W znajdujących się w prokuraturze aktach nie ma płyty CD z nagraniami rozmów Daniela Obajtka, które mogły być ważnym dowodem w sprawie podejrzenia złamania przez niego prawa – wynika z naszych ustaleń.
Płyta CD zawierała liczne rozmowy, jakie prowadził w 2009 roku Daniel Obajtek - jeszcze jako wójt Pcimia - z mężczyzną o imieniu Szymon, pracownikiem spółki TT Plast. Zrobiło się o nich głośno po ujawnieniu nagrań przez "Gazetę Wyborczą".
Słychać na nich, jak Obajtek mówił Szymonowi m.in., do jakich firm powinni kierować oferty, ustala nawet takie detale jak urlopy przedstawicieli handlowych. Z nagrań wynika, że mógł nieformalnie kierować firmą, co jest niezgodne z prawem zakazującym wójtom i burmistrzom prowadzenia działalności gospodarczej.
Działania, które Obajtek, jak pisała "Gazeta Wyborcza", zlecał "z tylnego siedzenia" "miały wykończyć firmę jego wuja", Elektroplast – konkurencję TT Plast, także działającą w branży elektroinstalacyjnej.
I to właśnie wuj Roman Lis złożył zawiadomienie do krakowskiej prokuratury. Twierdził, że Daniel Obajtek zeznając w sądzie powiedział nieprawdę co do tego, że nie kierował faktycznie konkurencyjną firmą, czyli złamał artykuł 233 par. 1 Kodeksu karnego, który za składanie fałszywych zeznań przewiduje karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Trzy załączniki
Chodzi o zeznania w sądzie, które Daniel Obajtek składał jako świadek w procesie właścicieli firmy Elektroplast, czyli Romana i Józefa Lisów, oskarżonych o wyłudzenie 200 tysięcy złotych unijnych dotacji.
"Nigdy nie byłem cichym wspólnikiem spółki TT Plast. Wówczas te 12 czy 15 lat temu posiadałem udziały w tej spółce przez krótki okres. Gdy pełniłem już funkcję wójta, to nie pełniłem i nie mogłem pełnić żadnych funkcji w tej spółce" – zapewniał sąd Obajtek.
Z dokumentów, które posiada redakcja tvn24.pl, wynika, że jednym z trzech załączników do zawiadomienia złożonego w prokuraturze była płyta CD.
Drugi załącznik to stenogram z nagranych rozmów między Szymonem a Danielem Obajtkiem, a trzeci stanowił protokół z posiedzenia sądu, na którym Daniel Obajtek zaprzeczał, iż kierował działaniami konkurencyjnej firmy.
Nieoficjalną informację, że w krakowskiej prokuraturze zaginęła płyta CD, stanowiąca ważny dowód w postępowaniu, otrzymaliśmy od kilku prokuratorów.
To, że nie ma jej w aktach śledztwa, potwierdził dziennikarce TVN24 Adriannie Otrębie w oficjalnej odpowiedzi rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko.
- Obecnie w aktach nie znajduje się płyta CD ani żaden nośnik pamięci – przyznał rzecznik w mailu.
Zapytany jednak (m.in. 3 i 9 marca) wprost - zarówno przez telefon, jak i drogą mailową - o to, co się stało z płytą, kiedy stwierdzono jej brak oraz jakie kroki w tej sprawie podjęło kierownictwo prokuratury, nie udzielił do momentu publikacji żadnych odpowiedzi.
"Potwierdzono przyjęcie płyty"
- Składając zawiadomienie, zgodnie z tym, co widnieje w dokumentach, przekazano również płytę CD. Prokuratura nigdy nie zwróciła się o uzupełnienie zawiadomienia, potwierdzono przyjęcie płyty – mówi nam Roman Lis Junior, syn składającego zawiadomienie.
Ostatecznie prokuratura - w osobie asesor Katarzyny Miszograj z krakowskiej prokuratury rejonowej - odmówiła wszczęcia śledztwa. Stało się to 29 listopada 2016 roku, nieco ponad miesiąc od otrzymania zawiadomienia.
"Uznać należy zatem, że zawiadomienie Romana Lisa nie zawiera żadnych okoliczności dających podstawę do stwierdzenia z wymaganą w prawie karnym pewnością, że doszło do popełnienia przestępstwa z artykułu 233 par 1 kk" – napisała wówczas w swoim uzasadnieniu asesor Katarzyna Miszograj.
Nie wiadomo, na jakim etapie sprawy zaginęła płyta CD. Z odpowiedzi rzecznika prokuratury Janusza Hnatki wynika, że odmowa wszczęcia śledztwa nastąpiła na podstawie lektury stenogramów.
- Do zawiadomienia dołączono materiały w postaci transkrypcji rozmów oraz kopii protokołów postępowania sądowego, z którymi zapoznano się w toku czynności sprawdzających – brzmi fragment odpowiedzi rzecznika prokuratury.
Zapytaliśmy o opinię na temat tej sytuacji byłego prokuratora krajowego, a dziś wziętego mecenasa, Janusza Kaczmarka. Przyznaje, że jest zdumiony zaginięciem dowodu w prokuraturze i dodaje: - Brak znajomości nagrań jest równoznaczny z brakiem znajomości całej zgromadzonej dokumentacji. Co za tym idzie, odmowa wszczęcia śledztwa jest co najmniej przedwczesna i niezasadna.
"Nigdy nie ukrywałem"
Sam Daniel Obajtek po ujawnieniu nagrań przez "Gazetę Wyborczą" tak mówił w rozmowie z PAP: - Na tych taśmach nie ma nic, co potwierdzałoby, że w jakikolwiek sposób złamałem prawo. Nigdy nie ukrywałem, że byłem w przeszłości udziałowcem firmy TT Plast i znam właścicieli tej firmy. Nigdy jednak, będąc wójtem, nie pracowałem ani dla tej, ani dla żadnej innej firmy. Nie złamałem prawa.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, "Superwizjer" TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl