Czy powodem udziału policjantów w całym tym przedsięwzięciu była pomoc tej kobiecie w stanie kryzysu psychicznego, czy tak naprawdę nastawienie od razu na początku, że hasło "aborcja" uruchamia cały ciąg zdarzeń - zastanawiała się w TVN24 profesor Ewa Gruza, komentując czwartkową konferencję prasową komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka w sprawie pani Joanny. - Nam się niestety tutaj chyba dwie prawdy nakładają - dodała. W ocenie byłego policjanta Andrzeja Mroczka w czasie interwencji policji w szpitalu "doszło do przewartościowania priorytetów".
W ostatnich dniach trwa dyskusja o sprawie pani Joanny, która zdecydowała, że zażyje tabletkę poronną, bo ciąża miała zagrażać jej zdrowiu. Fizycznie i psychicznie poczuła się źle. Powiadomiła o tym swoją lekarkę. W krakowskim szpitalu spotkało ją przesłuchanie i rewizja ze strony policji. Funkcjonariusze zabrali jej laptop i telefon. Sprawę przedstawiły "Fakty" TVN.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Pani Joanna zażyła tabletkę poronną. Do szpitala przyjechali policjanci, zabrali jej laptopa i telefon
Sąd, rozpatrując skargę na zabranie telefonu i nakazując jego zwrot, przypomniał policjantom, że pani Joanna nie była podejrzaną ani nawet nie brano pod uwagę stawiania jej zarzutów.
Komendant główny policji Jarosław Szymczyk zaprezentował na konferencji prasowej nagrania, na których zarejestrowano wezwanie na numer alarmowy przez lekarkę pani Joanny oraz przyjęcie zgłoszenia w tej sprawie przez policję. Na pytanie TVN24 o czynności dokonane przez policję w szpitalu Szymczyk odpowiedział, że "jest to normalna procedura w przypadku osób, co do których mamy podejrzenie, że chcą targnąć się na własne życie".
CZYTAJ TAKŻE: Sprawa pani Joanny. Policja pokazała nagrania
Do sprawy w "Tak jest" odnieśli się Andrzej Mroczek, były policjant, zastępca dyrektora Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas oraz profesor Ewa Gruza, prawniczka i kryminalistyk.
Gruza: nam się niestety tutaj dwie prawdy nakładają
- Nam się niestety tutaj chyba dwie prawdy nakładają, z których jedna na pewno nie jest prawdą - mówiła profesor. - Czy powodem udziału policjantów w całym tym przedsięwzięciu była tak naprawdę pomoc tej kobiecie w stanie jakiegoś kryzysu psychicznego, który ona miała, bo taka jest próba wytłumaczenia tego, czy tak naprawdę nastawienie od razu na początku, że hasło "aborcja" uruchamia cały ciąg zdarzeń - zastanawiała się.
- I nieważna jest pomoc tej kobiecie, nieważne jest zaopiekowanie się nią, nieważne jest asystowanie, żeby bezpiecznie dojechała do lekarza, do szpitala. Tylko przede wszystkim nastawienie na sukces: "będziemy dążyć do tego, żeby znaleźć tego, który dystrybuuje określone środki" - mówiła.
- I to jest tak naprawdę odpowiedź na pytanie, dlaczego tę kobietę potraktowano w taki sposób - dodała.
Mroczek: doszło do przewartościowania priorytetów
Andrzej Mroczek przyznał, że oglądał konferencję prasową generała Szymczyka. - Komendant główny zaznaczył jedno, że opiera się tylko i wyłącznie na tych materiałach, które w tej chwili są dla niego dostępne, z którymi się zapoznał - powiedział.
- Ale to nie zmienia faktu, że w mojej ocenie doszło do przewartościowania priorytetów, gdzie zostały one zogniskowane na tym, na czym nie powinny. Tym priorytetem to powinno być przede wszystkim zdrowie tej kobiety - mówił.
- Okazało się, że policjanci swoim działaniem rzeczywiście pogłębiali ten negatywny stan psychiczny - zaznaczył.
"To jest trend bardzo niepokojący"
Rozmówczyni "Tak jest" była pytana o zaufanie Polaków do policji. - Jeżeli patrzymy na tego typu badania, to powinniśmy na nie popatrzeć w szerszej perspektywie - jakim zaufaniem cieszyła się policja wtedy, kiedy odnawialiśmy policję, nie było Milicji Obywatelskiej, budowaliśmy praktycznie nową formację - oceniła profesor Gruza.
- Wtedy te wszystkie badania wskazywały, że to zaufanie do policji sięgało nawet 90 procent i więcej. To była jedna z najwyżej ocenianych grup, jeżeli chodzi o zaufanie społeczne - powiedziała.
- Teraz raptem mamy to zaufanie na poziomie sześćdziesięciu kilku procent i jeżeli badamy je w ostatnim okresie tych 6-7 lat, to jest stałe, ale to jest trend bardzo niepokojący, bo jeżeli prawie połowa obywateli nie wierzy policji, nie ma zaufania do policji, czyli nie ma tak naprawdę zaufania do formacji, która powinna ich chronić, bronić, do której się powinniśmy zwrócić wtedy, kiedy coś się dzieje, kiedy faktycznie poszukujemy tej pomocy, to moim zdaniem dla wszystkich tych, którzy odpowiadają za tę formację i nią kierują, i ją nadzorują, są to bardzo alarmujące informacje - dodała.
Jej zdaniem w przypadku pani Joanny "zabrakło absolutnie wszystkiego". - I umiejętności, i wiedzy, i naprawdę zachowania takiego, jakie powinien policjant podejmować w sytuacji, w której widzi kobietę zdenerwowaną, kobietę, która jest w stanie ciężkim psychicznym i gdzie powinien asystować służbom medycznym, pomagać jej, a nie tak naprawdę pogłębiać jej traumę i zachowywać się w sposób, który nie ma nic wspólnego z dobrze wykonanymi procederami, a przede wszystkim z godnością człowieka - oceniła.
Mroczek: zaufanie do policji przechodziło fazy
Andrzej Mroczek, jako były policjant, przyznał, że formacja "przechodziła fazy" zaufania. - Lata 90. to było odbudowanie zaufania po czasach PRL-owskich, gdzie faktycznie w tych latach 90. polska policja musiała zapracować na to, aby była zupełnie inaczej postrzegana - mówił.
- Później mamy już przełom XX i XXI wieku i ten początek lat dwutysięcznych. I tutaj obserwowałem, jeszcze będąc w czynnej służbie, że udało nam się przekonać do siebie społeczeństwo. Inaczej się do nas odzywają ludzie, z którymi mamy kontakt czy osoby podejrzewane o przestępstwa, czy te, które dokonały tych przestępstw, jak również zwykli obywatele - tłumaczył.
- To się utrzymywało przez bardzo wiele lat i później z przykrością patrzę na to, że faktycznie jest spadek - ocenił.
Źródło: TVN24