Sprawa Krzysztofa Hołowczyca, który w październiku 2013 przekroczył prędkość na krajowej siódemce, została umorzona ze względu na przedawnienie.
W październiku 2013 roku Krzysztof Hołowczyc został zatrzymany przez nieoznakowany patrol drogówki na drodze krajowej numer 7 w okolicach Mławy. Według policji jego nissan pędził z prędkością 204 kilometrów na godzinę w miejscu, gdzie dozwolona prędkość to 90 km/h. Hołowczyc nie przyjął mandatu – twierdzi, że jechał przepisowo i urządzenie policyjne się myli.
W lipcu 2015 roku sąd w Mławie uznał, że rajdowiec przekroczył prędkość o 71 kilometrów - mniej niż wykazał wideorejestrator - i ukarał nieprawomocnie kierowcę na karę grzywny w wysokości 4 tys. zł. Kierowca miał też zapłacić niemal 2600 zł kosztów sądowych.
Hołowczyc złożył apelację do sądu II instancji - Sądu Okręgowego w Płocku.
Wyrok I instancji prawidłowy
Sędzia prowadzący sprawę Hołowczyca w Sądzie Okręgowym w Płocku stwierdził w piątek, że nie miał innego wyjścia, jak sprawę umorzyć, ponieważ wykroczenie drogowe ulega przedawnieniu po dwóch latach.
Podkreślił przy tym, że uznaje wyrok pierwszej instancji za prawidłowy, jednak musiał go uchylić - sprawa przedawniona uważana jest bowiem za niebyłą.
Adwokat kierowcy: decyzja nie jest satysfakcjonująca
Adwokat Hołowczyca, mec. Paweł Dowgwiłłowicz, twierdzi, że nie miał szans udowodnić niewinności swojego klienta.
- Dla nas ta decyzja nie jest do końca satysfakcjonująca. Jest dla nas korzystna tylko w części, albowiem mój klient nie został uznany za winnego z uwagi na to, że doszło do przedawnienia postępowania. Zdaniem mojego klienta pomiar wykonany przez policjantów był nieprawidłowy i ja w tym zakresie podtrzymuję swoje stanowisko, które wygłaszałem wcześniej - powiedział po rozprawie.
Akta leżały w sądzie 11 miesięcy
Sprawa rajdowca przedawniła się przede wszystkim dlatego, że jej akta leżały 11 miesięcy w Sądzie Rejonowym w Mławie, zanim sąd zdecydował się rozpocząć proces.
Krzysztof Hołowczyc nie pojawił się dziś w sądzie. Decyzja sądu w Płocku jest prawomocna i zamyka sprawę.
Autor: js/mart/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24