Znany i popularny również w Polsce pisarz Terry Pratchett nakręcił w Szwajcarii dokument pt. "Wybierając śmierć". Pokazano w nim "śmierć na życzenie" nieuleczalnie chorego mężczyzny. W poniedziałek wieczorem wyemitowała go brytyjska BBC.
Film pokazuje śmierć brytyjskiego milionera chorego na stwardnienie rozsiane w jednej ze szwajcarskich klinik. Zapowiedź jego emisji od wielu miesięcy wywoływała kontrowersje na Wyspach.
Pisarz postanowił pokazać milionom jak śmiertelnie chory człowiek odbiera sobie życie, żeby wesprzeć instytucje tzw. "wspomaganego samobójstwa".
- Albo chcemy mieć kontrole nad naszym życiem albo nie. Nie wierzę, że życie to dar od Boga, ponieważ nie wierzę w istnienie Boga w takiej postaci w jakiej wyobraża go sobie większość ludzi - tłumaczy Pratchett.
Pisarz prowadzi kampanię do prawa do godnej śmierci po tym, jak zdiagnozowano u niego chorobę Alzheimera.
Jak SS-mani
"Samobójstwo z asystą" od eutanazji różni się kwalifikacją prawną czynu. W uproszczeniu: eutanazji na chorym dokonują lekarze - samobójstwo popełnia sam chory.
W Wielkiej Brytanii podobnie jak w Polsce, pomoc w dokonaniu samobójstwa jest nielegalna i zagrożona karą wieloletniego więzienia. W Szwajcarii jest dozwolona - dlatego właśnie tam powstał film.
- Nie sądzę, żeby najlepszym pomysłem było robienie dokumentu o pracy SS-manów gazujących Żydów i tu jest podobnie. Nie jest to najlepszy pomysł, żeby taki film pokazywać. Ludzie, którzy to zrobili, nie powinni być w telewizji, tylko więzieniu - komentuje Tomasz Terlikowski, redaktor naczelny portalu fronda.pl.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24