- Takie sprawy z sojusznikami załatwia się inaczej - stwierdził Cezary Tomczyk z Platformy Obywatelskiej, odnosząc się do poniedziałkowego spotkania niemieckiego attaché obrony z przedstawicielem MON, zorganizowanego na polecenie Antoniego Macierewicza. Spotkanie dotyczyło słów niemieckiej minister obrony, która w ubiegłym tygodniu powiedziała, że należy "wspierać zdrowy, demokratyczny opór młodego pokolenia w Polsce".
"W dniu 3 listopada Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz w związku z wypowiedzią Minister Obrony Niemiec Ursuli von der Leyen polecił Dyrektorowi Departamentu Wojskowych Spraw Zagranicznych, pułkownikowi Tomaszowi Kowalikowi wezwanie Attaché Obrony RFN celem złożenia wyjaśnień w tej sprawie" - podano piątkowym komunikacie Ministerstwa Obrony Narodowej.
O Erasmusie i walce o demokrację
Niemiecka polityk w czwartkowym wywiadzie udzielonym telewizji ZDF powiedziała między innymi, że jej dzieci studiowały w ramach wymiany Erasmus w Polsce w czasie, gdy doszło do zmiany władzy.
- Musimy wspierać ten zdrowy demokratyczny opór młodego pokolenia w Polsce - podkreśliła von der Leyen.
- Naszym zadaniem jest więc, że tak powiem, podtrzymywanie tego dyskursu, spieranie się także z Polską, także z Węgrami - zaznaczyła. - I dlatego nie uważam, że powinniśmy iść do przodu w zbyt małych grupach, lecz ciągle powinniśmy próbować wspólnie zabierać ze sobą tę Europę (we wspólną drogę - red.) - dodała szefowa resortu obrony.
- Chciałabym wspólnie wziąć w obronę wschodnioeuropejskie kraje - oświadczyła von der Leyen na początku swej wypowiedzi. - Gdyż po pierwsze: gdy zastanowić się, czego podjęli się Bałtowie, żeby żyć w wolności, żeby być członkiem Unii Europejskiej, aby spełnić kryteria dla przyjęcia euro, jakie wysiłki podejmowała Polska i jaką też pionierską rolę odgrywała Polska z Solidarnością, broniąc (ich - red.), chcę tylko powiedzieć, żebyśmy zbyt szybko nie dawali za wygraną - dodała von der Leyen.
"Takie sprawy załatwia się inaczej"
- Wtedy, kiedy jest ministrem obrony narodowej, powinien wiedzieć, że takie sprawy z sojusznikami załatwia się inaczej. Wystarczyłby jeden telefon do swojej koleżanki, odpowiedniczki z Republiki Federalnej Niemiec, a nie robienie sceny w telewizji - powiedział Cezary Tomczyk z Platformy Obywatelskiej, odnosząc się do poniedziałkowego spotkania z niemieckim attaché obrony. Dodał, że "nie tak robi się politykę, szczególnie tę międzynarodową".
- Szczególnie, kiedy zależy nam na trwałych i mocnych sojuszach - podkreślił polityk.
Sprawę tę skomentował również Robert Tyszkiewicz (PO).
- Minister Macierewicz oprotestowuje wypowiedź, której nie zrozumiał i w związku z niezrozumieniem tej wypowiedzi, rozpętuje aferę - uznał.
"Fobie antyniemieckie"
Z kolei Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna) stwierdził, że w tym, co minister Ursula von der Leyen powiedziała na antenie, "nie widzi żadnego problemu".
- Trudno określić to jako mieszanie się w wewnętrzne sprawy Polski. Tym bardziej, że cała ta wypowiedź była bardzo życzliwa w stosunku do naszego kraju - powiedział. Podkreślił też, że odnosiła się ona "nie tylko do naszego kraju", ale też do "Pribałtiki i wszystkich krajów środkowoeuropejskich".
- Reakcja alergiczna na wszystko, co dzieje się w Niemczech (...) świadczy o tym, że po prostu mamy jakieś kompleksy albo fobie antyniemieckie - skwitował Meysztowicz, dodając, że nie powinien ich ujawniać zwłaszcza minister polskiego rządu.
"Zrzucić temat do MSZ albo go nie podnosić"
- Zadziwiające jest to, że minister obrony narodowej reaguje na niemiecki talk-show, w którym tamtejsza minister mówi o wyjeździe swoich dzieci do Polski i o Erasmusie - wtórowała Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna).
Z kolei poseł Kukiz '15 Marek Jakubiak oświadczył, że minister Macierewicz "nie powinien wzywać do siebie żadnego attaché", a "pracować z panią minister na bieżąco". - Powinien zrzucić ten temat do ministerstwa spraw zagranicznych albo w ogóle go nie podnosić - dodał. Podkreślił, że szef resortu obrony "musi z tą panią pracować, czy mu się to podoba, czy nie".
"Posuwamy się do poziomu absurdu"
- Posuwamy się do poziomu absurdu, bo gdyby niemieccy politycy zwracali uwagę na to, co polscy politycy, w szczególności z obozu władzy, wygadują o polityce niemieckiej i o Niemcach, to ambasador Polski nie schodziłby z dywanika w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec - ocenił Piotr Zgorzelski z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Postępowanie Antoniego Macierewicza skomentował również Patryk Jaki z Prawa i Sprawiedliwości.
- Polskie państwo powinno być profesjonalne. I tam, gdzie mówi się źle o Polsce, naszym zadaniem, zadaniem polskiego państwa powinno być prostowanie tych nieprawdziwych informacji - powiedział.
Autor: JZ/adso / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24