Anna Baranowska, uczestniczka pierwszej edycji "Big Brothera", nie żyje. Zmarła w tajemniczych okolicznościach, w mieszkaniu swego partnera na lubelskim osiedlu Czuby - donoszą tabloidy.
Koleżankę z programu wspominają uczestnicy premierowej edycji: - To szok! Jestem wstrząśnięty. Pamiętam Anię bardzo dobrze. Gdy znalazła się w domu Wielkiego Brata, wprowadziła do niego ciepło i humor - mówi "Faktowi" Janusz Dzięcioł, zwycięzca pierwszej edycji "Big Brothera", a teraz świeżo upieczony poseł.
- To straszna wiadomość. Ona tak kochała życie - mówi z kolei "Super Expressowi" inny z uczestników - Klaudiusz Sevković.
Annę Baranowską poznaliśmy w 2001 r. w premierowej edycji "Big Brothera". Była jedną z starszych wiekiem mieszkanek domu Wielkiego Brata. Rozwiedziona, matka dorastającej córki Olgi. Odpadła jako pierwsza, w programie spędziła zaledwie 15 dni. Potem zagrała jeszcze epizod w filmie "Gulczas, a jak myślisz?".
Niedawno Baranowska związała się z lubelskim artystą - Grzegorzem B. i przeniosła się do jego mieszkania. Kilka dni temu przestała się jednak pokazywać. Portale internetowe piszą, że dzień przed śmiercią napadnięto ją. Otrzymała kilka ciosów w głowę, a bandyci ukradli jej telefon komórkowy. Po założeniu kilku szwów, na własne życzenie wypisała się ze szpitala.
Następnego dnia jej partner znalazł ją jednak martwą: - Przybiegł do mnie Grzegorz. Chciał dzwonić po pogotowie. Krzyczał, że z Anną stało się coś niedobrego. Bo gdy wrócił do domu, leżała nieruchomo w łóżku - opowiada "Faktowi" jeden z sąsiadów. Mimo że karetka pojawiła się po kilku minutach, kobiecie nie można było już pomóc.
Tabloidy spekulują na temat przyczyn śmierci 44-letniej kobiety: Czy zawiniły odniesione rany? Czy może ktoś ją zamordował za długi? Sąsiedzi spekulują też, że mogła popełnić samobójstwo.
- Nikt w tej sprawie nie ma jeszcze postawionych zarzutów - tyle tylko mówi Ewa Bondaruk, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin Południe.
Źródło: "Super Express", "Fakt"