Naszym zdaniem Centralne Biuro Antykorupcyjne wykonało swoją pracę w tempie dosyć szybkim jak na standardy tego typu postępowań - stwierdził rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, odnosząc się do działania służb w sprawie prezesa NIK Mariana Banasia. - Temat został dla nas zakończony wypełnieniem kontroli oświadczeń majątkowych przez CBA - dodał. Mówił także, że teraz "krok należy do prokuratury".
W piątek Centralne Biuro Antykorupcyjne złożyło do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezesa NIK Mariana Banasia. W komunikacie napisano, że kontrola jego oświadczeń majątkowych "wykazała nieprawidłowości". Banaś zareagował oświadczeniem, w którym zadeklarował gotowość do składania wyjaśnień, ale "kategorycznie" zaprzeczył zarzutom.
Wcześniej, 16 października CBA poinformowało o zakończeniu trwającej od kwietnia kontroli oświadczeń majątkowych Banasia, obejmującej dokumenty złożone w latach 2015-2019, gdy był kolejno wiceministrem i ministrem finansów.
Żaryn: CBA wykonało swoją pracę w tempie dosyć szybkim
O działania służb w sprawie Mariana Banasia był pytany w poniedziałek rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
- CBA przeprowadziło postępowanie kontrolne związane z oświadczeniami majątkowymi Mariana Banasia. To postępowanie trwało w terminie ustawowym i zakończyło się - jak wiadomo - skierowaniem zawiadomienia do prokuratury w tej sprawie. Krok należy w tej chwili do prokuratury. Temat został dla nas zakończony wypełnieniem kontroli oświadczeń majątkowych przez CBA - mówił.
- Naszym zdaniem Centralne Biuro Antykorupcyjne wykonało swoją pracę w dosyć szybkim - jak na standardy tego typu postępowań - tempie. Przeprowadzono kontrolę oświadczeń majątkowych, która przyniosła konkretne wyniki - kontynuował.
Żaryn dodał, że nie ma do przekazania żadnych informacji dotyczących postępowań wobec kogokolwiek, kto się tą sprawą zajmował.
Żaryn: nie słyszałem, żeby Mariusz Kamiński rozważał swoją dymisję
Zapytany, czy w związku ze sprawą badania oświadczeń prezesa NIK Mariusz Kamiński zamierza podać się do dymisji, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych odparł, że "służby zadziałały w tej sprawie na podstawie i w granicach prawa". - Nie słyszałem, aby szef rozważał jakiekolwiek decyzje, o których pan mówi - zwrócił się do dziennikarza.
Politycy opozycji: domagamy się od premiera kalendarium działań w sprawie Banasia
W sprawie działania służb wobec obecnego prezesa Najwyższej Izby Kontroli wypowiadali się także posłowie Koalicji Obywatelskiej Tomasz Siemoniak i Marcin Kierwiński.
- Dziś z Tomaszem Siemoniakiem zwrócimy się do pana premiera Mateusza Morawieckiego o upublicznienie i przekazanie opinii publicznej pełnego kalendarium afery Banasia - poinformował Kierwiński.
- Oczekujemy na konkretne odpowiedzi na pytania, od kiedy CBA zajmowało się sprawą pana Banasia, kiedy postępowanie było przedłużane i na jaki okres. Oczekujemy informacji, kiedy pan Banaś ustosunkował się do pierwotnej treści raportu, kiedy ten raport został ukończony. I kiedy, i do kogo trafił, gdy był skończony. Czy trafił od razu na biurko pana premiera Morawieckiego, czy trafił do innych polityków PiS - wyliczał poseł Koalicji Obywatelskiej.
Zwrócił uwagę, że według ich informacji, raport został ukończony około 30 dni temu, ale przez te 30 dni "CBA nie robiło z tym raportem kompletnie nic". - Ten raport leżał u pana premiera Morawieckiego i czekał na decyzję. Tylko na decyzję kogo? Czy jest nieformalny ośrodek poza polskim rządem, poza służbami, poza ministrem koordynatorem? - stawiał pytania Kierwiński.
Przekonywał jednocześnie, że już 30 dni temu do prokuratury powinno trafić zawiadomienie w sprawie Banasia, tymczasem pojawiło się ono dopiero wtedy, gdy "odbyło się kuriozalne spotkanie na Nowogrodzkiej", w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości. Zwracał uwagę, że "mamy do czynienia z nieformalnym ciałem na Nowogrodzkiej, które chce podejmować decyzje dotyczące konstytucyjnych organów państwa".
- Dlatego to kalendarium jest kluczowe, aby poznać, kto, kiedy, w jakim trybie zajmował się aferą Banasia - powiedział Kierwiński. - Aby opinia publiczna miała odpowiedź na pytanie, kto nie dopełnił swoich obowiązków - dodał.
Hotel na godziny i sprawa oświadczeń majątkowych
W wyemitowanym 21 września reportażu dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel przyjrzał się kamienicy na krakowskim Podgórzu, którą do oświadczeń majątkowych wpisywał prezes NIK. Trafił na prowadzony tam hotel na godziny i spotkał przestępcę skazanego prawomocnym wyrokiem.
Mężczyzna ten w obecności reportera odbył rozmowę telefoniczną, twierdząc, że rozmawia z Marianem Banasiem. Po publikacji reportażu prezes Najwyższej Izby Kontroli przyznał, że rzeczywiście odebrał ten telefon i tłumaczył, że wynajął kamienicę synowi tego mężczyzny. Zaprzeczał, jakoby był to jego bliski znajomy. W ostatnim upublicznionym oświadczeniu majątkowym Banaś zadeklarował, że z wynajmu dwóch mieszkań i 400-metrowej kamienicy w 2018 roku zarobił trochę ponad 65 tysięcy złotych. To oznacza średni miesięczny dochód w wysokości 5475 złotych.
Za wynajem podobnej kamienicy w takiej krakowskiej lokalizacji według lokalnych biur nieruchomości mógłby uzyskać co najmniej trzy razy więcej - około 15 tysięcy złotych miesięcznie.
Tłumaczenia Mariana Banasia
Do zarzutów związanych z kamienicą na krakowskim Podgórzu Banaś odniósł się między innymi podczas środowego posiedzenia sejmowej komisji do spraw kontroli państwowej.
- Od dwóch miesięcy prowadzona jest przeciw mnie kampania oszczerstw. Kłamie się na mój temat, że jestem powiązany z przestępcami i unikam płacenia podatków. Sugeruje się, że w naganny sposób zostałem właścicielem nieruchomości i wykorzystywałem stanowisko publiczne do celów prywatnych. Nic z tego nie jest prawdą - oświadczył. - Każdy z tych zarzutów to kłamstwo, kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo - przekonywał.
Autor: mjz//now / Źródło: tvn24