Większość darowizn, które partia Zbigniewa Ziobry otrzymała w ubiegłym roku, pochodzi od osób zatrudnionych w spółkach z udziałem Skarbu Państwa lub zajmujących stanowiska w budżetówce. Ponad jedną trzecią wpłat w 2019 roku przekazała partii była współpracowniczka Ziobry, która trafiła na dyrektorskie stanowisko w PKN Orlen.
Czwartek 3 września. W siedzibie Prawa i Sprawiedliwości przy Nowogrodzkiej zaczynają się negocjacje partii rządzącej z koalicjantami: Solidarną Polską i Porozumieniem Jarosława Gowina. Na stole leży lista osób zatrudnionych w spółkach Skarbu Państwa, które mają stracić posady, jeśli negocjacje zakończą się fiaskiem. Wśród nich są najbliżsi Ziobry: jego żona Patrycja Kotecka, członek zarządu Link 4 oraz brat Witold, doradca prezesa Pekao SA.
Politycy PiS dają do zrozumienia, że oboje będą musieli się pożegnać ze swoimi stanowiskami.
"Daliśmy za dużo"
- Gdy o godzinie 17 na Nowogrodzkiej miały się rozpocząć rozmowy o koalicji, Witold i Patrycja dostali sygnał, że kadry szykują im wymówienia - mówi nam polityk Solidarnej Polski.
Do wręczenia wypowiedzeń ostatecznie nie doszło. Jednak w zgodnej ocenie naszych rozmówców taki scenariusz zrealizuje się, jeśli do porozumienia wewnątrz koalicji nie dojdzie. Bo koalicjanci nie dzielą jedynie stanowisk w rządzie, ale też państwowe, często dobrze płatne, posady.
Polityk bliski Zbigniewowi Ziobrze podkreśla w rozmowie z tvn24.pl, że "ziobryści" spodziewali się wyrzucenia Witolda Ziobry. - To wywołałoby awanturę, ale jeszcze dałoby się przełknąć. Dużo gorsze byłoby wyrzucenie Patrycji - zaznacza nasz rozmówca. - Między Zbyszkiem a Morawieckim w spółkach Skarbu Państwa jest wojna, więc kolejni ludzie mogą być wycinani - dodaje.
Poseł PiS: - Daliśmy Gowinowi i Ziobrze za dużo. Dostali dobre miejsca na listach i wprowadzili więcej posłów, niż ktokolwiek się spodziewał. Dlatego teraz mogą nas szantażować. Z Ziobrą jest trudniej, bo jak go wyrzucimy z rządu, to większość posłów przy nim zostanie. Są osoby z Solidarnej Polski, które nie powinny być beneficjentami układu władzy.
Zbyszek gotowy na wybory
Według naszych rozmówców wyrzucanie "ziobrystów" ze spółek Skarbu Państwa czy rządowych agencji byłoby dotkliwym ciosem dla Solidarnej Polski, która umieszczając swoich ludzi na dobrze płatnych stanowiskach, chciała się uniezależnić finansowo od PiS-u.
Polityk z otoczenia Ziobry: - Zbyszek już od dłuższego czasu przygotowuje partię do samodzielnego startu w wyborach. Teraz też jest na to gotowy.
Choć Solidarna Polska wprowadziła do Sejmu kilkunastu posłów, to państwową subwencję (zależną od liczby mandatów zdobytych w wyborach) zgarnia w całości partia Jarosława Kaczyńskiego. Dlatego koalicjantom PiS pozostaje utrzymywanie się z darowizn.
Sprawozdanie finansowe Solidarnej Polski za 2019 rok, które przeanalizował portal tvn24.pl pokazuje, że partia Zbigniewa Ziobry może liczyć na wsparcie od osób, które trafiły na stanowiska w spółkach z udziałem Skarbu Państwa lub w urzędach czy instytucjach.
14 tys. zł od dyrektorki z Orlenu
Według dokumentu złożonego w Państwowej Komisji Wyborczej partia ministra sprawiedliwości w 2019 roku otrzymała z darowizn 41 770 zł.
14 tys. zł, czyli ponad 1/3 tej kwoty wpłaciła Małgorzata Erlich-Smurzyńska, dyrektor biura kontroli finansowej i zarządzania ryzykiem i zgodnością PKN Orlen. Rok wcześniej wpłaciła ona 11 tys. zł.
Erlich-Smurzyńska jest prawniczką. Zaczynała od udzielenia porad prawnych w biurze poselskim Zbigniewa Ziobry i senatorskim Jacka Włosowicza w Kielcach. Była dyrektorem w kieleckiej fundacji Nadzieja Rodzinie, która pomaga w aktywizacji zawodowej osób wykluczonych społecznie.
W styczniu 2016 roku została dyrektorem kieleckiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, którą kierował wówczas bliski "ziobrystom" Daniel Obajtek. Informację o jej zatrudnieniu w ARiMR podał na Facebooku Mariusz Gosek, dyrektor biura poselskiego Zbigniewa Ziobry w Kielcach.
W połowie 2018 roku Erlich-Smurzyńska zrezygnowała z tego stanowiska i przeszła do PKN Orlen w ślad za Obajtkiem, który był wówczas prezesem paliwowego giganta. Prawniczka objęła ważne w tej spółce stanowisko dyrektora biura kontroli finansowej i zarządzania ryzykiem i zgodnością.
Umorzone zarzuty
Zapytaliśmy biuro prasowe Orlenu, czy stanowisko objęła w wyniku konkursu i czy jej doświadczenie zawodowe pozwala na pełnienie tej funkcji w spółce. A także, czy prezes Obajtek miał wpływ na zatrudnienie prawniczki.
Rzeczniczka Orlenu Joanna Zakrzewska odpowiedziała w mailu do tvn24.pl, że "ze względu na obowiązujące uregulowania w zakresie przepisów wynikających z rozporządzenia RODO, Spółka nie udziela szczegółowych informacji na temat spraw personalnych". Zapewniła, że "procesy rekrutacyjne w Grupie ORLEN prowadzone są w sposób transparentny, zgodny z uregulowaniami wewnętrznymi i przepisami prawa. O zatrudnieniu decydują kompetencje".
Wysłaliśmy przez jeden z portali społecznościowych do Małgorzaty Erlich-Smurzyńskiej prośbę o rozmowę. Nie dostaliśmy odpowiedzi.
Daniel Obajtek jest prezesem PKN Orlen od 2,5 roku. Jeszcze w 2015 roku był wójtem małopolskiej gminy Pcim. To z czasu pracy w samorządzie pochodzą zarzuty, które postawiła mu prokuratura, a które potem zostały umorzone.
Umorzeniu śledztwa nastąpiło trzy lata temu, gdy Obajtek pełnił jeszcze funkcję prezesa grupy energetycznej Energa SA. Na ówczesnym prezesie ciążył zarzut przyjęcia 50 tysięcy złotych łapówki w zamian za wpływanie na przetargi w gminie Pcim oraz zarzuty związane z jego pracą w spółce Elektroplast - był podejrzany o to, że swoimi decyzjami mógł narazić firmę na straty w wysokości 1,5 miliona złotych oraz wyłudził z niej blisko 800 tysięcy złotych.
Akt oskarżenia przeciwko Obajtkowi był już w sądzie w Sieradzu, gdzie skierowała go Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim. Potem jednak nastąpiła zmiana oskarżyciela. Sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim, która we wrześniu 2016 roku zdecydowała o wycofaniu sprawy z sądu. Następnym krokiem było przekazanie sprawy do dalszego prowadzenia Prokuraturze Okręgowej w Krakowie. A ta, dziewięć miesięcy później zdecydowała o umorzeniu postępowania przeciwko Danielowi Obajtkowi.
- Stwierdzić należy, iż z uwagi na koniunkturalność poszczególnych osób karanych i składanych (zeznań - red.) w celu uniknięcia odpowiedzialności karnej, jak też ich zmienność, niestałość, niekonsekwentność, sprzeczność oraz ogólnikowość zgromadzonego materiału dowodowego (…) nie dostarczył (materiał dowodowy - red.) podstaw do wniesienia aktu oskarżenia w niniejszej sprawie i przedmiotowe śledztwo należało umorzyć - tak brzmiało uzasadnienie decyzji prokuratury.
Pół roku później, 29 grudnia 2017 roku, postanowienie prokuratury utrzymał w mocy Sąd Okręgowy w Krakowie.
Ta decyzja pozwoliła Danielowi Obajtkowi na rozwój kariery w sektorze spółek publicznych.
Lista darczyńców ze spółek i samorządów
Z listy darczyńców Solidarnej Polski w 2019 roku wszyscy, którzy wpłacili kwoty powyżej 300 zł, piastują stanowiska w spółkach Skarbu Państwa, urzędach, instytucjach lub samorządach.
Paweł Śliwa, wiceprezes PGE do spraw innowacji, który do 2018 roku był radnym Solidarnej Polski w małopolskim sejmiku, wpłacił na konto tej partii w 2019 roku 5,5 tys. zł. Rok wcześniej przelał ugrupowaniu Ziobry 24 tys. zł, zaś dwa lata wcześniej - 18 tys. zł.
Tomasz Zbróg, który jako radny sejmiku świętokrzyskiego w 2016 roku został dyrektorem oddziału Totalizatora Sportowego w Kielcach, zasilił konto Solidarnej Polski kwotą 5 tys. zł.
Waldemar Wendrowski, dyrektor Centralnego Ośrodka Sportu w Spale wpłacił 2,7 tys. zł, a jego żona Ewa Wendrowska, radna SP w Sejmiku Województwa Łódzkiego - 3 tys. zł.
Ireneusz Stachowiak, należący do SP były wiceprezydent Inowrocławia, który w 2017 roku został prezesem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Toruniu wpłacił 2,4 tys. zł.
1,5 tys. wpłacił Solidarnej Polsce Grzegorz Banaś, były wojewoda i były senator PiS, aktualnie radny sejmiku świętokrzyskego, który w 2017 roku trafił do rady nadzorczej spółki PGE EJ 1.
Marcin Szczudło, związany z PiS i Solidarną Polską wiceprezes PGE Obrót SA przelał 1 tys. zł.
700 zł na rzecz SP przekazała Aleksandra Antolak-Rust, radna w gminie Raba Wyżna i szefowa biura poselskiego posła Edwarda Siarki z Solidarnej Polski.
Na liście są też nazwiska Damiana Polaka, radnego z Inowrocławia, który przekazał 480 zł oraz Roberta Baryły, radnego z Kutna, który został kierownikiem miejscowego KRUS-u i zasilił konto partii kwotą 3,8 tys. zł.
Swoją nominację tak skomentował na stronie KRUS-u: - Podjąłem się pełnienia tej funkcji w poczuciu odpowiedzialności za dobrą zmianę, z jaką mamy do czynienia w naszym kraju.
Źródło: tvn24.pl, Konkret24