To kompromitujące, że minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak i wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński, odpowiadający za służby mundurowe, najwyraźniej nic nie robili w sprawie śmierci Igora Stachowiaka. Po roku byli jak dzieci we mgle - mówił w "Kropce nad i" były premier Włodzimierz Cimoszewicz.
- Straszna jest śmierć tego człowieka skatowanego tak okrutnie. Niestety, widzieliśmy to - powiedział.
Jak dodał, jest "kompromitujące", że minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak i wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński, odpowiadający za służby mundurowe, "najwyraźniej nic nie robili, bo po roku byli jak dzieci we mgle". - Nawiasem mówiąc, komendant główny policji też - dodał. - To wszystko kompromituje tych dżentelmenów w stopniu skrajnym - ocenił były premier.
"A u was biją murzynów"
Cimoszewicz został poproszony o komentarz do słów Jarosława Kaczyńskiego, który w trakcie debaty nad wotum nieufności dla Błaszczaka mówił, że "za czasów rządów w ministerstwie spraw wewnętrznych Grzegorza Schetyny, zginęło 5 osób, czyli 5 razy powinien podać się do dymisji".
- Mnie to zawsze przypomina zawsze taką anegdotyczną historię z innej epoki. Kiedy 40-50 lat temu krytykowano sytuację w zakresie praw i wolności ludzkich i obywatelskich w Związku Radzieckim, rosyjscy dyplomaci odpowiadali Amerykanom: "a u was biją Murzynów". Więc to jest mniej więcej ten sam rodzaj dialogu jak wtedy, w okresie Zimnej Wojny - powiedział.
Jak dodał gość "Kropki nad i", ewentualne błędy Schetyny jako szefa MSW nie oznaczają, że błędów nie popełnia też Mariusz Błaszczak i nie powinien być za to pociągnięty do odpowiedzialności.
"Najmniejsze pretensje miałbym do Ewy Kopacz"
Cimoszewicz był pytany również o ekshumacje ofiar katastrofy w Smoleńsku. Dotychczas stwierdzono dwie zamiany ciał. W dziewięciu trumnach, m.in. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, znaleziono szczątki innych osób.
- Po ludzku poruszające, że coś takiego się stało - ocenił gość TVN24. - W tym wszystkim prawdopodobnie popełniono błąd, nie sprawdzając ich (trumien) zawartości po powrocie do Polski - dodał.
Pytany, kto powinien ponieść odpowiedzialność za błędy przy ekshumacjach, Cimoszewicz odpowiedział: - Najmniejsze pretensje w tej sytuacji miałbym do Ewy Kopacz.
Winy szukałby po stronie prokuratury, która powinna była objąć nadzorem powrót ciał do kraju.
- Polityka informacyjna prokuratury wyglądała tak, jakby chodziło o prozaiczne przestępstwo, jak wparowanie do garażu - zaznaczył.
"To nie spór kompetencyjny"
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński zwrócił się do prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej o "rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego" między prezydentem a Sądem Najwyższym w sprawie aktu łaski.
Do tego posunięcia odniósł się Cimoszewicz.
- Marszałek Kuchciński zwrócił się o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego pomiędzy Sądem Najwyższym i prezydentem. Otóż spór kompetencyjny miał miejsce wtedy, kiedy Lech Kaczyński kłócił się z Donaldem Tuskiem o to, kto ma nas reprezentować na szczycie Rady Europejskiej. I wtedy rozstrzygał to Trybunał. W tym przypadku nie mamy do czynienia ze sporem kompetencyjnym - ocenił Cimoszewicz.
Jak wyjaśniał, Sąd Najwyższy wykonał swoje kompetencje, odpowiadając na pytanie trzyosobowego składu sędziowskiego.
- Odrębną kwestią jest to, czy prezydent może stosować prawo łaski na takim etapie postępowania sądowego (...). Ja uważam, że nie może - stwierdził gość TVN24.
Zdaniem Cimoszewicza, stosowanie abolicji indywidualnej w przypadku nieprawomocnie skazanej osoby mogłoby oznaczać, że "dzisiaj pan Duda ułaskawia na przyszłość wskazane przez siebie osoby".
Autor: mw\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24