Zaniechania prokuratury w sprawie Igora Stachowiaka - rok od tragicznych wydarzeń w komisariacie we Wrocławiu widać je coraz bardziej. I coraz głośniej padają pytania, dlaczego do tej pory nikt nie usłyszał zarzutów. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W sprawie śmierci 25-latka ciągle nikt nie usłyszał zarzutów. Ponad rok od zatrzymania i śmierci Igora Stachowiaka okazuje się, że już w sierpniu zeszłego roku poznańscy śledczy mieli wystarczające dowody.
Jak wynika z informacji dziennikarzy "Rzeczpospolitej", którzy dotarli do raportu Biura Kontroli Komendy Głównej Policji, już dzień po śmierci Stachowiaka, wrocławska policja wszczęła postępowania dyscyplinarne wobec funkcjonariusza, który raził paralizatorem zatrzymanego mężczyznę. Wtedy Łukasza R. zawieszono na trzy miesiące, w trakcie których prowadzący postępowanie dyscyplinarne trzy razy zwracał się do prokuratury o udostępnienie nagrania z tasera.
Prokuratura nie udostępniła materiałów, a policjant wrócił do pracy.
- To jest dosyć specyficzna spawa, bo dotyczy funkcjonariuszy policji, którzy jeszcze w tej służbie są. A zatem jest potencjalna możliwość mataczenia w tej sprawie. W związku z powyższym wydawać by się mogło, że bardziej zasadnym było postawienie cząstkowych zarzutów i skorzystanie z możliwości w stosunku do takich osób stosowania środków zapobiegawczych - uważa Janusz Kaczmarek, były prokurator krajowy.
Dymisje
Według opozycji i ekspertów najbardziej rażące jest to, że już w sierpniu zeszłego roku Prokuratura Okręgowa w Poznaniu miała do dyspozycji nagranie z paralizatora i opinie specjalistów z Politechniki Wrocławskiej.
Samo użycie paralizatora wobec osoby skutej kajdankami jest przestępstwem. O tym, że do tego doszło wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński wiedział już w czerwcu zeszłego roku.
Minister Błaszczak, czyli szef resortu, miał podjąć już konkretne kroki w tej sprawie.
Poseł PO i były minister sprawiedliwości Borys Budka podkreśla, że tylko sejmowa komisja śledcza wobec skrajnego upolitycznienia prokuratury jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, kto jest winien zaniedbań. - Dlaczego przez ponad rok nie postawiono nikomu zarzutów - dodaje Budka
Pierwsze konsekwencje po sprawie śmierci Igora Stachowiaka zostały wyciągnięte po publikacji nagrań w "Superwizjerze" TVN24, to zwolnienia dyscyplinarne policjantów.
W sprawie śledztwa nie chciała się wypowiedzieć prokuratora krajowa ani poznańska.
Autor: js/gry / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24