Były dowódca GROM Dariusz Z. został skazany na trzy lata więzienia za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, którą miał założyć i kierować Sławomir Nowak - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie. Były żołnierz i następnie menadżer spółek Skarbu Państwa nie trafi jednak za kratki, bo sąd zdecydował o zawieszeniu kary na pięć lat próby.
Wyrok jest efektem wcześniej negocjowanego porozumienia między prokuraturą a oskarżonym Dariuszem Z. i jego obrońcami. Orzeczenie wydane w czwartek przez sędzię Annę Ptaszek jest w całości zgodne z ich wnioskami.
Sąd uznał, że były żołnierz jest winny czterech czynów popełnionych w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, którą miał kierować Sławomir Nowak. Orzeczenie jest nieprawomocne.
Pomoc w zdobywaniu kontraktów
- Zgromadzony przez prokuraturę materiał dowodowy, przyznanie się oskarżonego oraz zeznania jeszcze jednego świadka uprawdopodobniły akt oskarżenia - mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Ptaszek.
Trzy czyny dotyczą żądania łapówek w zamian za pomoc w zdobywaniu kontraktów i zamówień w ukraińskiej dyrekcji dróg krajowych - Ukrawtodor. Czwarty zaś związany jest z otworzeniem firmy na Cyprze, przez którą miały trafiać łapówki.
W Sądzie Okręgowym w Warszawie jest już również akt oskarżenia przeciwko Sławomirowi Nowakowi i kilkunastu innym osobom. Nie została wyznaczona jeszcze data pierwszej rozprawy. W przypadku tej sprawy żaden z oskarżonych nie przyznaje się do zarzucanych czynów.
Spytaliśmy prokuratora Jana Drelewskiego, jakie znaczenie dla "głównej sprawy" będzie miał czwartkowy, skazujący wyrok.
- Nie będzie miał znaczenia, nie wiąże to sądu, który będzie rozstrzygał samodzielnie - odpowiedział prokurator Drelewski.
- Motyw chęci uniknięcia długotrwałego procesu w przypadku tego oskarżonego jest co najmniej wątpliwy. Z pewnością rzeczywiste okoliczności zostaną ujawnione w toku procesu, w którym pan Dariusz Z., będzie miał status świadka, z którego obecności i bezpośredniego przesłuchania z całą pewnością nie zrezygnujemy - skomentowała z kolei w rozmowie z tvn24.pl mec. Joanna Broniszewska, obrończyni Sławomira Nowaka.
Sprawa byłego szefa GROM osobno
Akt oskarżenia wobec byłego dowódcy GROM prokuratura wniosła do sądu, oddzielnie od głównej sprawy przeciwko Sławomirowi Nowakowi.
Stało się tak dlatego, że Dariusz Z. przyznał się do wszystkich zarzucanych mu przez oskarżyciela przestępstw. Dziennikarz tvn24.pl otrzymał, po zgodzie sądu, wgląd do samego aktu oskarżenia. Wszystkie zarzucane mu przez prokuraturę czyny związane są z działalnością spółki DSBS, którą były dowódca GROM założył na Cyprze.
Według ustaleń prokuratora Jana Drelewskiego i śledczych z Centralnego Biura Antykorupcyjnego miała ona stanowić centrum korupcyjnych przedsięwzięć Sławomira Nowaka, gdy ten w październiku 2016 roku objął funkcję szefa Ukrawtodoru - czyli odpowiednika polskiej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Prokurator sformułował to w ten sposób: "od 1 października 2016 roku do 30 września 2019 roku w Warszawie, Gdańsku i na terenie Ukrainy brał udział w zorganizowanej grupie przestępczej kierowanej przez Sławomira Nowaka mającej na celu popełnienie przestępstw polegających na żądaniu i przyjmowaniu korzyści majątkowych w związku z pełnieniem funkcji publicznej - szefa Ukrawtodor, a następnie podejmowanie czynności mających na celu utrudnianie, uniemożliwianie wyjawienia przestępczego pochodzenia środków finansowych".
Spółka na Cyprze
Jeden z takich konkretnych, korupcyjnych czynów to według prokuratury żądanie przez Sławomira Nowaka łapówki od tureckiej firmy starającej się o kontrakt z Ukrawtodorem - szczegóły tych kontraktów ujawnilismy w tvn24.pl już w sierpniu 2020 roku.
Kluczową rolę miała tutaj odegrać cypryjska spółka DSBS. Turcy mieli z nią podpisać umowę na "usługi doradcze". Każdy miesiąc (przez dwa lata) miał kosztować turecką firmę 45 tysięcy dolarów.
Podobnie Dariusz Z. miał też - według prokuratury - "żądać korzyści majątkowej i przyjąć od przedstawicieli polskiej firmy obietnicę korzyści majątkowej w postaci podpisania przez nią fikcyjnej umowy na usługi doradcze z założoną przez siebie spółką DSBS" - napisał w akcie oskarżenia prokurator Drelewski.
W aktach sprawy Dariusza Z. są materiały, które na prośbę polskiej prokuratury przesłała cypryjska.
To obszerna dokumentacja, zajmująca niemal cały tom akt. Prześwietlona została spółka DSBS, historia jej bankowych rachunków. Z tej "pomocy prawnej" wynika, że przez spółkę nigdy nie przepłynęły żadne pieniądze. Nigdy nie podpisała żadnych umów. Jej właściciel Dariusz Z. jedynie regulował rachunki za jej utrzymanie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Szczebrzeszynski / wiki (public domain)