Szkoda zastrzelonego łosia. Dobrze, że sprawą zajmie się prokuratura. Ale to nie wszystko. Potrzebne są jasne przepisy, i przeszkoleni ludzie, którzy będą podejmować takie interwencje, straż miejska nie ma odpowiedniego sprzętu - mówili w TVN24 dr Andrzej Kruszewicz z warszawskiego ZOO i Wojciech Cieplak, okręgowy łowczy.
Wojciech Cieplak podkreślał, że nie ma jasnych procedur jak postępować w sytuacji, gdy po miejskich ulicach biega zwierzę. – W dodatku województwo mazowieckie jest jednym z czterech, które nie powołało państwowej straży łowieckiej. Jest to organizacja, która ma uprawnienia i odpowiedni sprzęt, żeby podejmować takie interwencje – powiedział Cieplak.
Przypomniał, że w Warszawie – zgodnie z przepisami - nie prowadzi się gospodarki łowieckiej. - Myśliwy nie mógł być zatem wezwany do odstrzelania łosia, przerzucanie się odpowiedzialnością między służbami: strażą miejską, policją i lasów miejskich, świadczy o ogromnym bałaganie i braku procedur – powiedział okręgowy łowczy,
Zdaniem dr Kruszewicza, myśliwy mógł odstrzelić łosia na podstawie Ustawy o ochronie zwierząt. - Miał prawo strzelać w sytuacji, gdy było zagrożenie – powiedział.
- Dobrze, że w sytuacji, gdy nie ma jasnych procedur, sprawę rozstrzygnie prokuratura – dodał Cieplak, który miał wątpliwości, co do interpretacji przepisów przedstawionej przez dr Kruszewicza.
Goście „Poranka” TVN24 byli zgodni, że źle się stało, iż łoś zginął. - Jestem z tą sprawą związany emocjonalnie. Nie podoba mi się, że strzelano ostrą amunicją, niedaleko miejsca, gdzie znajduje się szkoła mojego syna. Przy poprzedniej interwencji, kiedy użyto broni palnej przeciwko tygrysom zginął mój kolega. Wtedy też był bałagan organizacyjny – mówił dr Kruszewicz.
Jednocześnie podkreślił, że przebieg akcji pokazuje, iż łowczy się starał. - Strzelił w serce, wcześniej odczekał, kiedy łoś znajdzie się na wysokości sporego głazu, poczekał na dobry moment, żeby pocisk nie mógł lecieć niekontrolowany – powiedział dr Kruszewicz.
Jego zdaniem łoś nie musi się zachowywać agresywnie, żeby być niebezpiecznym. - Użycie środka chemicznego spowodowałoby, że ten łoś - pod wpływem środków narkotycznych – mógłby jeszcze przez 10 minut biegać, a wokół są ruchliwe ulice – stwierdził dr Kruszewicz.
Jego zdaniem służby miejskie nie były przygotowane, żeby w razie ewentualnego uśpienia łosia odtransportować go do puszczy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24