W poniedziałek trzech sędziów Sądu Najwyższego uchyliło prawomocny wyrok skazujący Dochnala i jego asystenta Krzysztofa Popendę za wręczenie w 2004 r. łapówek ówczesnemu posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi. Sprawa wraca do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Okręgowy w Łodzi.
Błędny pogląd prawny
Kodeks karny stanowi, że nie podlega karze ktoś wręczający łapówkę osobie pełniącej funkcję publiczną, jeśli "zawiadomił o tym organ powołany do ścigania przestępstw i ujawnił wszystkie istotne okoliczności przestępstwa, zanim organ ten o nim się dowiedział".W poniedziałek SN uznał, że taka osoba może skorzystać z klauzuli bezkarności nawet wtedy, gdy ujawniła okoliczności korupcji przesłuchiwana jako podejrzany - a tak było w przypadku Dochnala. Wcześniej sądy odmówiły mu skorzystania z takiego prawa, uznając jego "nielojalność procesową" i podnosząc, iż ujawniał okoliczności korupcji już jako podejrzany.
Dzisiaj sędzia SN Jarosław Matras, uzasadniając wyrok powiedział, że był to błędny pogląd. Sędzia ujawnił, że przy stawianiu w 2004 r. Dochnalowi zarzutu wręczania łapówek Pęczakowi wiedza śledczych pochodziła z podsłuchu, który był materiałem operacyjnym, a nie procesowym. Dodał, że "stosowne organy" nie wystąpiły do sądu o zalegalizowanie tego podsłuchu tak, by można było go wykorzystywać jako materiał procesowy w postępowaniu karnym. - Wyjaśnienia podejrzanego były jedynym materiałem procesowym - zaznaczył sędzia.- Teza sądu okręgowego, że taka sytuacja wyklucza stosowanie klauzuli niekaralności, jest niczym niepoparta - podkreślił sędzia Matras. Zwrócił uwagę, że Dochnal przesłuchany jako podejrzany ujawnił "nowe elementy" przestępstwa.
Obrona: umorzyć sprawę
Po wyroku Sądu Najwyższego mec. Piotr Kardas podkreślał, że może on oznaczać umorzenie sprawy Dochnala. Dodał, że SN nie przesądził, w jakim zakresie mogłoby to nastąpić. Dochnala nie było w SN - według nieoficjalnych informacji nie ma go w Polsce.Przed SN obrońcy podkreślali, że katowicka prokuratura nie miała dowodów procesowych, a jedynie operacyjne, by postawić Dochnalowi zarzut korupcji, oparty głównie na podsłuchach. Zdaniem obrony, skoro nie ma podsłuchu jako dowodu, a są tylko wyjaśnienia Dochnala, to oznacza, że zawiadomił on organa ścigania o wręczeniu komuś łapówki. Wtedy zaś - twierdzi obrona - należy umorzyć sprawę.
Prokuratura: Dochnal nie zawiadomił
Prokuratura uzasadniała przed SN swoje stanowisko tym, że pierwsze informacje Dochnal ujawnił, gdy już był podejrzany. - Brak było aktywnej postawy, jaką jest zawiadomienie organów ścigania o przestępstwie, o którym one wcześniej nie wiedziały - mówił prok. Jerzy Engelking, który wniósł o oddalenie kasacji. Według niego te przesłanki powinny wystąpić łącznie, by można było skorzystać z przepisu o bezkarności. Tymczasem - zdaniem prokuratora - w sprawie Dochnala tych przesłanek nie spełniono, bo śledczy już wiedzieli o korupcji. Engelking podkreślił poza tym, że wobec Dochnala były też inne dowody niż podsłuchy.
Wysokie łapówki
53-letni dziś Dochnal został skazany prawomocnie na 3,5 roku więzienia i 450 tys. zł grzywny za udzielanie w 2004 r. Pęczakowi korzyści majątkowych i osobistych w zamian za informacje dotyczące sprzedaży akcji Polskich Hut Stali oraz prywatyzacji Grupy G-8 i Huty Częstochowa.W 2012 r. Sąd Rejonowy w Pabianicach uznał, że Dochnal wręczył Pęczakowi w sumie ponad 545 tys. zł korzyści majątkowych i osobistych, a jego współpracownik Krzysztof Popenda - ponad 242 tys. zł. W 2013 r. Sąd Okręgowy w Łodzi utrzymał ten wyrok. W kasacji do SN obrona wniosła o uchylenie wyroku skazującego i zwrot sprawy do SO. Prokuratura chciała oddalenia kasacji jako oczywiście bezzasadnej.W 2012 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że Polska naruszyła europejską konwencję praw człowieka, stosując wobec Dochnala niemal czteroletni areszt i odmawiając widzeń. Dochnalowi przyznano 8,8 tys. euro odszkodowania.
Ze względu na stan zdrowia sprawę Pęczaka sąd wyłączył do odrębnego postępowania. W styczniu 2014 r. Pęczak został nieprawomocnie skazany przez Sąd Rejonowy w Pabianicach na 3 lata więzienia i 120 tys. zł grzywny.
Autor: db\kwoj / Źródło: PAP