Warszawska prokuratura umorzyła śledztwo ws. domniemanego nadużycia władzy przez byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego podczas operacji Biura w sprawie tzw. willi Kwaśniewskich. Powodem tej decyzji było nieuchylenie obecnemu posłowi PIS immunitetu przez Sejm.
W piątek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur potwierdziła informacje "Gazety Wyborczej" o umorzeniu śledztwa wobec Kamińskiego. Stało się to jeszcze 29 lipca (o czym wtedy nie informowano).
Decyzja jest nieprawomocna. Może się od niej odwołać sześć osób uznanych za pokrzywdzonych działaniami CBA. Są wśród nich b. prezydent Aleksander Kwaśniewski i jego żona.
Trwa śledztwo przeciw trzem innym b. funkcjonariuszom CBA podejrzanym o przekroczenie uprawnień: Grzegorzowi P., Mirosławowi G. i Tomaszowi Kaczmarkowi (ten niezrzeszony dziś poseł sam zrezygnował z immunitetu).
Według Mazur śledztwo to zakończy się do końca roku.
Niejawne zarzuty
Dotychczas prokuratura nie ujawniła szczegółowych zarzutów wobec Kamińskiego i pozostałych. Gdy w 2013 r. występowała ona do Sejmu o uchylenie immunitetów Kamińskiego i Kaczmarka, pisała jedynie o "nierzetelnych informacjach", które - jak ustalono w śledztwie - miały się znaleźć we wnioskach do sądu i Prokuratora Generalnego o zgodę na działania operacyjne CBA z lat 2007-2009. Zarzuty dotyczyły przekroczenia uprawnień służbowych (za co grozi do 3 lat więzienia) w ramach czynności operacyjnych oraz "tworzenia fałszywych dowodów lub innych podstępnych zabiegów" w celu ścigania określonej osoby (takie samo zagrożenie).
- Działaliśmy legalnie, kierowaliśmy się interesem publicznym - twierdzili w 2013 r. Kamiński i Kaczmarek, odnosząc się do wniosku ws. ich immunitetów. W czerwcu br. Sejm nie zgodził się na pociągnięcie Kamińskiego do odpowiedzialności. Wśród głosujących przeciwko wnioskowi prokuratury było 7 posłów PO, a 16 wstrzymało się od głosu.
Bezprawna inwigilacja?
W piątek, opisując uzasadnienie umorzenia, "GW" podała, że Kamiński mimo "braku prawnych i faktycznych podstaw" miał zlecać agentom inwigilację otoczenia pary prezydenckiej i być może także ich samych. Kamiński miał też naruszyć ustawę o CBA, która pozwala służbom na zakładanie podsłuchów bez zgody sądu w "sytuacjach niecierpiących zwłoki". A takich sytuacji w tej sprawie według prokuratury nie było - twierdzi "GW". Ponadto szef CBA miał wprowadzać w błąd sądy i prokuratora generalnego, informując, że pieniądze na dom w Kazimierzu Kwaśniewscy uzyskali z przestępstwa - a nie miał na to dowodów, podobnie jak na to, że dom do nich należy.
Według informacji "GW", Kamiński zaczął tajną operację, choć nie miał "wiarygodnych informacji o przestępstwie", a "kontrolowany zakup" willi przez agentów CBA przeprowadził, nie mając do tego podstaw, jako że dom nie pochodził z przestępstwa. Zakup kontrolowany może dotyczyć tylko np. narkotyków, broni, fałszywych pieniędzy czy kradzionych rzeczy. "Tymczasem agent Tomek kupił legalnie willę za pośrednictwem notariusza, licząc, że pieniądze za nią trafią do Jolanty Kwaśniewskiej. Tak się nie stało" - napisała "GW".
Mazur powiedziała, że prokuratura nie udostępniała "GW" treści uzasadnienia o umorzeniu, które nie podlega udostępnieniu, skoro decyzja jest nieprawomocna. Dodała, że jego część jest niejawna.
Dom w Kazimierzu
W 2010 r. szef CBA Paweł Wojtunik złożył doniesienie o podejrzeniu nadużycia władzy i nielegalności działań operacyjnych CBA w związku z zakupem willi w Kazimierzu w 2009 r. Jak pisała "GW", CBA kupiło dom w Kazimierzu. Celem biura było udowodnienie, że Kwaśniewscy kupili dom na podstawioną osobę. Agent Tomek za nieruchomość wartą 1,6 mln zł miał oferować dwa razy więcej, licząc, że pieniądze trafią do Kwaśniewskich. Ale w lipcu 2009 r. akcja została przerwana, bo pośredniczący w transakcji Jan J. wyjął część należności (1,5 mln zł) z torby, w której był nadajnik mający namierzyć, gdzie pieniądze zostaną zawiezione. Po publikacji Kamiński mówił, że część podanych w artykule informacji jest "absolutnie nieprawdziwa".
W 2010 r. katowicka prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie legalności majątku Kwaśniewskich, stwierdzając, że dom w Kazimierzu nigdy nie był własnością byłego prezydenta i jego małżonki.
W czerwcu PiS złożyło wniosek o powołanie sejmowej komisji śledczej do zbadania sprawy majątku Kwaśniewskich.
Agent Tomek i Weronika Marczuk
Śledztwo praskiej prokuratury dotyczy też działań CBA wobec Weroniki Marczuk i b. prezesa Wydawnictw Naukowo-Technicznych Bogusława Seredyńskiego. Mazur mówiła w 2013 r., że w jednym przypadku osobę upojono alkoholem, po czym namawiano ją do przyjęcia korzyści majątkowej, choć ta osoba tego nie żądała ani się na to nie zgadzała.
Wiadomo, że chodzi o Seredyńskiego, któremu w br. sąd przyznał 190 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia od państwa za bezpodstawne zatrzymanie w 2009 r. Mówił on w sądzie, że odmówił przyjęcia pieniędzy od dwóch udających biznesmenów agentów CBA, w tym Kaczmarka. W końcu podrzucili mu - jak mówił - 10 tys. euro po upojeniu go alkoholem w jego mieszkaniu. Po tym zażądał od nich spisania umowy na taką - jak się tłumaczyli - "pożyczkę". - Zgodzili się, ale zamiast nich przybyło do mnie CBA, by mnie zatrzymać - dodał.
"Afera gruntowa"
Od kwietnia 2013 r. w stołecznym sądzie trwa proces Kamińskiego i jego trzech podwładnych z CBA, oskarżonych o nadużycia prawa przy prowadzeniu przez CBA "afery gruntowej" w 2007 r.
- To, co robiło CBA, nie było zgodne z interesem ówczesnej koalicji rządzącej, ale interes polityczny rządzących nas nie interesował. Nas interesowała walka z korupcją na szczytach władzy, to był nasz obowiązek - mówił Kamiński, któremu grozi do 8 lat więzienia.
Autor: pk//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24