Śledztwo w sprawie Amber Gold zostanie przeniesione do Prokuratury Okręgowej w Łodzi - poinformował w Radiu Zet prokurator generalny Andrzej Seremet. Wnioskowali o to sami gdańscy prokuratorzy. Jak mówi Ireneusz Tomaszewski z gdańskiej apelacji, "ze względu na atmosferę, jako wytworzyła się wokół sprawy".
Obecnie śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
Jak powiedział Seremet, w czwartek rozmawiał z gdańskimi prokuratorami i padł wniosek, by sprawę Amber Gold przenieść poza okręg prokuratury gdańskiej. - Kierując się dobrem śledztwa (prokuratorzy) uznali, że atmosfera, która nagromadziła się wokół tego postępowania, stała się do tego stopnia nieznośna, że czynności tego śledztwa mogłyby być sabotowane - argumentował prokurator generalny. - Wobec tego dzisiaj podejmę decyzję o przeniesieniu tego śledztwa do Prokuratury Okręgowej w Łodzi - zapowiedział Seremet.
Jak dodał, część zespołu, który dotychczas zajmował się śledztwem ws. Amber Gold zostanie delegowana do łódzkiej prokuratury, by "zapoznać prokuratorów z Łodzi ze zgromadzonym materiałem dowodowym, by sprawnie mogli przejąć prowadzenie tej sprawy".
"Poczuliby się spętani"
Ireneusz Tomaszewski, szef Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku potwierdził w rozmowie z TVN24, że prokuratorzy z Prokuratury Okręgowej wnioskując o przeniesienie śledztwa ws. Amber Gold, kierowali się wyłącznie niedobrą atmosferą, jaka wytworzyła się wokół sprawy.
Jak dodał, w pewnym momencie "prokuratorzy poczuliby się spętani". - I nie wykonywaliby prawidłowo czynności w innych sprawach - powiedział Tomaszewski. Dlatego, jak wyjaśnił, podzielił argumenty swoich podwładnych i zwrócił się w czwartek do prokuratora generalnego, by rozważył możliwości przeniesienia postępowania ws. Amber Gold.
Tomaszewski podkreślił, że Seremet nie miał uwag, co do sposobu i tempa prowadzonego w Gdańsku śledztwa.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk, doprecyzowała, że chodzi o otoczkę medialną wokół śledztwa, "przekaz medialny, który nie służy postępowaniu".
"To nie jest dowód na istnienie sitwy"
Seremet w Radiu Zet odniósł się m.in. do zdjęć trybuny VIP-owskiej stadionu Lechii Gdańsk z 8 sierpnia 2010 r., 17 października 2010 r. i 1 kwietnia 2011 r. Widać na nich polityków PO i premiera Donalda Tuska, a w bliskim sąsiedztwie sędziego Sądu Okręgowego w Gdańsku Ryszarda Milewskiego, a także m.in. szefa gdańskiej prokuratury okręgowej Dariusza Różyckiego. - To nie jest dowód na istnienie jakiegokolwiek układu, sitwy, czy czegokolwiek. Ludzie, którzy pełnią jakieś funkcje spotkali się na meczu drużyn, które lubią i co z tego ma wynikać? - pytał Seremet. Dodał, że rozmawiał z Różyckim, który powiedział mu, że dwa razy w życiu spotkał się z Tuskiem.
Zmiany prowadzących śledztwo domagały się partie polityczne, m.in. Prawo i Sprawiedliwość, Solidarna Polska oraz Sojusz Lewicy Demokratycznej.
Autor: nsz/mac//kdj/k / Źródło: Radio ZET, tvn24.pl, PAP