"Była rozcięta od góry do dołu. Nie wiem, jak on to zrobił i po co?"


Doktor mówi, że pobrał wycinek, ale stan jest ciężki. Mówi tak: "Wierzy pani w cuda? To niech pani nie wierzy"- opowiada Wanda Jeziorska, matka 37-letniej Justyny, która zmarła po zabiegu medycznym przeprowadzonym w sieradzkim szpitalu. Kobietę operował Wojciech S. Do jego pracy pacjenci i inni lekarze mają poważne zastrzeżenia. Mimo to wciąż pracuje, a jego koledzy po fachu, którzy zgłaszają uwagi, tracą stanowiska. Reportaż Roberta Sochy "Żeby nie było roszczeń".

Szpital wojewódzki w Sieradzu jest jedną z największych placówek w województwie łódzkim. Znajduje się w nim ponad tysiąc łóżek dla pacjentów, pracuje kilkuset lekarzy.

Na początku marca do tego szpitala trafiła 37-letnia Justyna Jeziorska. Kobieta skarżyła się na ból brzucha. Badanie tomograficzne wykazało obecność dużego guza. Chirurg miał pobrać jego niewielki wycinek do badania.

- Poszliśmy z córką do ordynatora, żeby spytać się, na czym to wszystko polega – opowiada ojciec kobiety, Ryszard Jeziorski. – Powiedział nam, że to będzie nacięcie dwa-trzy centymetry, pobranie wycinka i to będzie wszystko – dodaje.

- Jak przywieźli ją z sali zabiegowej, to ona nacięcie miała całej jamy brzusznej, od góry do dołu – mówi matka, Wanda Jeziorska. – Doktor mówi, że pobrał wycinek, ale jest stan ciężki. Mówi tak: "Wierzy pani w cuda? To niech pani nie wierzy" – wspomina.

"Chirurg nie powinien tego ruszyć"

Lekarzem, który miał przeprowadzić operację był Wojciech S. Zdecydował się na operowanie mimo odmiennej opinii dwóch innych chirurgów, którzy brali udział w konsultacji. Jednym z nich był doktor Janusz Kuśnierz.

- Tego typu zabieg nie powinien być w ogóle w Sieradzu wykonywany, tylko pacjentka powinna być przewieziona do szpitala w ośrodku onkologicznym i tam powinna być podjęta stosowna decyzja, czy pacjentka ma być operowana, czy jest inna metoda pobrania wycinka, żeby uniknąć operacji – uważa Janusz Kuśnierz.

– Chirurg nie powinien tego ruszyć. Powinien skierować to do innych ośrodków, które robią te zabiegi zdecydowanie częściej i mają doświadczenie – dodaje.

"Ordynator twierdził, że próbki są wysłane"

Chirurg Wojciech S. ma 65 lat. Przez 30 lat operował w szpitalu imienia Kopernika w Łodzi. Jednak kilka lat temu został kierownikiem, czyli de facto ordynatorem, oddziału chirurgicznego w Sieradzu.

Oznaczało to awans – z szeregowego chirurga na szefa oddziału, który kieruje także pracą innych lekarzy. Wojciech S. nigdy nie specjalizował się w operacjach onkologicznych. Szpital w Sieradzu nawet nie dysponuje odpowiednim sprzętem i zapleczem diagnostycznym, aby przeprowadzać takie operacje.

Ryszard Jeziorski opowiada, że jak odwiedził córkę po operacji, brakowało mu słów. – Ona była rozcięta od góry do dołu. Nie wiem, jak on to zrobił i po co? – zastanawia się.

Po operacji pacjentka i jej rodzina czekali na szczegółowe wyniki badania histopatologicznego. Ku ich zdumieniu, po trzech tygodniach okazało się, że próbki guza nawet nie wyjechały z sieradzkiego szpitala do laboratorium w Łodzi.

- Ordynator twierdził, że próbki są wysłane i czekamy tylko na badanie w Łodzi. Lekarz okłamał mnie – mówi Wanda Jeziorska.

Czas w przypadku nowotworów ma szczególne znaczenie. Co sprawiło, że próbki nie wyjechały do Łodzi? Nie wiadomo. Ostatecznie to sama rodzina zabrała próbki ze szpitala i zawiozła do laboratorium.

Z przeprowadzonego w Łodzi badania wynikało, że guz to rzadki i złośliwy nowotwór, tak zwany mięsak. Ze względu na stan pacjentki podanie chemii było wykluczone. Tydzień później Justyna Jeziorska zmarła.

"Nowej władzy szpitala nie zależało, żeby to wyjaśnić"

W dniu śmierci Justyny Jeziorskiej lekarz, który ją operował - Wojciech S. - został zawieszony w obowiązkach kierownika oddziału chirurgii, ale nadal pracował jako szeregowy chirurg. Jednocześnie, ówczesna dyrekcja szpitala zdecydowała o powołaniu komisji etycznej do wyjaśnienia jej śmierci. Dyrektorem do spraw medycznych szpitala w Sieradzu był wówczas Lechosław Dorożała.

- Ja uważałem, że doktor powinien stanąć przed komisją. Powinien podlegać jakiejś lustracji czy spojrzeniu. Wydawało się, że to wszystko jest kwestia formalności. Po poprzednim posiedzeniu komisji obserwatorzy wypowiedzieli mnóstwo negatywnych rzeczy pod kierunkiem doktora Wojciecha S. – mówi.

Jednak krótko po powołaniu komisji zmienił się dyrektor naczelny szpitala. Został wyznaczony przez zarząd województwa łódzkiego. Członkowie komisji stracili motywację. Została rozwiązana bez zbadania sprawy.

- Mam przekonanie, że nowej władzy szpitala absolutnie nie zależało na tym, żeby to wyjaśnić – uważa Lechosław Dorożała.

"Doskonale zdawał sobie sprawę z rozmiarów guza"

Po śmierci Justyny Jeziorskiej jej rodzina spotkała się z nowym dyrektorem naczelnym szpitala. W spotkaniu wzięli udział między innymi ówczesny dyrektor medyczny Lechosław Dorożała oraz pełnomocniczka do spraw praw pacjenta.

Na nagraniu ze spotkania słychać, jak przyjaciel rodziny Justyny Jeziorskiej zwraca uwagę, że dwaj chirurdzy wypowiedzieli się, żeby dziewczyny nie operować. – A on podejmuje decyzję, która doprowadza ją do śmierci – mówi.

- Ja byłam tam, ja mam w notatce (…). Mnie powiedziała, że była poinformowana, że będzie miała małe nacięcie w celu pobrania tego wyniku do badania – odpowiada pełnomocniczka do spraw praw pacjenta. – Natomiast, cały brzuch mi pokazała i powiedziała, że nie ma zaufania absolutnie do pana doktora S., wręcz się go boi. Ja to zapisałam w notatce, to pan dyrektor też wie – dodaje.

- Pan doktor S. napisał w swoim wyjaśnieniu, że guz okazał się tak wielki, żeby go ocenić… – mówi dyrektor naczelny szpitala. – Ale ten guz pan doktor widział wcześniej, wszyscy widzieli ten guz – przerwała przyjaciółka Justyny Jeziorskiej. – Nie mnie jest oceniać tę sztukę medyczną – odpowiada dyrektor naczelny szpitala.

Na pytanie, czemu Wojciech S. podjął taką decyzję, dyrektor medyczny Lechosław Dorożała odpowiada, że doktor "doskonale zdawał sobie sprawę z rozmiarów guza, miał tomografię, wiedział, że jest w przestrzeni zaotrzewnowej" i zwraca uwagę, że zgoda na zabieg "była lakoniczna".

– Była tak właściwie nieprofesjonalna, że nie uprawniała do żadnych większych zabiegów. Nie powinien robić czegokolwiek więcej. Jeśli spodziewał się tak dużego zabiegu, należało z pacjentką porozmawiać, omówić ewentualności, ryzyko i uzyskać na to odpowiednią zgodę. Zgoda, która jest w historii i w dokumentacji, dla mnie jest niedopuszczalna – dodaje Lechosław Dorożała.

Dyrektor naczelny szpitala zwraca uwagę, że "sprawę ewentualnych błędów w sztuce medycznej jest w stanie tylko rozstrzygnąć komisja etyki przy izbach lekarskich".

Ostatecznie, nowa dyrekcja nie wyciągnęła żadnych konsekwencji wobec doktora Wojciecha S.

Pacjenci skarżą się na lekarza

Reporterzy "Superwizjera" dotarli do innych byłych pacjentów Wojciecha S. Mają oni poważne problemy po jego operacjach. Niektórzy zgodzili się na rozmowę przed kamerą. Jedną z byłych pacjentek lekarza jest Maria Kałuża. - Przeprowadził operację, w której rozerwał mi cały przełyk – mówi.

Pięć lat temu Maria Kałuża dowiedziała się, że ma niewielkie guzki na tarczycy. Nie były widoczne na zewnątrz, w praktyce w niczym jej nie przeszkadzały. Jednak podczas wizyty w prywatnym gabinecie doktora Wojciecha S. uznał on, że profilaktycznie należy je usunąć i że może to zrobić w szpitalu, w którym pracuje.

- Byłam w bardzo ciężkim stanie. W czasie tej operacji, której już nie mógł dalej prowadzić, zostałam przewieziona do szpitala do Łodzi. Tam uratowali mi życie. Profesor, który robił tę operację musiał bardzo szybko ratować życie, bo był krytyczny stan – opowiada Maria Kałuża.

Operacja, którą wykonał Wojciech S. uruchomiła lawinę powikłań. Od tego czasu Maria Kałuża przeszła około dwudziestu innych operacji. Lekarze musieli całkowicie usunąć uszkodzony przełyk, co oznacza, że kobieta nie może nic jeść i pić. Jest odżywiana dojelitowo przez maszynę.

Kolejna pacjentka to Zofia Szymczak. Cztery lata temu doktor Wojciech S. operował jej przerośniętą tarczycę. Zmiany nie miały charakteru nowotworowego, a operacja została wykonana profilaktycznie. Podczas operacji doktor Wojciech S. uszkodził nerwy krtaniowe, porażając struny głosowe pacjentki. Od tego czasu kobieta musi żyć z wszczepioną rurką tracheotomijną.

- Muszę palcem przytrzymywać, żebym mogła coś powiedzieć, bo tak to w ogóle nie mówię. Jeżeli nie był pewny, że da radę, mógł się nie brać za to. Mógł po prostu nie robić mi (zabiegu) – uważa Zofia Szymczak.

"Napiszcie tak, żeby nie było roszczeń"

Zanim Lechosław Dorożała został zwolniony z pracy, skontaktował się z nim jego przyszły następca Dariusz Kałdoński i radził, jak należy załatwić sprawę Justyny Jeziorskiej. Proponował napisanie listu do rodziny. Reporterzy "Superwizjera" dotarli do nagrania rozmowy obu mężczyzn.

- Usiądźcie we dwóch i napiszcie to, co uważacie, tylko po prostu napiszcie tak, żeby przenikało to, że rozumiemy ich ból, rozumiemy ich cierpienie, że być może źle odebrane zachowanie lekarzy też wynikało z ich bezradności. Chodzi o to, żeby w żaden sposób nie pociągało to za sobą jakichś roszczeń rodziny – mówi Dariusz Kałdoński.

Pełniący obowiązki zastępcy dyrektora do spraw medycznych Dariusz Kałdoński zapewnia, że "nie ma żadnej ochrony pana doktora S.". Zapytany o słowa, które padły na nagraniu odpowiada, że "mógłby posługiwać się wyświechtanym sformułowaniem stosowanym aktualnie przez polityków: nagranie to było nielegalne".

- Nie byłem poinformowany, że jestem nagrywany. Moja informacja, sugestia czy rada niedoświadczonemu koledze sprowadzała się do tego, żeby poprzez postępowanie administracyjne dyrekcji nie stwarzać pozorów, sytuacji, która wywołuje poczucie takiego naruszenia praw pacjenta, które rodzi roszczenia – wyjaśnia.

"Po tym piśmie zostałem odwołany ze stanowiska"

Ówczesny dyrektor medyczny Lechosław Dorożała nie skorzystał z rad przyszłego dyrektora i nie napisał listu. List został napisany osobiście przez Dariusza Kałdońskiego w pierwszych dniach jego urzędowania. W liście dyrektor stwierdza, że jego zdaniem nie doszło do żadnego błędu. Złożył rodzinie wyrazy współczucia z powodu ich bolesnej straty.

Dorożała został zwolniony z pracy. Dziś jest kierownikiem oddziału ratunkowego w innym szpitalu. Natomiast chirurg Wojciech S. nadal pracuje w szpitalu w Sieradzu. Uważa, że liczba powikłań po operacjach, przeprowadzonych przez Wojciecha S., "w statystyce powinna budzić niepokój".

Po zawieszeniu Wojciecha S. w funkcji kierownika oddziału chirurgicznego w związku z operacją Justyny Jeziorskiej, jego obowiązki przejął chirurg Janusz Kuśnierz.

- Zwróciłem się do pana dyrektora z pismem oraz do pana marszałka, informując, że pan doktor S. wykonuje wszystkie zabiegi w pozycji siedzącej. Jako osoba koordynująca oddziałem chirurgicznym uważam, że tego typu czynności i praktyki nie powinny być stosowane, bo siedząc metr od pacjenta, trzymając ręce w brzuchu, nie jestem w stanie dobrze zoperować pacjenta – opowiada Kuśnierz.

- Po tym piśmie zostałem odwołany ze stanowiska. A ja w piśmie uzasadniłem, że chodzi o poprawę jakości i o to, żeby świadczenia, które udziela szpital, były wykonywane z pewnymi normami i zasadami – dodaje.

Dziś także Janusz Kuśnierz pracuje w innym szpitalu. Jest kierownikiem oddziału chirurgicznego.

"On nas wszystkich po prostu okłamał"

Nowa dyrekcja szpitala w Sieradzu, po skardze rodziców Justyny Jeziorskiej, skierowała sprawę do komisji etyki lekarskiej działającej przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Łodzi.

Rodzice Justyny Jeziorskiej nie przypuszczali, że wizyta w szpitalu w Sieradzu może się zakończyć śmiercią ich córki. – Ona poszła o własnych siłach i ciągle mówiła: "Tato, nie przejmuj się, będzie wszystko dobrze" – opowiada Ryszard Jeziorski. – Mam do niego bardzo wielki żal. On nas wszystkich po prostu okłamywał – dodaje.

Szpital w Sieradzu podlega marszałkowi województwa łódzkiego. Już po śmierci Justyny Jeziorskiej rodzina spotkała się z marszałkiem Grzegorzem Schreiberem z PiS, gdy ten odwiedził szpital. Reporterzy "Superwizjera" dotarli do nagrania z tego spotkania.

Marszałek przyznał, że kojarzy tę sprawę. Podczas rozmowy został poinformowany przez dyrektora naczelnego szpitala, że doktor S. "formalnie jest zawieszony". Na stwierdzenie przyjaciółki Justyny Jeziorskiej, że "nie chce opuścić gabinetu" był zdziwiony. Stanowczo zwrócił się do dyrektora by sprawa została wyjaśniona.

- Czekamy na rozstrzygnięcia komisji etyki lekarskiej przy Izbie Lekarskiej w Łodzi. Jest to najwłaściwsza instancja, żeby rozwikłać sprawy związane z roszczeniami, bądź sprawami stricte medycznymi – mówi Magdalena Amrozik z Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi.

Cztery lata walki przed sądem

Oficjalnie Wojciech S. już nie jest kierownikiem oddziału chirurgicznego, choć nadal pracuje w szpitalu jako chirurg. Reporterzy "Superwizjera" spotkali lekarza pod szpitalem w Sieradzu.

Nie zgodził się na rozmowę. – Ja teraz na pewno nie mam czasu na rozmowy, ponieważ zaczynamy zabieg niedługo w następnym szpitalu, na chirurgii – wyjaśnił. Zgodził się na rozmowę w innym terminie.

Podczas rozmowy telefonicznej stwierdził, że "to nieprawda, że chora miała zostać zoperowana przez niewielką ranę, bo tego typu operacji się takim sposobem nie przeprowadza". Przekonywał, że do śmierci pacjentki przyczyniła się choroba, którą miała.

- Proszę tylko pamiętać, że jeżeli będę pomówiony o jakieś historie związane z tą pacjentką, to mam prawo wnieść sprawę do sądu – ostrzegł Wojciech S. Ostatecznie lekarz nie zgodził się na rozmowę przed kamerą.

Gdy reporter wspomniał Dariuszowi Kałdońskiemu, że rodzina i pacjentka dzień przed operacją zostali poinformowani przez Wojciecha S., że to będzie niewielki zabieg odparł, że "nie będzie komentował ani stanu, ani sposobu leczenia".

- Takich spraw nie wyjaśniają dziennikarze niemający elementarnej wiedzy w tym zakresie. Mało tego, nie wyjaśniają również prokuratorzy i sądy bez posiłkowania się opiniami biegłych w tym zakresie – stwierdził.

- Nie brnijmy w coś, o czym ani państwo, ani państwa widzowie w swym ogóle nie będą mieć wiedzy. Tylko będą mieć informację, która w moim odczuciu, poprzez tezy, jakie pan wygłasza w swoich pytaniach, będzie informacją zmanipulowaną – dodaje.

Maria Kałuża zdecydowała się na pozwanie szpitala w Sieradzu. Od czterech lat walczy w sądzie o odszkodowanie. W takich sprawach kluczowe są opinie innych biegłych lekarzy.

Pierwszy biegły z Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi stwierdził, że operacja nie została przeprowadzona zgodnie ze sztuką lekarską i wyliczył szereg nieprawidłowości.

Wówczas sąd powołał innego biegłego – ze szpitala imienia Kopernika w Łodzi, gdzie doktor Wojciech S. przez trzydzieści lat był chirurgiem. Ten biegły wydał odmienną opinię i stwierdził, że zabieg został przeprowadzony zgodnie z zasadami sztuki medycznej.

Z powodu odmiennych opinii sąd wezwał obu biegłych na rozprawę. Wówczas pierwszy lekarz, który początkowo wydał krytyczną opinię, wycofał się ze swoich stwierdzeń i uznał, że nie można mówić o błędzie.

- Proces trwa już cztery lata i nie widać żadnych rezultatów, żeby to się zakończyło – żali się Maria Kałuża.

Zofia Szymczak początkowo rozważała pozwanie szpitala. Jednak po rozmowach z prawnikami, poddała się. Uznała, że nie stać jej na prawników i długotrwały proces. Rodzice Justyny Jeziorskiej na razie nie zdecydowali się na podjęcie kroków prawnych wobec szpitala lub lekarza.

Autor: asty//kg / Źródło: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

1109 dni temu rozpoczęła się inwazja zbrojna Rosji na Ukrainę. Prezydent USA Donald Trump powiedział w niedzielę, że Stany Zjednoczone "prawie" zakończyły zawieszenie wymiany informacji wywiadowczych z Ukrainą. Rosyjskie siły wypychają ukraińskie siły z obwodu kurskiego. Wkrótce rozmowy USA-Ukraina. Oto najważniejsze informacje z Ukrainy.

Czy USA wznowią pomoc wywiadowczą dla Ukrainy? Krótka odpowiedź Trumpa

Czy USA wznowią pomoc wywiadowczą dla Ukrainy? Krótka odpowiedź Trumpa

Źródło:
tvn24.pl Reuters PAP

"Bądź cicho, mały człowieczku", "powiedz: dziękuję" - w taki sposób Elon Musk i sekretarz stanu USA Marco Rubio pisali do szefa polskiej dyplomacji, który w mediach społecznościowych odniósł się do wykorzystania Starlinków przez ukraińskie wojsko. Rumuńska komisja wyborcza wykluczyła z prezydenckiego wyścigu prorosyjskiego kandydata Calina Georgescu, który w grudniu wygrał unieważnioną potem pierwszą turę wyborów. W Arabii Saudyjskiej spotkają się szefowie MSZ Stanów Zjednoczonych i Ukrainy. Oto pięć rzeczy, które warto wiedzieć w poniedziałek 10 marca.

Musk obraża Sikorskiego, Chiny grożą Tajwanowi, kluczowa decyzja w Rumunii

Musk obraża Sikorskiego, Chiny grożą Tajwanowi, kluczowa decyzja w Rumunii

Źródło:
tvn24.pl

W Racławicach niedaleko Krakowa doszło do zawalenia się stropu jaskini. Jak przekazali w nocy z niedzieli na poniedziałek strażacy, pod zapadliskiem jest jeszcze co najmniej jedna osoba. Została uwięziona około 50 metrów od wejścia do jaskini. Trwa akcja ratownicza. - To była grupa czterech grotołazów, trzy osoby zostały już wydobyte - przekazał Janusz Kozioł, wójt gminy Racławice.

Akcja w Jaskini Racławickiej. Jedna osoba uwięziona

Akcja w Jaskini Racławickiej. Jedna osoba uwięziona

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, PAP

Ci wszyscy politycy, którzy uważają, że trzeba przepraszać, dziękować i upokorzyć się, nie mają żadnych kwalifikacji, żeby zasiadać w polskim parlamencie, a co dopiero być prezydentem państwa - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Władysław Frasyniuk. Działacz Solidarności jest jednym z sygnatariuszy otwartego listu do prezydenta USA Donalda Trumpa. Zdaniem innego opozycjonisty w czasach PRL-u Zbigniewa Janasa amerykańscy politycy "naskoczyli na prezydenta Zełenskiego" w trakcie jego spotkania w Białym Domu.

Opozycjoniści z czasów PRL: jak jesteś rzeczywiście mocny, to zmierz się z mocnym albo mocniejszym

Opozycjoniści z czasów PRL: jak jesteś rzeczywiście mocny, to zmierz się z mocnym albo mocniejszym

Źródło:
TVN24

Od naprawdę wysoko usytuowanego polityka Trzeciej Drogi usłyszałem absolutnie serio, że jeśli sondaże Szymona Hołowni będą wyglądały tak, jak wyglądają, to Trzecia Droga poważnie weźmie pod uwagę pomysł wycofania marszałka Sejmu - mówił "W kuluarach" Konrad Piasecki. Agata Adamek wskazywała, że jeśli lider Polski 2050 "dostanie mocno w kość" w wyborach prezydenckich, "to klub się prawdopodobnie rozsypie".

Wolta w sprawie Hołowni? "Jego start nie jest przesądzony"

Wolta w sprawie Hołowni? "Jego start nie jest przesądzony"

Źródło:
TVN24

Przyjąłem z dużą satysfakcją, że prezydent Emmanuel Macron o tym wspomniał - mówił prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla francuskiej stacji LCI, odnosząc się do propozycji rozszerzenia francuskiego parasola nuklearnego na europejskich sojuszników. Według niego "to gest pokazujący poczucie odpowiedzialności Francji również za bezpieczeństwo europejskie, za swoich sojuszników, w tym także Polskę". Prezydent skomentował też działania Donalda Trumpa. Według niego USA "mają tę siłę, żeby oddziaływać na Rosję".

Duda: propozycja Macrona pokazuje poczucie odpowiedzialności również za Polskę

Duda: propozycja Macrona pokazuje poczucie odpowiedzialności również za Polskę

Źródło:
tvn24.pl

"Bądź cicho", "powiedz: dziękuję". Takie komentarze pod swoim adresem przeczytał w niedzielę Radosław Sikorski. Ich autorami są Elon Musk i sekretarz stanu USA Marco Rubio. Ostra wymiana zdań zaczęła się od wpisu miliardera, który zasugerował, że Ukraińcy bez Starlinków nie daliby rady walczyć z Rosją.

Musk, Rubio, Sikorski. Ostra wymiana zdań wokół Polski, Ukrainy i Starlinków

Musk, Rubio, Sikorski. Ostra wymiana zdań wokół Polski, Ukrainy i Starlinków

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, PAP

Burza Jana uderzyła w południową część Hiszpanii. W ośmiu regionach obowiązują ostrzeżenia meteorologiczne pierwszego stopnia. Towarzyszący żywiołowi ulewny deszcz doprowadził do powodzi.

Z restauracji ewakuowano sto osób. Burza Jana uderzyła

Z restauracji ewakuowano sto osób. Burza Jana uderzyła

Źródło:
pt.euronews.com

Powodzie, które były następstwem ulewnych opadów deszczu, doprowadziły do ogromnych zniszczeń w argentyńskim mieście Bahia Blanca. Bilans ofiar wzrósł do 15 osób.

"Wszystko jest zniszczone". Rośnie bilans ofiar powodzi

"Wszystko jest zniszczone". Rośnie bilans ofiar powodzi

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, AFP

Papież Franciszek jest w stanie stabilnym. Zaobserwowana ostatnio lekka poprawa jego zdrowia została potwierdzona przez lekarzy - czytamy w wieczornym komunikacie Watykanu.

Nowe informacje o zdrowiu papieża. Zamiast biuletynu medycznego, komunikat Watykanu

Nowe informacje o zdrowiu papieża. Zamiast biuletynu medycznego, komunikat Watykanu

Źródło:
PAP

Rumuńska komisja wyborcza unieważniła kandydaturę prorosyjskiego, skrajnie prawicowego Calina Georgescu w wyborach prezydenckich, zaplanowanych na początek maja - poinformował w niedzielę jej rzecznik. Głosowanie przeprowadzono już w ubiegłym roku, ale zostało ono unieważnione przez Sąd Konstytucyjny. Podstawą były oskarżenia wobec kampanii Georgescu, która miała być wynikiem manipulacji, prawdopodobnie wspieranych przez Rosję.

Przez niego unieważniono wybory. Teraz wyeliminowano jego kandydaturę

Przez niego unieważniono wybory. Teraz wyeliminowano jego kandydaturę

Źródło:
PAP

Potentat chemiczny na skraju upadku. Przyszłość zakładów sodowych w Janikowie (woj. kujawsko-pomorskie) stanęła pod dużym znakiem zapytania. Wszystko przez rosnące koszty energii i napływ do Europy znacznie tańszej, konkurencyjnej sody z Turcji. Pracę może stracić nawet kilkaset osób, co dla tak małego miasta może być tragedią. Do tego dochodzą potencjalne problemy z ciepłem i ściekami komunalnymi.

Znaleźli się na skraju upadku. "To nie jest zwykła fabryka". Dramat miasta i mieszkańców

Znaleźli się na skraju upadku. "To nie jest zwykła fabryka". Dramat miasta i mieszkańców

Źródło:
tvn24.pl

Przez dekady świat rzadko zajmował się polityką w tym arktycznym rejonie. Na Grenlandii we wtorek 11 marca odbędą się wybory parlamentarne, a przez roszczenia Donalda Trumpa polityczna temperatura mocno tam wzrosła. Od dekad na wyspie występują tendencje niepodległościowe i to właśnie o niezależności mówią największe partie, ale gdy amerykański prezydent deklaruje, że Grenlandia tak czy siak będzie należeć do Ameryki, to wśród mieszkańców rodzi się opór.

Już we wtorek odbędą się wybory na Grenlandii. Mieszkańcy czują, że są coraz bliżej niepodległości

Już we wtorek odbędą się wybory na Grenlandii. Mieszkańcy czują, że są coraz bliżej niepodległości

Źródło:
Fakty po Południu TVN24
Stracone szanse pontyfikatu Franciszka

Stracone szanse pontyfikatu Franciszka

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump powiedział, że Ukraina "i tak może nie przetrwać", bez względu na to, czy USA utrzymają wsparcie dla niej, czy nie. - Mamy pewne słabości względem Rosji - dodał, nie wyjaśniając jednak, co ma na myśli.

Trump o "pewnych słabościach względem Rosji"

Trump o "pewnych słabościach względem Rosji"

Źródło:
PAP

Iran rozważyłby negocjacje z USA, gdyby celem rozmów było zajęcie się obawami dotyczącymi potencjalnej militaryzacji jego programu nuklearnego - przekazała misja Iranu przy ONZ w mediach społecznościowych. Zastrzegła przy tym, że jeśli celem rozmów jest likwidacja "pokojowego" programu, to "negocjacje nigdy się nie odbędą".

Iran rozważa negocjacje z USA, ale ma warunki

Źródło:
Reuters, PAP

Rządy wyżu dobiegają końca, a stery w pogodzie wraz z początkiem nowego tygodnia przejmą niże. Przyniosą one opady deszczu. Zacznie robić się coraz chłodniej, a miejscami pojawi się też deszcz ze śniegiem.

Arktyczna masa w drodze do Polski. Gdzie spadnie deszcz ze śniegiem

Arktyczna masa w drodze do Polski. Gdzie spadnie deszcz ze śniegiem

Źródło:
tvnmeteo.pl

Rezerwat przyrody Śnieżycowy Jar w Wielkopolsce został otwarty dla zwiedzających. Z nadejściem marca wypełnia się on drobnymi kwiatami śnieżycy wiosennej, rzadko spotykanej w tym regionie Polski. Warto wybrać się tam na spacer, szczególnie, że w tym roku rezerwat jest otwarty tylko w trzy weekendy.

"Fenomen na skalę kraju". Mamy tylko kilka weekendów w roku, by go zobaczyć

"Fenomen na skalę kraju". Mamy tylko kilka weekendów w roku, by go zobaczyć

Źródło:
TVN24, Nadleśnictwo Łopuchówko

- Najbardziej bolesne jest to, że większość z odchodzących funkcjonariuszy poświęciła ćwierć wieku ciężkiej pracy i walki z przestępczością, żeby na koniec zostać oszukanym - mówi nam były policjant. Chodzi o obniżenie wynagrodzeń oraz świadczeń emerytalnych tym, którzy odeszli między innymi z policji, straży pożarnej czy straży granicznej na początku 2023 roku. W Sądzie Okręgowym w Zielonej Górze zapadł wyrok w jednej z takich spraw.

"Ta manipulacja miała miejsce pierwszy i jedyny raz w historii"

"Ta manipulacja miała miejsce pierwszy i jedyny raz w historii"

Źródło:
tvn24.pl

Lód załamał się pod samochodem terenowym na Alasce. Autem jechało pięć osób, ale jedynie trzem z nich udało się wydostać z wody. Po kilku dniach poszukiwań dwóch mężczyzn uznano za zmarłych.

Wjechali na zamarzniętą rzekę. Dwie osoby zostały uznane za zmarłe

Wjechali na zamarzniętą rzekę. Dwie osoby zostały uznane za zmarłe

Źródło:
Alaska Public Media, Daily Dispatch Alaska
Myszka Miki nie żyje…

Myszka Miki nie żyje…

Źródło:
tvn24.pl
Premium
Kryzys w "Washington Post". Czy Jeff Bezos pogrąży gazetę, która ujawniła aferę Watergate?

Kryzys w "Washington Post". Czy Jeff Bezos pogrąży gazetę, która ujawniła aferę Watergate?

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Nadmierna wycinka drzew w amazońskim lesie deszczowym może pogarszać zarówno powodzie, jak i susze. Badacze udowodnili, że rola, jaką pełni puszcza, zmienia się wraz z porami roku. Utrata drzewostanu wpływała na zmianę wzorców pogodowych w regionie, zaostrzając ekstremalne zjawiska pogodowe.

Wylesianie Amazonii zaostrza jednocześnie suszę i powodzie

Wylesianie Amazonii zaostrza jednocześnie suszę i powodzie

Źródło:
AFP, RAISG, AP News

Szef dyplomacji Stanów Zjednoczonych Marco Rubio przyleci w poniedziałek do Arabii Saudyjskiej, gdzie spotka się ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Andrijem Sybihą - przekazał Departament Stanu USA. W zaplanowanych rozmowach nie przewidziano udziału Rosji. W sobotę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przedstawił skład ukraińskiej delegacji.

Rozmowy pokojowe bez udziału Rosji

Rozmowy pokojowe bez udziału Rosji

Źródło:
PAP

Stając na linii startu już jesteś zwycięzcą, bo już pomagasz i jest to przepiękny pomysł - powiedziała w TVN24 Zuza Kołodziejczyk, zwyciężczyni programu "Top Model", która w maju po raz trzeci weźmie udział w biegu charytatywnym Wings for Life. - Widać biegową falę w Polsce - ekscytował się Paweł Januszewski, dyrektor sportowy inicjatywy.

"Stając na linii startu już jesteś zwycięzcą"

"Stając na linii startu już jesteś zwycięzcą"

Źródło:
TVN24