"Solidarność" zażądała w poniedziałek wycofania decyzji o czasowym wstrzymaniu wydobycia węgla w wybranych kopalniach w celu zduszenia ognisk epidemii COVID-19 na Śląsku. Szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz powiedział we wtorek w TVN24, że wydaje się, iż po wieczornym komunikacie Ministerstwa Aktywów Państwowych "jednak nie będzie tak, że wszystkie kopalnie będą zatrzymane na trzy tygodnie, że jednak pan premier Sasin poszedł po rozum do głowy".
Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin podał w poniedziałek, że w związku z odnotowywaniem kolejnych zakażeń koronawirusem wśród górników od wtorku zostaną wstrzymane prace w dwóch kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej i w dziesięciu Polskiej Grupy Górniczej. Jednocześnie zapewnił, że wszyscy górnicy za okres postojowego otrzymają 100 procent wynagrodzenia.
"Solidarność" napisała w poniedziałek list do premiera Mateusza Morawieckiego z apelem o wycofanie decyzji o czasowym wstrzymaniu wydobycia węgla. Podpisali się pod nim dwaj liderzy "Solidarności": górniczej - Bogusław Hutek oraz śląsko-dąbrowskiej - Dominik Kolorz.
Kolorz: związkowcy protestują, żeby zachować miejsca pracy
Szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz powiedział we wtorek w TVN24, że związkowcy protestują, żeby "zachować miejsca pracy w tych kopalniach". - Wczorajsza decyzja była irracjonalna. Tak jak napisaliśmy w stanowisku, ktoś, kto był na wycieczce pod ziemią, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że warunki geologiczno-górnicze w polskich kopalniach są tak skomplikowane i niejednokrotnie tak trudne, że przerwanie faktycznie pracy na trzy tygodnie doprowadziłoby do sytuacji tego typu, że po trzech tygodniach tego postojowego górnicy wróciliby tak naprawdę do zrujnowanych zakładów - ocenił.
- Odbudowa niejednej kopalni mogłaby być wręcz niemożliwa, bo polskie górnictwo to olbrzymie zagrożenia geologiczne, to olbrzymie zagrożenia pożarowe i pozostawienie szczególnie tych odcinków ścian wydobywczych i przodków bez odpowiedniego fedrowania, mogłoby doprowadzić do faktycznej zapaści wielu kopalń funkcjonujących w Polskiej Grupie Górniczej - mówił Kolorz.
"Nie będzie takiej sytuacji, że zamyka się wszystko na trzy tygodnie"
Powiedział, że wydaje się, iż po wieczornym komunikacie Ministerstwa Aktywów Państwowych "jednak nie będzie tak, że wszystkie kopalnie będą zatrzymane na trzy tygodnie". - Że jednak pan premier Sasin poszedł po rozum do głowy i tam, gdzie konieczne jest prowadzenie wydobycia, być może nie tak na "full i na maksa", jak to się odbywa w normalne dni robocze, tam ono będzie się odbywało - dodał.
- Z tego, co wiem, dzisiaj zarząd Polskiej Grupy Górniczej będzie spotykał się z moimi kolegami związkowcami i tam te wszystkie szczegóły mają być ustalone, ale wygląda to już zdecydowanie lepiej niż wczoraj - przekazał. Dodał, że nie będzie takiej sytuacji, że "zamyka się wszystko na trzy tygodnie".
Odniósł się też do apelu z listu, by premier objął osobistym nadzorem górnictwo węgla kamiennego w Polsce.
- Powiem szczerze, że pan premier Sasin tym górnictwem nie zarządza najlepiej. To, co wczoraj było napisane w stanowisku, na tę chwilę trudno mi powiedzieć, że się wycofujemy z tych słów - powiedział. - Być może premier Sasin zacznie słuchać tych ludzi, którzy na górnictwie się znają, ludzi, którzy mają o tym jakiekolwiek pojęcie - dodał.
"Nie zostało zawarte żadne porozumienie"
Związkowcy w liście do premiera podkreślili, że w minioną niedzielę, podczas spotkania reprezentantów rządu, zarządu PGG i przedstawicieli strony społecznej w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach "nie zostało zawarte żadne porozumienie ani jakiekolwiek inne wiążące uzgodnienia dotyczące decyzji o zamknięciu kopalń na trzy tygodnie".
"Informacja, jakoby decyzja szefa resortu aktywów państwowych była wynikiem consensusu ze stroną związkową, jest nieprawdziwa" - oświadczyli związkowcy. Wcześniej resort aktywów państwowych podał w komunikacie, że "rozwiązanie to zostało skonsultowane ze stroną społeczną i uzyskało aprobatę".
Domagają się "natychmiastowego wycofania decyzji o wstrzymaniu wydobycia"
W związkowym liście podkreślono, iż Prezydium Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność" i Zakładowa Organizacja Koordynacyjna NSZZ "Solidarność" w Polskiej Grupie Górniczej "kategorycznie domagają się natychmiastowego wycofania decyzji wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina o wstrzymaniu od 9 czerwca na trzy tygodnie wydobycia w 10 kopalniach PGG".
Realizacja tej decyzji - według "S" - "w praktyce doprowadzi do trwałego zamknięcia tych zakładów i upadłości likwidacyjnej Polskiej Grupy Górniczej". Związkowcy ocenili, iż - jak napisano - "każdy, kto ma elementarną wiedzę na temat funkcjonowania kopalń węgla kamiennego, wie, że tego typu zakładów nie można zatrzymać z dnia na dzień bez odpowiedniego zabezpieczenia technologicznego. Co więcej, żeby górnicy po tak długiej przerwie mieli do czego wracać, kopalnia musi działać co najmniej na 50 procent swoich mocy" - wskazano w liście.
Związkowcy o potencjalnych stratach w wysokości około 500 milionów złotych
Zdziwienie strony społecznej - głosi związkowe stanowisko - wzbudziła także podana w poniedziałek przez wicepremiera Jacka Sasina informacja, że podczas zapowiedzianego trzytygodniowego postoju górnicy mają otrzymywać 100 procent wynagrodzenia.
"W chwili obecnej nie ma żadnych rozwiązań prawnych pozwalających na sfinansowanie takiej operacji ze środków innych niż zasoby pieniężne Polskiej Grupy Górniczej. Z kolei obciążenie tymi kosztami PGG przy jednoczesnym pozbawieniu spółki możliwości uzyskiwania przychodów, wygenerowałoby w ciągu miesiąca stratę PGG na poziomie około 500 mln zł" - uważają przedstawiciele "Solidarności".
"Strategia przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się koronawirusa była właściwa"
Zdaniem związkowców, niezrozumiały jest też fakt, że decyzja o wstrzymaniu wydobycia obejmuje również te zakłady, w których wśród załogi nie stwierdzono przypadków zakażeń, jak kopalnie Piast, Rydułtowy, Chwałowice, Pokój, Mysłowice-Wesoła i Wujek.
"W naszej ocenie, po początkowych trudnościach, strategia przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się koronawirusa w kopalniach i zakładach PGG w ostatnich tygodniach była właściwa. Zaangażowanie zarządu spółki i pracowników oraz służb medycznych przyniosło efekty w postaci wykrycia i opanowania ognisk zakażeń przy jednoczesnych, skutecznych działaniach na rzecz ograniczenia finansowych skutków pandemii" - napisano w liście do szefa rządu.
Związkowcy: ministrowi Sasinowi brakuje podstawowych kompetencji i umiejętności
W ocenie przedstawicieli strony społecznej, decyzja o czasowym zamknięciu kopalń zagraża funkcjonowaniu kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy w tych zakładach, a także - jak czytamy w stanowisku - "prowadzi też do likwidacji kolejnych kilkunastu tysięcy w firmach sektora okołogórniczego. To katastrofa gospodarcza i społeczna" - ocenili związkowcy.
Ich zdaniem, zapowiedziana przez wicepremiera Sasina decyzja o wstrzymaniu na trzy tygodnie wydobycia w kopalniach PGG "jednoznacznie wskazuje, że panu ministrowi brakuje podstawowych kompetencji i umiejętności do sprawowania prawidłowego nadzoru właścicielskiego nad sektorem wydobywczym".
Apel do premiera
"W związku z powyższym zwracamy się do Pana Premiera o objęcie osobistym nadzorem górnictwa węgla kamiennego w Polsce. Pozostawienie kompetencji w tym zakresie w gestii ministra Sasina będzie oznaczało Pańskie przyzwolenie na likwidację Polskiej Grupy Górniczej i utratę dziesiątek tysięcy miejsc pracy" - podsumowali związkowcy, deklarując, iż będą bronić miejsc pracy w kopalniach "z najwyższą determinacją i wszelkimi dostępnymi środkami".
MAP: po trzech tygodniach kopalnie wrócą do normalnej pracy
W odpowiedzi na związkowy list Ministerstwo Aktywów Państwowych opublikowało oświadczenie, w którym zapewniono, że decyzja o czasowym wstrzymaniu wydobycia w 10 kopalniach Polskiej Grupy Górniczej i dwóch kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej jest podyktowana "wyłącznie względami bezpieczeństwa zdrowotnego górników, ich rodzin oraz mieszkańców Śląska".
"Jedyną intencją tych działań jest chęć jak najszybszego wyeliminowania ognisk koronawirusa na Śląsku. Decyzja ta jest w pełni zgodna z rekomendacjami Ministra Zdrowia oraz Głównego Inspektora Sanitarnego. W żadnym wypadku celem tych decyzji nie jest trwałe zaprzestanie wydobywania węgla w zatrzymanych kopalniach; wręcz przeciwnie - chodzi o to, aby zakłady te mogły jak najszybciej powrócić do normalnego wydobycia" - czytamy w oświadczeniu.
Przedstawiciele MAP zapewniają, że po trzech tygodniach od zatrzymania wydobycia kopalnie te powrócą do normalnej pracy, zaś wstrzymanie wydobycia węgla w 12 kopalniach w żadnym wypadku nie oznacza ich całkowitego zamknięcia.
"Tak jak wyjaśniano podczas niedzielnego spotkania ze stroną społeczną w Katowicach, przez cały okres wstrzymania wydobycia prowadzane będą prace i roboty niezbędne do zabezpieczenia zakładu przed zagrożeniami naturalnymi oraz prowadzone będą prace i roboty górnicze zabezpieczające fronty eksploatacyjne, tj. przodki i ściany - w taki sposób, aby można [było] zapewnić natychmiastowy powrót do normalnej produkcji po 3 tygodniach postoju. W przypadku, w którym istniałoby zagrożenie bezpowrotnego lub wymagającego dużych nakładów odtworzenia frontów eksploatacyjnych, dopuszczamy możliwość prowadzenia eksploatacji w wyrobiskach" - poinformował resort.
"Podjęte zostaną wszelkie niezbędne działania, żeby żaden z górników nie stracił pracy"
W oświadczeniu MAP podkreślono, że górnictwo węgla kamiennego jest ważnym sektorem gospodarki. "Ministerstwo Aktywów Państwowych jest zdeterminowane, by sytuację w górnictwie jak najszybciej wyprowadzić na prostą i doprowadzić do stabilizacji. We wspólnym interesie jest więc, żeby po okresie wstrzymania wydobycia kopalnie jak najszybciej wróciły do normalnej pracy" - czytamy w oświadczeniu.
W czasie postoju kopalń górnicy otrzymywać będą 100 procent wynagrodzenia. Wszystkie te informacje zostały przekazane związkowcom podczas niedzielnego spotkania w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim i - jak podał resort aktywów - nie wzbudziły zastrzeżeń.
W wieczornym oświadczeniu resort napisał, iż "minister aktywów państwowych wierzy, że stanowisko wyrażone w liście Panów Przewodniczących jest wynikiem nieporozumienia lub nieprawidłowej interpretacji informacji przekazanych podczas spotkania. Mam nadzieję, że przekazane powyżej informacje w pełni rozwiewają zaistniałe wątpliwości" - napisali przedstawiciele ministerstwa.
Minister aktywów państwowych - jak czytamy w dokumencie - "w pełni podziela troskę strony społecznej o sekator górnictwa węgla kamiennego, który jest niezwykle istotną częścią polskiej gospodarki. Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami, podjęte zostaną wszelkie niezbędne działania by sytuację w górnictwie ustabilizować oraz żeby żaden z górników nie stracił pracy" - zapewnia MAP.
Wstrzymane wydobycie w 12 kopalniach
W poniedziałek rano resort aktywów państwowych ogłosił, że od wtorku przez trzy tygodnie węgla nie będzie wydobywać 10 kopalń PGG i dwie kopalnie JSW. W PGG są to trzy z czterech tzw. ruchów kopalni ROW (Chwałowice, Marcel i Rydułtowy), dwie z trzech części kopalni Ruda (Pokój i Halemba-Wirek), kopalnia Piast-Ziemowit (obie części), a także kopalnie Bolesław Śmiały, Mysłowice-Wesoła i Wujek. W JSW wydobycie mają wstrzymać kopalnie Budryk oraz Knurów-Szczygłowice.
W zatrzymywanych kopalniach PGG pracuje łącznie około 26 tys. osób, zaś we wstrzymujących pracę kopalniach JSW około 8,4 tys. - 3,3 tys. w kopalni Budryk, 2,5 tys. w ruchu Knurów i 2,6 tys. w ruchu Szczygłowice. Łącznie objęte trzytygodniowym przestojem zakłady zatrudniają niespełna 34,5 tys. osób.
Jak wynika z danych spółek węglowych, od początku epidemii do poniedziałku rano zakażonych koronawirusem zostało łącznie 4999 górników - 1638 w Polskiej Grupie Górniczej, 2771 w Jastrzębskiej Spółce Węglowej i 590 w kopalni Bobrek, należącej do spółki Węglokoks Kraj (249 z nich już wyzdrowiało).
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24