Dwoje byłych wiceprezesów sądu w Kielcach złożyło skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Nie zgadzają się z tym, że bez podania przyczyny zostali usunięci z pełnionych funkcji przez ministra sprawiedliwości. To pierwsze takie indywidualne skargi sędziów na działania Zbigniewa Ziobry. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Sąd w Kielcach to sąd jakich od początku roku w Polsce wiele. Bez podania powodów minister sprawiedliwości wymienił tu całe kierownictwo. Sędziom Alinie Bojarze i Mariuszowi Brodzie nie przysługiwało od decyzji Zbigniewa Ziobry odwołanie.
To, według nich, narusza artykuł 6. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który każdemu gwarantuje prawo do rzetelnego procesu sądowego. Byli wiceprezesi proszą więc Strasburg o pomoc.
To pierwsze takie indywidualne skargi na działania ministra sprawiedliwości. Może być ich zdecydowanie więcej, bo po wejściu w życie nowej ustawy o sądach powszechnych Zbigniew Ziobro odwołał 130 prezesów i wiceprezesów sądów. Przyczyną zwykle była zdaniem resortu niska efektywność instytucji.
- Jeżeli ktoś się odwołał do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, ma takie prawo. I jeżeli uważa, że jest pokrzywdzony. Akurat my uważamy, że nie - komentuje sprawę wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
Minister sprawiedliwości z sędziami ma na pieńku od dawna i nie pomaga tej sytuacji fakt, że powołał właśnie sędziów dyscyplinarnych, czyli osoby, które będą sądzić innych sędziów. - Ci sędziowie, których minister powołał bez ich zgody, odbierają to jako despekt - mówi Bartłomiej Przymusiński ze stowarzyszenia sędziów "Iustitia".
Świeżo wybrani sędziowie dyscyplinarni ze swojej funkcji nie są zadowoleni, bo często, pomimo pism i próśb, otrzymali nowe obowiązki wbrew swojej woli, a nawet wiedzy. - Honorem sędziego jest to, żeby nie być zależnym od ministra i oni uważają, że skoro powołał ich minister, to koledzy pytają się "czy ty przeszedłeś na tamtą stronę, czy zdecydowałeś się współpracować z politykami" - mówi Przymusiński.
Prawo nie przewiduje jednak, by minister musiał pytać kandydatów o zgodę, dopuszcza jedynie taką możliwość. Wielu z nich i tak do tej pory orzekało w sprawach dyscyplinarnych, tyle że były one przydzielane losowo.
Litera prawa i przyzwoitość
Wszystko odbywa się więc zgodnie z prawem, choć, jak mówi Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, problem tkwi przede wszystkim w przepisach. - Mamy po pierwsze, ingerencję władzy wykonawczej w to, kto będzie sędzią sądu dyscyplinarnego, a po drugie w to, że osoba, która została powołana, nie ma możliwości sprzeciwu - mówi Agnieszka Grzelak z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
Ministerstwo tych wątpliwości nie podziela. - Byłoby rzeczą zupełnie przedziwną, gdyby sędziowie decydowali w takich sprawach, czy chcą być, czy nie chcą być. Oczywiście bardzo wyjątkowa chyba sytuacja tylko mogłaby sprawić, że (minister sprawiedliwości) odstąpiłby od decyzji w tym zakresie - oświadcza Michał Wójcik.
Zbigniew Ziobro powołał 134 sędziów dyscyplinarnych.
Autor: mm\mtom / Źródło: tvn24