Służba Więzienna prowadzi postępowanie dyscyplinarne przeciw byłemu już dyrektorowi Aresztu Śledczego Warszawa Grochów. Postępowanie wszczęto 27 października i ma związek z nagłą śmiercią 38-letniej kobiety, która zmarła w areszcie 7 czerwca. Dyrektor aresztu został zdymisjonowany w środę przez dyrektora generalnego Służby Więziennej.
38-letnia Agnieszka Pysz zmarła 7 czerwca w areszcie na warszawskim Grochowie. Wcześniej – jak informowali m.in Rzecznik Praw Obywatelskich i posłowie opozycji – wielokrotnie prosiła o pomoc lekarską. Posłowie PO i Nowoczesnej w związku z tą sprawą, która zyskała na rozgłosie dzięki publikacji Onetu, wnioskowali o zwołanie posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
Poseł PO Michał Szczerba, uzasadniając wniosek o zwołania posiedzenie komisji przypomniał list, które współosadzone Pysz napisały po jej śmierci do matki kobiety. "Jesteśmy pewne, że gdyby Agnieszce udzielono pomocy, kiedy zaczęła o nią prosić, nie doszłoby do tej tragedii" – cytował jego fragment.
W środowym posiedzeniu komisji uczestniczyli również: przedstawiciele Służby Więziennej, Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, matka Agnieszki Pysz, Hanna Pysz oraz reprezentująca ją mec. Marita Dybowska-Dubois.
Postępowanie dyscyplinarne
W czasie środowego posiedzenia komisji dyrektor generalny Służby Więziennej gen. Jacek Kitliński poinformował o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego przeciw dyrektorowi Aresztu Śledczego Warszawa Grochów.
Postępowanie dyscyplinarne - jak poinformował Kitliński - zostało wszczęte w związku z tym, że dyrektor Aresztu Śledczego Warszawa Grochów wyznaczył na przewodniczącego zespołu prowadzącego postępowanie wyjaśniające śmierć osadzonej lekarza więziennego, który bezpośrednio sprawował opiekę medyczną nad kobietą. Postępowanie to prowadzone przez lekarza zainteresowanego pozytywnym dla siebie rozstrzygnięciem nie spełniało wymogu bezstronności.
Drugą przyczyną postępowania dyscyplinarnego wobec dyrektora aresztu - jak podawał Kitliński - było niewystarczające zabezpieczenia nagrań z monitoringu więziennego. Do postępowania wyjaśniającego zabezpieczono nagrania jedynie z ostatnich kilku godzin przed śmiercią osadzonej. Tymczasem w ocenie kontrolujących sprawę wizytatorów z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich areszt powinien był zabezpieczyć na potrzeby postępowania wyjaśniającego monitoring z co najmniej dwóch dób przed śmiercią, a najlepiej z siedmiu dni.
Mjr Bartłomiej Turbiarz, zastępca rzecznika prasowego dyrektora generalnego Służby Więziennej poinformował tvn24.pl, że dyrektor generalny Służby Więziennej odwołał dyrektora aresztu śledczego Warszawa Grochów.
Zdymisjonowanie dyrektora polecił wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, który poinformował o tym po posiedzeniu komisji sprawiedliwości.
Mjr Turbiarz wyjaśnił, że dyrektor został pozbawiony stanowiska, ale nie został wydalony ze służby, dlatego toczy się wobec niego postępowanie dyscyplinarne.
Jaki: poleciłem zdymisjonować dyrektora
Wiceminister sprawiedliwości poinformował, że zdecydował o zwolnieniu dyrektora, bo zaniechał "czynności przy kontroli".
- Ponadto wydałem polecenie, aby już systemowo nigdy nie doszło do takiej sytuacji, że ta sama jednostka, czyli osoba zainteresowana bada swoją sprawę - teraz każdorazowo podobne sprawy będą badane poziom wyżej - powiedział Jaki. Potwierdził też, że rozwiązano umowę z lekarzem, który diagnozował Pysz.
Przyczyny śmierci
Sekcja zwłok zmarłej Agnieszki Pysz wykazała, że przyczyną śmierci kobiety była choroba, która zaatakowana wiele narządów w tym samym czasie. Ze względu na tajemnicę medyczną Służba Więzienna nie podaje nazwy konkretnej jednostki chorobowej.
Wiceminister Jaki podkreślił podczas posiedzenia komisji, że Pysz była badana przez lekarzy, również poza aresztem - w sumie 21 razy. - Mamy udokumentowane każde takie badanie – zapewnił. On też, jak mówił ze względu na tajemnicę lekarską, nie podał nazwy choroby, ani rodzaju badań, jakie wykonano kobiecie. - Jest to jednak jedna z najcięższych, najtrudniejszych do wykrycia chorób. Zdarza się też, że na tę chorobę umierają osoby przebywające na wolności. Dlatego też profesjonalni lekarze nie byli w stanie wykryć tej choroby – mówił wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości. Według niego Agnieszce Pysz zaproponowano też hospitalizację, jednak odmówiła. - Na to pracownicy Służby Więziennej nie mają żadnego wpływu – zaznaczył wiceminister sprawiedliwości.
"Nieprawidłowości"
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar mówił podczas obrad komisji, że kobieta była badana zarówno w areszcie na Grochowie, jak i w areszcie we Wrocławiu, gdzie została przewieziona po tym, jak skarżyła się na złe samopoczucie. - Przeprowadzone przez nas czynności wykazały, że faktycznie co do Wrocławia, nie można mieć zastrzeżeń, to znaczy tam wszystko przebiegało w sposób należyty, udzielano odpowiedniej pomocy medycznej, diagnozowano panią Agnieszkę – podkreślił Bodnar. Według niego, nieprawidłowości miały miejsce w areszcie na Grochowie, do którego kobieta została ponownie przewieziona po badaniach we Wrocławiu. - W meldunku transportowym, który następuje 29 maja, kiedy pani Agnieszka jest transportowana z Wrocławia do aresztu śledczego na Grochowie, pojawia się informacja o tym, żeby w dalszej czynności poszukiwać ognisk zapalnych, czyli ta wiedza medyczna, która została zgromadzona, jednoznacznie wskazywała na to, że to nie jest sprawa niewyjaśniona, tylko że to jest sprawa, która powinna podlegać dalej szerszym konsultacjom – mówił. Dodał, że z kontroli RPO, wynika, że grochowski areszt "nie podjął czynności zaleconych w meldunku transportowym". Według RPO do nieprawidłowości doszło też już po śmierci kobiety – m.in. nie zabezpieczono nagrań z monitoringu w areszcie, które dokumentowałyby co działo się w czasie pobytu Pysz
Sprawę śmierci osadzonej w areszcie poza Służbą Więzienną bada również Ministerstwo Sprawiedliwości. Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga prowadzi zaś śledztwo w tej sprawie. Jego kodeksową podstawą jest nieumyślne spowodowanie śmierci, niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych i narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia przez osoby, które miały prawny obowiązek opieki nad aresztantką. Postępowanie toczy się w sprawie. Nikomu jak dotąd nie postawiono zarzutów.
Autor: jp,js/mtom / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24