Jeżeli jest włączona sygnalizacja "zapiąć pasy", to jest to bezwzględnie wymagane przez personel pokładowy - mówił w programie "Wstajesz i weekend" Dominik Punda, pilot liniowy i instruktor lotnictwa. Rozmowa na antenie TVN24 dotyczyła między innymi lotu z Londynu do Singapuru, w czasie którego, w wyniku gwałtownych turbulencji, zmarła jedna osoba, a co najmniej 70 pasażerów odniosło obrażenia.
- Jeśli ktoś się nie stosuje (do przepisów dotyczących zapinania pasów - red.), to podlega karom, które są stopniowalne, łącznie z tym, że lądujemy nie w miejscu, do którego lecieliśmy, żeby takiego pasażera wysadzić - mówi Dominik Punda, pilot liniowy i instruktor lotnictwa.
Wspomniał, że również w czasie jego pracy zdarzył się taki przypadek, że po wylądowaniu samolotu na pasażera (który odmawiał zapięcia pasa - red.) czekała policja.
Punda: jeżeli jest bardzo źle, obniżamy wysokość lotu i zmieniamy kierunek
Punda był pytany między innymi o sytuację, kiedy na pokładzie lecącego z Londynu do Singapuru samolotu, w wyniku gwałtownych turbulencji, zmarła jedna osoba, a co najmniej 70 pasażerów odniosło obrażenia.
Rozmówca, pytany o turbulencje, wymienił kilka rodzajów. - Najbardziej nieznaną z nich jest "clear-air turbulence" (turbulencja czystego nieba - red.). Możemy przewidywać, że będzie ona w pewnym obszarze i meteorolodzy też to przewidują. Najczęściej jest tak, że piloci między sobą wymieniają się informacją o jej występowaniu, te informacje z kolei zbiera kontroler (ruchu), który ma najlepszy obraz całej sytuacji w swoim obszarze, za który jest odpowiedzialny - wyjaśniał Punda.
- Jeżeli jest bardzo źle, obniżamy wysokość lotu, zmieniamy kierunek, żeby ominąć ten obszar, ale jest to prewencja, ponieważ nie widzimy tego na radarze - mówił.
Pilot powiedział również, że występują turbulencje (fale), związane z mocno wiejącym wiatrem, odbijającym się od gór czy wzgórz. - Ale my to widzimy (...) i wiemy, że należy omijać to miejsce.
Rozmówca TVN24 wyjaśniał, że są także turbulencje związane z chmurami burzowymi, co jest widoczne na radarze, a miejsce ich występowania należy bezwzględnie omijać.
Turbulencje występują także przy lądowaniu i starcie samolotu, na przykład z powodu wiatru. Pilot wskazał, że pasy pasażerów (od poziomu trzech tysięcy metrów) w czasie lądowania lub startu (do trzech tysięcy metrów wysokości) powinny być zapięte.
- Duże samoloty są mniej czułe na turbulencje, ale jest to odczuwalne i nieprzyjemne, zdajemy sobie z tego sprawę i staramy się tego unikać, ale musimy też wylądować - podkreślił gość programu "Wstajesz i weekend".
Punda: pasy nie muszą być mocno ściśnięte
Nawiązując do sytuacji na pokładzie samolotu lecącego z Londynu do Singapuru, rozmówca TVN24 powiedział, że w tym przypadku wystąpiła tak zwana turbulencja czystego nieba. - Było to z pewnością zaskoczenie - ocenił Punda. Przypomniał, że zdarzenie miało miejsce nad Birmą (obecna nazwa tego państwa w Azji Południowo-Wschodniej to Mjanma - red.), rejonem słabo uczęszczanym przez inne samoloty. - Piloci z pewnością nie mieli na ten temat informacji, bo nie wierzę w to, że mieli i nic nie zrobili - powiedział Punda.
- Tego wymaga profesjonalizm w lataniu liniowym: omijamy niebezpieczeństwa, nie wlatujemy w nie - stwierdził gość TVN24.
Pilot radził, by stale mieć zapięte pasy podczas lotu, z wyjątkiem sytuacji, kiedy pasażer musi na przykład wyjść do toalety. Mówił, że pasy nie muszą być mocno ściśnięte. Jego zdaniem, największe obrażenia występują w sytuacji, kiedy samolot wpada w turbulencje, a niezapięci pasażerowie uderzają głowami o sufit.
Nawet luźno zapięty pas powoduje, że pasażer się "nie przemieszcza" i nie stanowi też zagrożenia dla innych.
Nad dorzeczem Irrawadi
Samolot Boeing 777-300ER linii Singapore Airlines znalazł się w strefie ekstremalnych turbulencji, gdy przelatywał nad dorzeczem Irrawadi w Birmie. Według Agencji Reutera Singapore Airline są powszechnie uznawane za jedną z wiodących linii lotniczych na świecie i nie odnotowały w ostatnich latach żadnych poważnych zdarzeń.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/RUNGROJ YONGRIT