaką urodziłaś piękną i zdrową córeczkę. Mówię: "córeczkę", a Sylwii ciekną łzy po policzku. Dla niej dzieci to całe jej życie - kontynuuje, a Sylwia śpi dalej, chociaż lekarze mówią na to nie sen, a stan wegetatywny.

Pani Ania to mama Sylwii. I babcia Weroniki (19 lat), Wiktorii (12), Vanessy (10), Wojtka (9), Wiktora (6) no i Emilki (1,5 miesiąca). Wszystkie dzieci mieszkają w pałacu. Tak Sylwia mówiła ze swoim mężem, Robertem, na dom, który kupili, choć to zwykły dom za Środą Śląską. Ale na tyle duży, żeby pomieścić wszystkie dzieci, które tak bardzo chcieli razem mieć.

- A ja teraz muszę być mamą i tatą. Dzieci tęsknią, płaczą, ja tęsknię, też czasem popłaczę, jak zasną - mówi Robert, karmiąc małą Emilkę. Nie chce za dużo opowiadać, bo wracanie do tego, co się stało, jest dla niego trudne. Ale jedno mówi stanowczo i pewnie. - Ja się nie poddam. Będzie dobrze, mama do nas wróci, moja Sylwia. Innego wyjścia nie widzimy.

Dzieci pani Sylwii i pana Robertaarchiwum prywatne

- Najbardziej na świecie chcę, żeby do nas wróciła. A dzieci? Boże! One by płakały, krzyczały, nawet sobie nie wyobrażam, jaka by to radość była. One tak tęsknią, że aż się serce kroi. Bawią się i nagle jedno w płacz, drugie w płacz. Pytam: czemu płaczesz? Za mamusią, mówią - opowiada pani Ania. - A jak Sylwunia wróci, to jej powiem: takiego szumu medialnego narobiłaś na cały świat! Ale się będzie śmiała. A potem będzie płakała ze szczęścia, jak dzieci zobaczy. A jeszcze potem, jak już wszyscy się przytulimy, po kolei wszystko jej opowiem, co się działo, kiedy spała.

Dzień zero

Kto by pomyślał, że piątek trzynastego może być pechowy. Na pewno nikt z tej rodziny, bo raczej przesądni nie są, to po pierwsze, a po drugie, mieli się z czego cieszyć i ostatnie cztery dni były nieco inne, od poprzednich - Sylwia ledwo co dowiedziała się, że znowu jest w ciąży. I chociaż lekarz kazał jej jeszcze chwilę poczekać z wizytą, żeby można było zrobić USG i usłyszeć bicie serca dziecka, cieszyli się bardzo. I w tej radości piątek trzynastego spędzili jak każdy inny dzień: rano krzątanina, wyjazd do Środy Śląskiej na zakupy, potem Sylwia zadzwoniła do mamy, żeby się poskarżyć na - jak to powiedziała - cholerny COVID, przez który takie pustki na półkach, jak za komuny. - To był ten czas lockdownu w marcu. Ale uspokoiłam ją. Przecież najstarsza córka, Weronika, pracuje w sklepie i jak czegoś braknie to ona kupi - mówi pani Ania. - O jakiś pierdołach pogadałyśmy i się rozłączyłyśmy. Teraz jak tak człowiek myśli, że to była nasza ostatnia rozmowa, to aż dreszcz taki. Kto by pomyślał, że się rozłączymy, a ona za kilka godzin będzie walczyć o życie?

Potem Robert zszedł do piwnicy. Sylwia w tym czasie pokroiła chleb, zrobiła kanapki, sięgnęła po nóż i nawet już zaczęła obierać zielonego ogórka, tylko coś ją zabolało. Dzieci zapamiętały, że mama krzyknęła cicho: ała, a następnie runęła na ziemię.

Pogotowie wezwał Wojtek, zdążył tylko powiedzieć ratownikom, że mama zemdlała, kiedy Robert, którego z dołu ściągnął Wiktor, przechwycił telefon. I zaczęło się czekanie. - Zaraz i do mnie zadzwonili i tylko powiedzieli: Sylwia, helikopter, respirator! Trzy słowa i krzyk, płacz. Ratownicy reanimowali ją godzinę, nie mieli już siły, myślę że nadziei też nie, ale do końca walczyli - mówi pani Ania. - I po godzinie Robert krzyknął: Sylwia wróciła! Taką ulgę odczułam. Pomyślałam: już wszystko będzie dobrze. Zabrali ją do szpitala i to w szpitalu dopiero się dowiedzieliśmy, że płuca wróciły, owszem, że oddycha, ale cały czas jest nieprzytomna. I że dalej musimy czekać.

Pani Sylwia doznała rozległego zawału w marcuarchiwum prywatne

Sylwia trafiła do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu prosto na oddział kardiologiczny w ręce zespołu ludzi, którzy mieli za zadanie przywrócić akcję jej serca po rozległym, jak się okazało, zawale. - Przyczyną zawału było zamknięcie naczynia, które doprowadza krew do mięśnia sercowego. Musieliśmy je udrożnić. Problem polegał na tym, że żeby przywrócić akcję serca, trzeba użyć promieni rentgenowskich. A nasza pacjentka w ciąży. Nasze wysiłki skupiły się więc na tym, żeby z jednej strony ratować matkę, ale z drugiej, żeby dziecko pochłonęło jak najmniejsze promieniowanie. To było najtrudniejsze i przyznam, że jeszcze nigdy mi się taki zabieg nie zdarzył. Pierwszy raz podejmowałem tak poważne decyzje dotyczące tak niskiej ciąży. Okryliśmy brzuch osłonami ołowianymi, ale do końca nie mieliśmy pewności, czy one wystarczą, żeby nie zaszkodzić dziecku - mówi lek. Robert Świątko, zastępca kierownika pracowni hemodynamiki. - I udało nam się. Tyle że zatrzymanie krążenia i niedotlenienie mózgu na tak długi czas dało negatywne skutki, że pacjentka trafiła na oddział intensywnej terapii.

Lekarze przekazali rodzinie: to stan wegetatywny. Sylwia nie ma świadomości. Nie kontaktuje się ze światem rzeczywistym. Ale jej płuca oddychają, serce po udrożnieniu pracuje, organizm trawi pokarmy, a w jej łonie rośnie dziecko.

Nie jedno, a dwa życia

- Poprosiliśmy więc kolegów ginekologów, żeby ocenili, w jakim stanie jest płód. Przecież matka przeszła reanimację, miała zatrzymaną akcję serca, potem wykonaną koronarografię - mówi Bernard Zając, lekarz kierujący oddziałem anestezjologii i intensywnej terapii.

- Zbadałem pacjentkę i okazało się, że serce płodu bije, ciąża jest żywa i że trzeba ją prowadzić - mówi Michał Wdowczyk, ginekolog i onkolog. - Czyli od teraz mieliśmy do ochrony nie jedno, a dwa życia - dodaje Bernard Zając.

- Co ja wtedy pomyślałam? Uwierzyłam im, że dziecko się da uratować. Ale cały czas się bałam: jakie ono będzie, jak się urodzi? Przecież tyle przeszło z Sylwią, ta zatrzymana przez ponad godzinę akcja serca, reanimacja, zabieg, leki. Czy to dziecko urodzi się zdrowe? - mówi pani Ania.

Pacjentka: lat 36. Wiek płodu: jedenaście tygodni. Ciąża: wysokiego ryzyka. Zwłaszcza że większość leków, które musi przyjmować, żeby być podtrzymywana w dobrym stanie, nie ma rejestracji do stosowania w ciąży i są one potencjalnie toksyczne dla dziecka. Lekarze musieli je wiec dobrze wyważyć, ustalić etapy leczenia, kroki diagnostyczne, ginekolodzy, położnicy, ale i kardiolodzy dzień i noc byli na każde wezwanie lekarzy anestezjologów, którzy prowadzili Sylwię pod kątem ogólnym. Sprawdzali: czy komuś się to już wcześniej udało? Czy ktoś gdzieś na świecie doprowadził tak wczesną, dwunastotygodniową ciążę do końca i szczęśliwie urodziło się zdrowe dziecko? Literatura medyczna o takim przypadku milczy.

Smutna i piękna

Anestezjolodzy zdecydowali, żeby wykonać Sylwii tracheotomię - musiała być wentylowana mechanicznie. Gastrostomię - żeby dało się żywić ją wprost do żołądka. Dostępy naczyniowe - żeby mogła dostawać na bieżąco leki. - Trudno uniknąć zakażeń przy takiej ilości rurek i dziurek w ciele, ale cały zespół pielęgniarski tak się starał, że było ich mniej i uniknęliśmy poważnych powikłań - mówi Bernard Zając.

Praca na intensywnej terapii jest głośna. Sprzęty niepokoją szumem, pikaniem, ale są konieczne, żeby pielęgniarki cały czas słyszały, co się dzieje z pacjentami i w razie potrzeby natychmiast mogły zainterweniować. - A do tego jeszcze koronawirus, przez który trzeba było wprowadzić restrykcje, jeśli chodzi o odwiedziny rodziny u chorych. I w takim dziwnym czasie u nas na oddziale rozwija się dzieciątko. W ciele mamy, ale bez mamy. Jedyne co słyszy, to bicie jej serca, nasze obce głosy, alarmy, dziwne dźwięki, które je cały czas otaczały - opowiada Iwona Reczka, pielęgniarka z oddziału intensywnej terapii. Poprosiła rodzinę o radyjko, a potem ustawiła włączone koło Sylwii, żeby dziecko słyszało trochę normalności. - Z niecierpliwością czekałyśmy na kolejne badania, co powie ginekolog, czy dziecko rośnie, jak rośnie, czy to będzie chłopczyk, czy dziewczynka. Traktowałyśmy to dziecko trochę jak swoje własne. Mnóstwo było w tym emocji, bo to taka smutna i piękna historia zarazem.

Będąca w stanie wegetatywnym pani Sylwia urodziła zdrową córkęarchiwum prywatne

Pielęgniarki rozmawiały z Sylwią. Przypominały jej, że jest w ciąży, że rodzina ją tak kocha, bo ciągle dzwoni i pyta jak u niej. - Przynieśli nawet swoje zdjęcie, a my je powiesiłyśmy koło łóżka Sylwii. Mamy wrażenie, że Sylwia to wszystko widziała, słyszała. Na moich oczach leciały jej łzy. Nie wiemy, na ile to było wywołane jej emocjami, a na ile stanem, ale widok tych łez, płynących z oczu mamy, do której się mówi, że ten dzidziuś tam jest, że ma się dobrze, jest nie do opisania - mówi Iwona Reczka.

Pół na pół

Sylwia i Robert parą są od piętnastego roku życia. Ona - zgrabna brunetka - przykuła jego wzrok na basenie. Upał był, a on nie umiał się powstrzymać i - jak na nastolatka przystało - złapał i wrzucił ją do wody. - Raz, a potem jeszcze raz. Śmiała się! Uśmieszek, uśmieszek, umówiliśmy się na następny dzień i tak jakoś poszło. To była pierwsza miłość - Robert lubi to wspomnienie. Dobrze pamięta też dzień ślubu. - Sylwia wyglądała przecudnie, tego nie da się zapomnieć. To piękna kobieta. Najlepsza. - On taki zakochany, a ona? Choćby i książę jakiś przyszedł, to by go nie zamieniła. Ona tylko Robert i Robert - śmieje się pani Ania.

Sylwia, mimo że piękna - nie lubiła zdjęć i nie pozwalała sobie żadnych robić. Pani Ania pokazuje jedno. Z daleka i nieostre: Sylwia ma wysoko zaczesane włosy, delikatny makijaż i różową sukienkę. - Chyba by mi łeb ukręciła, jakby wiedziała, że jej zdjęcia komukolwiek pokazuję - mówi jej matka. Dzieci nie odziedziczyły po Sylwii wstydu przed obiektywem: dzięki temu można zobaczyć, że są do niej podobne. - Ale pół na pół - zaznacza z dumą Robert.

Od początku wiedzieli, że chcą mieć dużo dzieci. Najpierw planowali piątkę. Ale kiedy Wiktor, piąte dziecko, robił się coraz większy, pomyśleli: a może fajnie by było mieć jeszcze córeczkę? Z ciąży ucieszyli się bardzo - jeszcze wspólnie. Kiedy Robert dowiedział się, że w brzuchu jego żony rozwija się dziewczynka - wiedział, że tak chciała Sylwia. Chciała mieć jeszcze Emilkę.

- A my sprawdzałyśmy, czy Sylwii rośnie brzuch. Jaka to była radość, jak zobaczyłyśmy że coś tam się zmienia! Układałyśmy jej poduszki, byłyśmy wyjątkowo delikatne w czasie kąpieli. Dawałyśmy takie pieszczotliwe gesty, trzymałyśmy za rękę, głaskałyśmy. Ona przecież nie mogła tego robić, a my chciałyśmy stworzyć Emilce i mamie odrobinę normalności - opowiada Iwona Reczka. - A najbardziej fascynujące było to, jak przykładałyśmy ręce i czekałyśmy na ruch, znak od Emilki, że tam jest, że rozrabia. Chociaż to bardzo grzeczne dziecko, nie dawała mamie specjalnie popalić i była bardzo delikatna.

Sylwia, obudź się!

Kiedy rodzina mogła już wchodzić na oddział, odetchnęły z ulgą. Dziecko usłyszy znajome głosy. - Wchodziliśmy na salę, a pielęgniarki pokrzykiwały: Sylwia, obudź się, mama przyszła! A ja się rozglądałam i mówiłam: Sylwia, ale ty masz tu koleżanek, jakie ci warkocze piękne zaplotły, jak cię ubrały! Nie mogłam sobie lepszej opieki wyobrazić: lekarze, pielęgniarki, wszyscy: aniołowie - mówi pani Ania.

Ale mimo tak dobrej opieki, pani Ania się bała - o córkę, o wnuczkę. Mogła przeczytać historie lekarzy, którzy walczyli o utrzymanie ciąż. Nigdy walka nie była aż tak długa, a ciąża tak młoda, za to zawsze dzieci były wcześniakami, wymagającymi pomocy. Dziennikarze z całego świata opisywali historię małej Nikoli, dziecka, które w łonie swojej matki przeżyło wypadek samochodowy. Kobieta, która zapadła w śpiączkę, była w 14. tygodniu ciąży, a dzięki lekarzom z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi kilkanaście tygodni później przez cesarskie cięcie urodziła córkę. Wcześniaka: ważącego 850 gramów, który na oddziale pod opieką neonatologów musiał spędzić kolejne trzy miesiące.

Podobna historia miała miejsce w krakowskim Szpitalu Uniwersyteckim. Dziewczynka, urodzona 56 dni po śmierci mózgu swojej matki - kobieta miała wypadek, będąc w 20. tygodniu ciąży - miała słabe mięśnie, układ oddechowy i płuca.

Międzynarodowe media opisywały też przypadek Salvadora, chłopca, który urodził się w 32. tygodniu w bardzo dobrej kondycji, mimo że jego matka przeżyła na tyle poważny atak astmy że przez resztę ciąży była nieprzytomna. Stało się to jednak w 19. tygodniu ciąży - czyli dwa miesiące później niż w przypadku Sylwii.

Pan Robert z córką po jej narodzinacharchiwum prywatne

W czeskim Brnie, również dziewczynka, urodziła się po 117 dniach od momentu, kiedy mózg jej matki - będącej wtedy w 15. tygodniu ciąży - przestał pracować z powodu udaru. I to jedna z najdłuższych opisanych ciąż, utrzymywanych przy stanie wegetatywnym matki. Czy w przypadku Sylwii uda się wydłużyć ten czas jeszcze o miesiąc, żeby na świat przyszło zdrowe dziecko?

Nie tylko pani Ania się bała. Wszyscy lekarze czytali opisy podobnych historii i czekali do końcówki drugiego trymestru ciąży Sylwii. - Wcześniej, do dwudziestego tygodnia, płód nie jest w stanie przeżyć poza organizmem matki. Umiera. Dochodzi do poronienia. Liczyliśmy się z tym, że mimo naszych wysiłków może do tego dojść. Ale co, jeżeli urodzi się później, kiedy przekroczy magiczną granicę 500 gramów? Baliśmy się tego momentu, że - przy licznych powikłaniach matki - dojdzie do przedwczesnego porodu w okolicach dwudziestego czwartego, piątego tygodnia i będziemy mieć skrajnego wcześniaka. I co wtedy? I matka i dziecko w ciężkim stanie? To dopiero jest obciążenie. Ale wzięliśmy to ryzyko na siebie. To był najbardziej stresujący moment. I znowu: okazało się, że wszystko poszło dobrze - mówi Michał Wdowczyk.

A pani Ania, Robert, Weronika, Wiktoria, Vanessa, Wojtek, Wiktor, czekali dalej. Tuż przed setnym dniem, który minął od feralnego piątku trzynastego, pani Ania przyszła opowiedzieć Sylwii o dzieciach. - To było tuż po zakończeniu szkoły. Powiedziałam: Sylwia! Możesz być dumna z dzieciaków, zdały wszystkie pięknie do następnych klas! Mówię to, a w jej oczach stają łzy - mówi kobieta. - I potem ciągle tak było: mówię, że Vanessa miała komunię, łzy. Mówię, że Emilka jest dzielna i się pięknie rozwija, znowu łzy.

Niezwykłe narodziny Emilki. "Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją" >>>

I choć naukowe podejście jest tu surowe i łzy człowieka, który przeszedł śmierć mózgu, tłumaczy reakcjami fizjologicznymi, niektórzy lekarze zaznaczają, że nigdy do końca nie wiadomo, czy i co taki pacjent czuje. Rodzina jest pewna, że Sylwia ich słyszy. - I wszystko rozumie. Dlatego jej opowiadam co u nas, co dzieciaki zrobiły. Żeby wiedziała co u nas - mówi Robert.

- Ale tak naprawdę, mimo wysiłków rodziny, to dziecko całe swoje prenatalne życie spędziło na OIOM-ie. Jakie bodźce do niego docierały? Pikanie maszyn, hałasy pomp infuzyjnych, elektroniczne odgłosy serc, rozmowy personelu i tyle. Normalnie matka mówi do dziecka, głaszcze brzuch, przewraca się z boku na bok, dostarcza jakiś impulsów zewnętrznych. A tu nic - mówi Michał Wdowczyk.

158 dzień od dnia zero

To on jako pierwszy zobaczył bijące serce Emilki i również on, dwadzieścia dwa tygodnie później, ze względu na słabnące serce matki szybciej niż na początku planowali, 17 sierpnia podjął decyzję o cięciu cesarskim. - To było bardzo duże przeżycie. Zabieg przeprowadziliśmy na centralnym bloku operacyjnym, a nie tam, gdzie zazwyczaj robione są cięcia, bo baliśmy się, że w związku z powikłaniami, które mogą wystąpić, nie skończy się tylko na cesarce, ale może nas czekać duża operacja. Zespół był większy niż normalnie. Na sali było trzech ginekologów - opowiada Michał Wdowczyk. - Normalnie przy takich porodach wszyscy się krzątają, pacjentka jest przytomna, coś mówi, dochodzi do cięcia, wydobywane jest dziecko, które zaczyna płakać, pacjentka to słyszy, ulega emocjom, sama zaczyna płakać i wszystkim na sali się zaczyna udzielać ten nastrój cudu narodzin. A tu? Cisza. Tylko pikanie maszyn. Wyjmujemy dziewczynkę, zaczyna płakać, widać że fajne, żywotne dziecko. A matka dalej nieprzytomna.

Zdrowa dziewczynka została oceniona na 10 punktów w skali Apgar. Zamiast w ramiona mamy - trafiła do taty, który od początku kangurował noworodka. Położna zapamiętała wielkie wzruszenie Roberta, który cieszył się, że udało się niemożliwe. Bardzo chciała, żeby dziewczynka, której mama nie mogła przytulić, nic do niej powiedzieć, miała jednak coś, co było tylko ich dwóch: Emilki i Sylwii. Odbiła więc ślady dłoni obu, matki i córki, na kartce, którą dała potem wzruszonemu Robertowi.

Odcisk dłoni pani Sylwii i córki Emilki na kartcearchiwum prywatne

- To jest cud! Aż się wierzyć nie chce, po tym wszystkim co przeszła, że jest taka zdrowa. I śliczna! Miny robi jak nasza Sylwusia. I już gadać coś zaczyna do siebie. Anioł nie dziecko. Naje się, poleży. Noce już całe potrafi przespać. Na badaniach kontrolnych pani doktor powiedziała, że daje jej szóstkę z koroną, tak się pięknie rozwija - opowiada pani Ania, babcia już teraz półtoramiesięcznej Emilki. - Jesteśmy tak wdzięczni całemu personelowi szpitala. Lekarzom z patologii noworodka, intensywnej terapii noworodków i wcześniaków, położnym, ginekologom, neonatologom, anestezjologom z oiomu i paniom pielęgniarkom, kardiologom, całemu blokowi operacyjnemu, epidemiologom, całemu tabunowi ludzi, którzy pracowali, żeby Emilka mogła się urodzić. Kiedy przyjechałam, żeby im podziękować wszystkim, trzy pielęgniarki płakały razem ze mną ze wzruszenia.

- I mnie odwiedziły. I muszę powiedzieć, że Emilka to naprawdę przepiękna, zdrowa dziewczynka - mówi prof. dr hab. Wojciech Witkiewicz, dyrektor szpitala.

Emilka została oceniona na 10 punktów w skali Apgararchiwum prywatne

W pałacu makaron

A w pałacu życie wygląda teraz tak: Robert poi Emilkę z butelki, a poza tym: sprząta, pierze, prasuje. I gotuje dzieciakom co sobie zażyczą na obiad, a że życzą sobie najczęściej makaron, to dostają. - A ja? Mi to wszystko smakuje, ja wszystkożerny jestem - mówi. - Dzieci są szczęśliwe, że mamy Emilkę w domu, ale i nieszczęśliwe, bo ciągle tęsknią za mamą.

Zrezygnował z pracy w budowlance, żeby móc zająć się domem. Kiedy go zapytać, jak wiąże koniec z końcem, mówi: radzimy sobie. Pięćsetki na dzieci, zasiłek macierzyński. Ale pani Ania doskonale wie jak mu trudno, mimo pomocy rodziny. Dlatego uruchomiła internetową zbiórkę pieniędzy.

Link do zbiórki >>>

- Największy dramat matki to patrzenie na cierpienie dziecka, nie znam gorszego bólu. Gdy dziecko choruje, rodzic cierpi podwójnie, walcząc z własnym lękiem o dalsze losy dziecka i łącząc się z nim w bólu - napisała na stronie zbiórki, a Robert dodał od siebie: - Utrzymanie szóstki dzieci to wyzwanie, gdy obecny jest tylko jeden rodzic. Nie wiemy jak dziękować za wsparcie finansowe, ale równie istotne wsparcie, jakie mi i mojej rodzinie dajecie swoimi komentarzami i słowami otuchy. Myślimy o każdej osobie, która nam pomaga i życzymy wszystkiego co najlepsze.

Pan Robert z córką Emiliąarchiwum prywatne

Pieniądze rodzinie są potrzebne też na opiekę nad Sylwią, która po siedmiu miesiącach opuściła Wojewódzki Szpital Specjalistyczny przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu i trafiła do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Miliczu. Dopóki Sylwia nie zostanie ubezwłasnowolniona - cały czas czekają na decyzję sądu - NFZ nie pokrywa żadnych kosztów pobytu, rodzina musi więc z własnej kieszeni płacić trzy tysiące złotych miesięcznie, a dodatkowo zapewnić środki higieny. Ale pani Ani bardzo zależało, żeby Sylwia trafiła właśnie tu - pod dobrą opiekę. - Mamy tu grupę niezwykłych pielęgniarek, wrażliwych, empatycznych, oddanych pacjentom. Nie każdy był w stanie sprostać warunkom pracy w takim miejscu jak ZOL. Tu próżno oczekiwać dialogu - do naszych pacjentów mówimy, ufając, że nas słyszą albo chociaż czują, ale nie odpowiadają. Tu trzeba wyobrazić sobie odczucia chorego, reagować na to, czego on sam nie może powiedzieć ani wskazać gestem czy mimiką - mówi Barbara Dominik-Doganowska, rzecznik prasowy Milickiego Centrum Medycznego.

Z powodu pandemii i dla bezpieczeństwa podopiecznych ZOL-u odwiedziny zostały zawieszone. Rodzina ostatni raz widziała Sylwię, kiedy ta karetką wyjeżdżała z wrocławskiego szpitala. - To było o 9 rano, zastanawiałam się: jak Robert z małym dzieckiem da radę być na czas we Wrocławiu o takiej godzinie, przecież to czas korków. Ale był punktualnie. On naprawdę kocha tę naszą Sylwunię - mówi pani Ania. - Lekarze niestety nie dają nam nadziei. Ale ja sobie myślę, że Sylwia tak bardzo dla Emilki walczyła, że teraz da radę zawalczyć o siebie - mówi pani Ania.

- Mi jest ciężko o tym wszystkim mówić. Ja mogę tylko jedno powiedzieć: Sylwia, tylko się obudź - mówi Robert z Emilką na rękach.

Autorka/Autor:Olga Mildyn

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne

Pozostałe wiadomości

Francuskie ministerstwo spraw wewnętrznych podało ostateczne wyniki pierwszej tury wyborów parlamentarnych. Wygrało ją skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe.

Są ostateczne wyniki pierwszej tury wyborów we Francji

Są ostateczne wyniki pierwszej tury wyborów we Francji

Źródło:
Reuters

Sąd Rejonowy w Kościerzynie wystawił list gończy za byłym senatorem Prawa i Sprawiedliwości Waldemarem Bonkowskim. Mężczyzna został skazany na trzy miesiące pozbawienia wolności za znęcanie się nad psem i do tej pory nie zgłosił się do odbycia kary. List gończy obejmuje terytorium całego kraju.

Były senator PiS ścigany listem gończym

Były senator PiS ścigany listem gończym

Źródło:
tvn24.pl

Jarosław Kaczyński w 2019 roku napisał list do Zbigniewa Ziobry, w którym zwrócił się o "natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej" - podała "Gazeta Wyborcza", przytaczając treść listu. Ostrzegał, że przypadki nieprawidłowości "mogą przynieść fatalne skutki z punktu widzenia przebiegu kampanii".

Kaczyński pisał do Ziobry w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Ostrzegał przed "fatalnymi skutkami"

Kaczyński pisał do Ziobry w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Ostrzegał przed "fatalnymi skutkami"

Źródło:
"Gazeta Wyborcza"

Są pierwsze komentarze po wygranych przez skrajną prawicę wyborach parlamentarnych we Francji. "Jest to więcej niż zły wynik dla prezydenta Emmanuela Macrona i jego politycznej marki reformistycznego centryzmu" - ocenił "Financial Times". "To, co się odbywa, to nie dramat - co oznaczałoby walkę dobra ze złem. To jest w ścisłym sensie tego słowa tragedia, gdy przeznaczenie, które każe wam wybierać, oferuje wam same złe wybory" - podkreśla francuski dziennik "Le Figaro".

Zjednoczenie Narodowe wygrywa wybory we Francji. Pierwsze reakcje i komentarze

Zjednoczenie Narodowe wygrywa wybory we Francji. Pierwsze reakcje i komentarze

Źródło:
PAP

Jordan Bardella to jeden z autorów sukcesu francuskiej skrajnej prawicy w niedzielnych wyborach i trwającego od kilku tygodni "trzęsienia ziemi" na scenie politycznej we Francji. Ten zaledwie 28-letni polityk jest szefem Zjednoczenia Narodowego, ugrupowania, które w głosowaniu kolejny raz zdeklasowało partię Emmanuela Macrona oraz kandydatem na premiera. Co kryje się za skutecznością Bardelli?

"Chłopak z sąsiedztwa" z wytrenowanym uśmiechem wstrząsnął Francją. Kim jest Jordan Bardella

"Chłopak z sąsiedztwa" z wytrenowanym uśmiechem wstrząsnął Francją. Kim jest Jordan Bardella

Aktualizacja:
Źródło:
France24, Politico, Euronews, tvn24.pl

Najlepiej pytać autora albo osoby, które znają ten list, bo ja go nie znam - powiedział były szef kancelarii premiera Michał Dworczyk (PiS), pytany o list Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry z 2019 roku, w którym prezes PiS zwrócił się o "natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej".

List Kaczyńskiego, funkcjonowanie Funduszu Sprawiedliwości. Dworczyk: ja takiej wiedzy nie miałem

List Kaczyńskiego, funkcjonowanie Funduszu Sprawiedliwości. Dworczyk: ja takiej wiedzy nie miałem

Źródło:
TVN24

Zbigniew Ziobro został wezwany na poniedziałek na przesłuchanie przed sejmową komisją śledczą do spraw inwigilacji Pegasusem. Szefowa komisji przekazała rano, że wpłynęło zwolnienie od Ziobry i nie stawi się on przed komisją. Będzie wyznaczony nowy termin.

Ziobro wezwany na przesłuchanie. Szefowa komisji: wpłynęło zwolnienie

Ziobro wezwany na przesłuchanie. Szefowa komisji: wpłynęło zwolnienie

Źródło:
PAP

Najwyższa Izba Kontroli przeanalizowała kampanie z czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem kontrolerów kancelaria premiera Mateusza Morawieckiego niecelowo i niegospodarnie wydała niemal siedem milionów złotych na kampanię w sprawie podwyżki świadczenia 800 plus. Sprawę opisuje w poniedziałek "Rzeczpospolita".

Przy 800 plus złamano prawo? Są poważne zastrzeżenia

Przy 800 plus złamano prawo? Są poważne zastrzeżenia

Źródło:
PAP, "Rzeczpospolita"

Tragiczny wypadek w Bilczycach w Małopolsce. Samochód osobowy wjechał w rowerzystkę przewożącą pięcioletnią córkę. 40-latka zginęła na miejscu, dziewczynka w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Dwie osoby podróżujące samochodem zostały zatrzymane.

Matka zginęła na miejscu. Jej pięcioletnia córka walczy o życie

Matka zginęła na miejscu. Jej pięcioletnia córka walczy o życie

Źródło:
tvn24.pl

Młody mężczyzna utonął w Dunajcu. Jego ciało służby wydobyły w niedzielę wieczorem w miejscowości Błonie w Małopolsce.

22-latek wskoczył z kolegą do Dunajca i już nie wypłynął

22-latek wskoczył z kolegą do Dunajca i już nie wypłynął

Źródło:
tvn24.pl

Drogowa rewolucja w stolicy. Od dziś w Warszawie obowiązuje Strefa Czystego Transportu (SCT). Zakazy wjazdu niektórych aut obejmują większość Śródmieścia i fragmenty otaczających je dzielnic. W ten sposób miasto chce ograniczyć ilość zanieczyszczeń powietrza i poprawić stan zdrowia mieszkańców.

W Warszawie od dziś działa Strefa Czystego Transportu.

W Warszawie od dziś działa Strefa Czystego Transportu.

Źródło:
PAP

Korek utworzył się w porannym szczycie na Wisłostradzie. Jezdnię zablokowali aktywiści z Ostatniego Pokolenia. Utrudnienia trwały około pół godziny.

Usiedli na jezdni, blokowali ruch na Wisłostradzie

Usiedli na jezdni, blokowali ruch na Wisłostradzie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na drodze krajowej numer 15 w Małej Nieszawce (województwo kujawsko-pomorskie) doszło do śmiertelnego wypadku. Bus przewożący pasażerów zderzył się czołowo z samochodem osobowym. Jedna osoba zginęła.

Bus zderzył się z osobówką. Nie żyje jedna osoba

Bus zderzył się z osobówką. Nie żyje jedna osoba

Źródło:
tvn24.pl

Wielotysięczny tłum zebrał się w niedzielę wieczorem na paryskim placu Republiki i protestował przeciwko skrajnej prawicy. W nocy manifestacja rozlała się po ulicach francuskiej stolicy. Według oficjalnych wyników, które w poniedziałek rano opublikowało MSW w Paryżu, pierwszą turę wyborów wygrało Zjednoczenie Narodowe.

Niespokojna powyborcza noc w Paryżu. Zamieszki na ulicach

Niespokojna powyborcza noc w Paryżu. Zamieszki na ulicach

Źródło:
Reuters, PAP
"Nie ma chleba, będziemy jeść turystów"

"Nie ma chleba, będziemy jeść turystów"

Premium

Paulina Matysiak powiedziała, że nie zmieniła swoich poglądów, "nie skręciła w prawo" i "nikt nie złamie jej kręgosłupa". Polityczka partii Razem zadeklarowała, że nie odstąpi od współtworzonego przez nią ruchu społecznego "Tak dla rozwoju", który buduje razem z posłem PiS Marcinem Horałą.

Matysiak: nikt nie złamie mi kręgosłupa, nie żałuję swojej decyzji

Matysiak: nikt nie złamie mi kręgosłupa, nie żałuję swojej decyzji

Źródło:
PAP

Beryl, pierwszy w tym sezonie huragan na Atlantyku, zmierza w stronę karaibskich wysp. Jak podało Narodowe Centrum Huraganów, żywioł w pewnym momencie osiągnął czwartą kategorię i prędkość wiatru rzędu 215 kilometrów na godzinę. Na wyspach trwają gorączkowe przygotowania przed uderzeniem huraganu.

Huragan Beryl niesie "katastrofalne szkody". Za kilka godzin uderzy w ląd

Huragan Beryl niesie "katastrofalne szkody". Za kilka godzin uderzy w ląd

Źródło:
PAP, Reuters, NOAA

Silne burze przechodziły w niedzielę nad Polską, powodując poważne zniszczenia. Szczególnie niebezpiecznie było w pasie od Pomorza po Opolszczyznę, gdzie obowiązywały alarmy trzeciego stopnia. Wiatr przewracał drzewa i zrywał dachy. Niebezpiecznie było również w poniedziałkową noc.

Nawałnice w Polsce. Ranni, pozrywane dachy, drzewa na torach i samochodach

Nawałnice w Polsce. Ranni, pozrywane dachy, drzewa na torach i samochodach

Aktualizacja:
Źródło:
Kontakt 24, tvnmeteo.pl, PAP, TVN24

Na Jeziorze Nyskim na Opolszczyźnie konieczna była ewakuacja osób znajdujących się w wodzie podczas silnej burzy z porywistym wiatrem i obfitymi opadami deszczu. W porę z pomocą ruszyli ratownicy Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Akcja ratunkowa na Jeziorze Nyskim. Ewakuowano kąpiących się

Akcja ratunkowa na Jeziorze Nyskim. Ewakuowano kąpiących się

Źródło:
tvn24.pl

859 dni temu rozpoczęła się inwazja Rosji na Ukrainę. Prezydent Ukrainy w wywiadzie, którego fragmenty cytuje w niedzielę Ukraińska Prawda, oświadczył, że na dzisiaj widzi tylko jeden model negocjacji z Władimirem Putinem. Chodzi o trójstronne porozumienie z pośrednikami, które było zawarte w przypadku tak zwanego korytarza zbożowego na Morzu Czarnym. Oto, co wydarzyło się w Ukrainie i wokół niej w ciągu ostatniej doby.

Ukraina. Najważniejsze wydarzenia ostatnich godzin

Ukraina. Najważniejsze wydarzenia ostatnich godzin

Źródło:
PAP

Rosjanie zakłócali sygnał GPS w setkach lotów brytyjskich Królewskich Sił Powietrznych (RAF) przelatujących nad Europą Wschodnią. Tak wynika z analizy przeprowadzonej przez "The Sunday Telegraph". Zakłócenia miały miejsce w więcej niż co czwartym locie transportowym i obserwacyjnym w pierwszych czterech miesiącach 2024 roku.

Rosjanie zakłócali sygnał GPS w lotach brytyjskich Królewskich Sił Powietrznych

Rosjanie zakłócali sygnał GPS w lotach brytyjskich Królewskich Sił Powietrznych

Źródło:
PAP

Marine Le Pen, liderka Zjednoczenia Narodowego, skomentowała wyniki niedzielnej pierwszej tury wyborów parlamentarnych we Francji. - Francuzi jednoznacznie poświadczyli, że chcą coś zmienić - stwierdziła. Prezydent Emmanuel Macron przekazał, że potrzebne jest "demokratyczne i republikańskie" zjednoczenie przed drugą turą.

Marine Le Pen i Jordan Bardella zabierają głos

Marine Le Pen i Jordan Bardella zabierają głos

Źródło:
Reuters, PAP

Francuzi zagłosowali w wyborach parlamentarnych. W Małopolsce doszło do tragicznego wypadku, nie żyje matka, a córka walczy o życie. Polscy siatkarze zdobyli brązowy medal Ligi Narodów. Hiszpanie i Anglicy awansowali do ćwierćfinałów Euro 2024. Oto pięć rzeczy, które warto wiedzieć w poniedziałek 1 lipca.

Pięć rzeczy, które warto wiedzieć w poniedziałek 1 lipca

Pięć rzeczy, które warto wiedzieć w poniedziałek 1 lipca

Źródło:
tvn24.pl, TVN24, PAP

Policjanci z Woli zatrzymali mężczyznę, który jechał autem bez zapiętych pasów. W samochodzie oraz w mieszkaniu zatrzymanego znaleźli marihuanę, mefedron, amfetaminę i ecstasy. Podejrzany usłyszał zarzut posiadania środków odurzających i substancji psychotropowych.

Zatrzymali go, bo nie miał zapiętych pasów. To był początek jego problemów

Zatrzymali go, bo nie miał zapiętych pasów. To był początek jego problemów

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Szczęśliwym finałem zakończyły się poszukiwania zaginionej 25-latki spod Wyszkowa. Kobieta poinformowała rodzinę o tym, że wyjeżdża do Grecji do swojego partnera. Przez miesiąc nie było z nią kontaktu.

Rodzinie powiedziała, że wyjeżdża do partnera do Grecji. Finał poszukiwań zaginionej 25-latki

Rodzinie powiedziała, że wyjeżdża do partnera do Grecji. Finał poszukiwań zaginionej 25-latki

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Rejon miejscowości Awdijiwka i Pokrowsk w obwodzie donieckim był w ostatnich dniach głównym celem rosyjskich działań zbrojnych w Ukrainie i prawdopodobnie pozostanie tak w najbliższym tygodniu - przekazało w niedzielę brytyjskie ministerstwo obrony.

Brytyjski wywiad o "głównym celu rosyjskich wysiłków"

Brytyjski wywiad o "głównym celu rosyjskich wysiłków"

Źródło:
PAP

Poszukiwania 19-latka, który zaginął w połowie czerwca na hiszpańskiej Teneryfie, zostały zakończone - poinformowała w niedzielę policja. Ostatnim dniem akcji była sobota.

Koniec poszukiwań zaginionego na Teneryfie 19-latka. Sprawa "nadal otwarta"

Koniec poszukiwań zaginionego na Teneryfie 19-latka. Sprawa "nadal otwarta"

Źródło:
BBC, tvn24.pl

Niezapowiedziany sprawdzian kondycji strażaków skończył się interwencją medyczną. Sześciu z 11 ćwiczących źle się poczuło, dwóch z nich trafiło do szpitala. Są już w domu, a komenda wyjaśnia, co się stało.

Sprawdzali kondycję bojową strażaków. Połowa zasłabła, dwóch trafiło do szpitala

Sprawdzali kondycję bojową strażaków. Połowa zasłabła, dwóch trafiło do szpitala

Źródło:
tvn24.pl

Po upalnym weekendzie temperatura spadnie nawet o kilkanaście stopni. Jak pogoda czeka nas w pierwszej połowie lipca? Sprawdź długoterminową prognozę pogody na 16 dni przygotowaną przez Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: nagły koniec piekielnego upału

Pogoda na 16 dni: nagły koniec piekielnego upału

Źródło:
tvnmeteo.pl
Narkotyczna zemsta Chin. Fentanyl nie bierze się znikąd

Narkotyczna zemsta Chin. Fentanyl nie bierze się znikąd

Źródło:
tvn24.pl
Premium

W Thionville w północno-wschodniej Francji doszło w nocy z soboty na niedzielę do strzelaniny. Miało to miejsce podczas przyjęcia weselnego. Trzech uzbrojonych mężczyzn otworzyło ogień w stronę gości. Jedna osoba zginęła, pięć zostało rannych, sprawcy uciekli z miejsca zdarzenia. Według policji atak był formą wyrównania rachunków między handlarzami narkotyków.

Podjechali do gości weselnych i otworzyli ogień. Jedna osoba nie żyje, kilkoro rannych

Podjechali do gości weselnych i otworzyli ogień. Jedna osoba nie żyje, kilkoro rannych

Źródło:
AFP, RFI

Amerykańscy pianiści Christian Sands i Emmet Cohen to dwa największe nazwiska w programie tegorocznego Jazzu Na Starówce. Będzie też szeroka prezentacja polskiego jazzowego mainstreamu. Tradycyjnie nie zabraknie gości z Austrii i Włoch. Festiwal rozpoczyna się w przyszłym tygodniu.

Z nowojorskiego mieszkania grał dla milionów słuchaczy. Wystąpi na Starówce

Z nowojorskiego mieszkania grał dla milionów słuchaczy. Wystąpi na Starówce

Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Król Zanzibaru" to dokument dostępny na platformie Max, opowiadający historię Polaka, który szybko rozwinął hotelowe imperium na afrykańskiej wyspie. W pewnym momencie jednak sieć zbankrutowała, a turyści zostali pozbawieni wakacji, zaś pracownicy pensji. - Grup oszukanych przez Wojtka było wiele - podkreślała we "Wstajesz i weekend" dziennikarka śledcza Agnieszką Szwajgier. O współpracy z Wojtkiem z Zanzibaru opowiadał również oszukany przez niego dziennikarz Żelisław Żyżyński.

Genialny wizjoner czy sprytny oszust? "Król Zanzibaru" na platformie Max

Genialny wizjoner czy sprytny oszust? "Król Zanzibaru" na platformie Max

Źródło:
tvn24.pl

Dwadzieścia książek reprezentujących różne gatunki literackie znalazło się na liście nominowanych do 28. edycji Nagrody Literackiej Nike, przyznawanej za najlepszą książkę roku. Finalistów poznamy na początku września.

Nominowani do Nagrody Literackiej Nike. Jeden gatunek szczególnie doceniony

Nominowani do Nagrody Literackiej Nike. Jeden gatunek szczególnie doceniony

Źródło:
PAP